Jedna z najstarszych orienterskich setek i też jedna z niewielu, która oparła się pokusie wrzucania krótszych dystansów. Kierat jest wyjątkowy. Bo w górach, bo wszystkie punkty kontrolne mają obsadę sędziowską i można korzystać z GPS. Czyli z jednej strony jest ciężko, bo nie da się wybrać pięćdziesiątki, a z drugiej łatwiej, bo można odpalić własną mapę czy nawet tablet i nawigować się jak po sznurku. A! I limit czasu jest łagodny – 30 godzin.
Napieraj.pl patronuje Kieratowi od 19 lat. Pamiętam dobrze, bo sam ścigałem się wtedy i razem z Jurkiem Kryjomskim zajęliśmy I miejsce. I widać jak bardzo zmienił się Kierat i w ogóle imprezy na orientację. w 2004 roku punkt żywieniowy był jeden. Wiem, że była herbata. A poza tym rozwieszone kartki i kredki na sznurkach. Żeby potwierdzić obecność na punkcie, należało kredką odpowiedniego koloru pomazać na odpowiednim polu karty startowej.
Wszystko było pięknie. I Beskid Wyspowy z mniejszą niż dziś liczbą asfaltów i warianty. Tylko organizator zapomniał, że czerwone arkusze A4 w lesie w nocy są naprawdę słabo widoczne. I jeśli chodziło o znalezienie skrzyżowania ścieżek, to wszystko fajnie. Ale jak punkt miał być przy wejściu do mikrej jaskinki to już sprawy się skomplikowały.
Ale co tam!
Później impreza się rozrozła. Miała nawet status mistrzostw Polski w setkach orienterskich. To na Kieracie oglądaliśmy coroczne pojedynki Maćka Więcka i Michała Jędroszkowiaka.
Potem przyszła pandemia, edycja “partyzancka”, a wreszcie w zeszłym roku Kierat na chwilę znikł z kalendarza. Na szczęście odrodził się ciągle pod okiem Andrzeja Sochonia i Andrzeja Pilawskiego, którzy organizują go od początku.
My polecamy tą imprezę bo:
Co roku jest trochę ciekawych wariantów. Zawsze da się wybrać jakieś okrężne chodzenie po szlakach jak i skróty przez krzaki, przecinki i strumienie. Wygrywa się poprzez dobre pomysły i ich sprawną realizację, a nie tylko pancerną łydkę.
Do mety można dotrzeć nawet ze słabszą kondycją bo limit pozwala nawet zdrzemnąć się godzinę czy dwie.
Co roku startuje sporo osób, więc mimo że wszyscy zaliczą nockę (bo start jest o 18), to nie będzie to nocka samotna.
No chyba że ścigasz się w czubie – to będziesz z obłędem w oczach szukał najniższych pokrzyw.
Kierat ponadto ma swój klimat. Jak się pewnie zorientowaliście, ślad imprezy w social-mediach jest znikomy. Jak chcesz mieć fotki z biegu to musisz je sobie zrobić sam. Możesz za to przespać się na sali gimnastycznej (oj nie za wiele takich okazji już się widzi), masz obstawione punkty, dobrą mapę. zabezpieczenie GOPR i organizatorów, którzy wkładają w imprezę serce.
Więcej szczegółów, zapisy, archiwum map i wyników na stronie www.maratonkierat.pl
Zostaw odpowiedź