Rzeźnickie statystyki 2023

Dobrałem się do listy wszechczasów wyników Biegu Rzeźnika. A właściwie całej rodziny biegów zarówno letnich jak i zimowych. Łączą je Bieszczady, ta sama ekipa organizatorska, a dzieli kilkanaście lat od pierwszej edycji klasycznego Biegu Rzeźnika, aż do Rzeźnickiego Marszu z Walking Lovers.

Na podstawie około 40 000 wyników przygotowałem kilka wykresów i przy tej okazji staram się wyciągnąć z nich bardziej lub mniej uprawione wnioski.

Hej! Tam jest więcej krótkiego niż długiego!

Przez pierwsze 10 lat wszyscy przyjeżdżali tylko na jedną trasę. Kultową. Wyznaczoną czerownym szlakiem z Komańczy do Ustrzyk Górnych. No może z wyjątkiem pierwszego fragmentu, który leciał po asfalcie. To było bardzo wygodne, bo w sumie nie trzeba było nic znakować. I nie znakowano. Leciało się po znakach szlaku. I czasem trochę gubiło…

A! I mało kto przyjeżdżał z rodziną. Bo prócz biegu niewiele się działo. A jak już się działo to lepiej nie pokazywać tego rodzinie. Jak biegacz wrócił do domu w opłakanym stanie to mógł tłumaczyć, że to taka ciężka trasa, a nie 12 piw na mecie….

Od czasu pojawienia się Rzeźniczka, festiwal zaczął się rozrastać pod względem tras, a okolice 2015 to eksplozja frekwencji. Powstały dłuższe mutacje Biegu Rzeźnika jak i kilka krótszych dystansów. Nawet trafił się Rzeźnik na Raty czy Rzeźnik Enigma na którym nie było wiadomo gdzie dokładnie jest meta.

Czy umiemy zainteresować kobiety?

No w sumie tak… Z czasem wychodzi nam to coraz lepiej. Kobiet generalnie przybywa, choć w okolicach 2017 roku udział kobiet na klasycznej trasie Biegu Rzeźnika się ustabilizował w okoklicach 21%. Wyjątkiem jest rok Covidowy, ale on jest… po prostu wyjątkowy na niemal każdym wykresie.

Zwróćcie jednak uwagę na same liczby. Od 2010 roku liczba kobiet niemal się podwoiła. Co będzie dalej? Zobaczymy w analizie robionej w 2033 roku.

Chłopaki lubią się bardziej oddalić

Postanowiłem przy okazji sprawdzić jak się ma wybór płci do dystansu (czy może na odwrót). Okazuje się, że ma się na tyle wyraźnie, że da się narysować linię trendu. Im bardziej ultra jest ultra, tym bardziej macho jest macho. A tak na poważnie. Ja obstawiam, że jest wiele par, które przyjeżdżają razem w Bieszczady i mąż leci jakieś ultra, a jego partnerka Rzeźniczka czy dychę.

 

Czy mi się wydaje, czy siwieję?

Nie. Drogi ultrasie. To się dzieje naprawdę. Nie tylko Mirek Bieniecki się starzeje, ale razem z nim biegacze przyjeżdżający do Cisnej. Na pierwszych edycjach średnia wynosiła w okolicach 36 lat, a teraz są to już 4 dychy. Czy nawet ciut ponad w przypadku chłopaków.

To dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy wstydzą się zadebiutować w zawodach. Że za starzy czy za wolni. To nie dział IT jakiejś korporacji, gdzie będziecie otoczeni dziećmi rozmawiającymi o pierwszym kredycie. Tu się bardziej słucha Nirvany niż Maty.

Zanim zaczniecie mówić o tym, że młodzi nie garną się do ultra, weźcie pod uwagę że całe społeczeństwo się w międzyczasie zestarzało i to dość podobnie do uczestników Biegu Rzeźnika. w 2007 roku mediana wieku społeczeństwa wynosiła 37 lat, a w 2022 roku już 41, przy czym odwrotnie niż na tym wykresie, statystycznie Polki są nieco starsze niż Polscy mężczyźni.

 

  Czy biegamy szybciej czy wolniej?

No niestety.  W poszczególnych latach pogarszają się też wyniki. I to zarówno czuba jak i środka stawki. Niezależnie czy należą one do młodych czy do starych. Zobaczcie jak zmieniały się tempa zawodników z okolic 3% stawki. Można powiedzieć, że to poziom łamania trójki w maratonie.

Widać, że najszybsze lata to 2014 i 2015, zresztą w 2014 padł rekord trasy, a i pewnie w TOP wyników co najmniej połowę zajmą te z dwóch najszybszych lat. To był ten moment, kiedy bieganie ultra się już dobrze rozwinęło w Polsce, ale imprez nie było przesadnie dużo. No i nieco pomogła pogoda. W edycji 2016 zmieniono trasę, ale moim zdaniem to nie jest wystarczające wytłumaczenie spadku tempa. Bo widać wyraźny trend. Zawodnicy z okolic czuba biegają wolniej.

Dlaczego nie wspominam o zwycięzcach? Bo z punktu widzenia statystyki są mało istotni. Raz trafiali się mocni zwycięzcy, raz trochę słabsi. I cyferka zależy mocno od tego kto konkretnie się pojawił. A te pierwsze 3% powinno być dość stabilne.

A teraz zobaczcie, że reszta peletonu również zwalnia:

Ta najniższa kreska to linia z poprzedniego wykresu (nieco rozpłaszczona by zmniejszyć resztę wyników):

 

Zwróćcie uwagę, że dla wszystkich części peletonu najlepsze średnie tempa były w okolicach 2014-2016 (czyli również w pierwszej edycji z nową – niby trudniejszą trasą). A potem następuje stopniowe zwalnianie. Oczywiście warto wspomnieć tu o anomalii z 2020 roku. Wtedy nie było startu wspólnego i można było wybrać nawet dzień startu, a limity czasowe nie obowiązywały. To sprawiło, że pojawiły się nawet wyniki powyżej 24h (ktoś robił trasę na raty). Ale wpłynęło to ogólnie na ściganie na wszystkich poziomach sportowych.

Jeśli więc ktoś zaprzecza, że obecność innych zawodników wpływa na ściganie, to jest w błędzie.

 

O Autorze

Biegacz, ultramaratończyk, zawodnik rajdów przygodowych. Przez lata zastępca redaktora naczelnego magazynu Bieganie. Współautor książki "Szczęśliwi biegają ULTRA:, promotor biegania ultra, organizator imprez (m. in. Chudego Wawrzyńca, Monte Kazury i Wilczych Groni). Jako pierwszy Polak pokonał słynną angielską Bob Graham Round, był w pierwszej 50. na Marathon Des Sables, zajął wysokie miejsce w UTMB. Wielokrotny zwycięzca Kieratu - setki na orientację.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany