Nasz test zaczął się w listopadzie, czyli na kilka miesięcy przed wiosenną premierą modelu inov-8 mudtalon speed. Modelu wyjątkowego, bo opracowanego praktycznie od zera i wypierającego z oferty znane (i bardzo lubiane) konstrukcje.

 

Jak tylko zobaczyliśmy info o tym, że x-talon i mudclaw znikną z półek – powyrywaliśmy sztachety i chcieliśmy jechać do UK pokazać, że Polacy cenią tradycyjne wartości. Że jak to (kurła) można kasować mudclawa, którego zajechałem chyba pięć par! A który przecież jest genialny!
No, ale przyszła chwila refleksji i poprosiłem o zdjęcia. O próbki. Że może coś z tego będzie. I wkrótce miałem w rękach nową wyścigówkę – mudtalon speed. Wersja próbkowa – subtelnie różniąca się od tej co trafiła do produkcji (tak – mam już nową parę – tym razem kupioną w Sklepie Biegacza, bo w magazynie dystrybucyjnym rozmiar znikł).

Dół mudtalona

Zupełnie nowa podeszwa to połączenie cech x-talona i mudclawa. 8mm gumowe kołki dość rzadko rozstawione mają zapewnić dobre wgryzanie się w grząski grunt, a równocześnie zapewnić szybkie oczyszczanie bieżnika. Są rozłożone równomiernie niemal na całej powierzchni podeszwy, w przedniej części ciut niższe by zapewnić lepsze przetaczanie stopy na twardym podłożu. Przy okazji u nasady palców umieszczono rowek zwiększający elastyczność w strefach naturalnego zginania.
Inov-8 przyzwyczaił nas do tego, że ich buty są giętkie i mają niewiele płytek. Tak jest i tutaj. Natomiast nie ma tu spartańskiego naleśnika – pianki dodano całkiem hojnie i to takiej fajnej – dobrze odbijającej. Naprawdę poczułem się komfortowo. Mówią, że biegacza od ziemi dzieli 26 mm amortyzacji. Część to oczywiście pianka, ale też same kołki uginają się pod ciężarem biegacza. Naprawdę czuć, że coś pomajstrowano z materiałem podeszwy wewnętrznej, bo zrobił się bardziej “pluszowy”.
Ten komfort może też wiązać się z nową wkładką – to nie jest już zwykły kawałek pianki o grubości 6mm, tylko warstwa zrobiona ze sklejonych ze sobą “bąbelków” jakie możecie kojarzyć z adidas boost. Jest bardzo mięsista, a co najważniejsze – z czasem się nie ubija. Nawet po około 900 kilometrach zachowuje formę (tylko wierzchnia warstwa nieco się wytarła). Ale o zużyciu opowiem dalej.

Cholewka

Otok powyżej pianki to cienka warstwa miękkiej gumy. W dotyku przypomina nieco oponę rowerową. Jest elastyczna. W okolicy palców znajduje się wewnętrzne wzmocnienie (dość cienkie). Podobnie jest w zapiętku – tylko milimetrowa warstwa tworzywa łatwo dająca się ugiąć pod palcami. Cholewka w okolicy achillesa pociągnięta jest dość wysoko, ale dzięki temu że jest bardzo miękka – nie powoduje podrażnień.
Większą część pokrycia stanowi zupełnie nowy materiał. Wygląda to na nylon – może powlekany czymś jeszcze. Jest bardzo niepozorny. . W dodatku prześwitujący. Widać, że większa część buta to tylko jedna warstwa. Druga – gumowa jest wycięta laserem (?) i naklejona. Nitek jest niewiele, naddatków materiału również. W okolicy pięty dodano trochę wyściółki (którą z czasem zniszczyłem przy pomocy błota).
Najważniejszy jest jednak świetny komfort. Korzystałem z wersji wąskiej – sam mam wąską stopę i po tym do jakiej szerokości zaciskam sznurówki, wnioskuję, że jestem gdzieś w połowie skali. Po mocniejszym ściśnięciu mudtalon speed w wersji precision przypasuje osobom z naprawdę wąskim ogórkiem zamiast stopy jak i tym z przeciętną płetewką. Warto dodać, że język jest doszyty do wewnętrznej podeszwy warstwą materiału, co zapewnia fajną stabilizację we wnętrzu – nawet na mokro stopa nie chodzi na boki. No a w czasie testów mudtalony były przemaczane prawie codziennie.
Płaskie sznurówki zawsze zaciągałem dość mocno w dolnej części, a kokardkę wkładałem pod warstwę sznurówek – w ten sposób praktycznie nigdy się nie rozwiązywały. Przechodziły też przez szlufkę w języku. Cienkim języku.

Test – na brutalno

Mudtalony pierwszy raz założyłem w dzień startu w GEZnO (Górskie Ekstremalne Zawody na Orientację). To dwa dni biegania po krzakach – w sumie około 7 godzin i ponad 50 km w Beskidzie Żywieckim poza szlakiem. Pogoda trafiła się idealna na test. Mokro, mnóstwo błota, zero stopni i nieco śniegu w górnych partiach gór.
To co poczułem pierwsze to że projektanci naprawdę popracowali nad komfortem. But przylega do stopy, nie przemieszcza się, zapewnia stabilność, a do tego nie jest sztywny. Po prostu wgryza się w podłoże, a stopa cały czas go kontroluje. Oczywiście przemaka. Tu nie liczyliśmy na nic innego. Zwłaszcza, że zdarzało się nabrać błota i wody z góry.
Nie potrzebowałem żadnego okresu rozbijania butów. Używałem ich w oba dni, mimo że miałem w bazie zawodów zapasową parę innego modelu. Po prostu polubiliśmy się.
Na trasie trafił się drobny wypadek. W czasie skakania po patykach, jeden z nich wbił się z boku w cholewkę tuż poniżej kostki. Przebił nylon, skarpetę, uszkodził nieco skórę. Byłem ciekaw czy dziura się poszerzy i czy to materiał jest taki słaby, czy po prostu miałem pecha. Wygląda na to drugie, bo przez wiele miesięcy dziura jest tej samej wielkości i nigdy więcej nic przez cholewkę nie przeszło. A czasu poza szlakami spędzam dużo.

Potem przyszła zima w Beskidach i mudtalony służyły mi jako podstawowy but treningowy. Celowo nie czyściłem ich, nie prałem. Leżały na werandzie ubłocone czekając na kolejną sesję. Często nawet nie fatygowałem się by je rozwiązywać, tylko wciskałem stopy korzystając z łyżki (sznurówki sklejone błotem ciężko się rozwiązuje i wiąże ponownie). Wiem, że zwykłe siatkowe trailówki w takich warunkach potrafią podziurawić się już po 150-200 kilometrach, więc spokojnie patrzyłem co się wydarzy z mudtalonem.

Pierwsze odkleiły się wewnętrzne wzmocnienia czubków. Więc wyrwałem je i zgłosiłem problem do product managera z inov-8. Powiedzieli, że znają problem i wersji seryjnej mocowanie wzmocnień zostanie poprawione. Testy kontynuowałem, bo guma na czubkach daje i tak wystarczającą izolację i mimo że mam tu furę kamieni (na codzień biegam w Beskidzie Śląskim) to wszystkie paznokcie mają się dobrze.
Po około 600 kilometrach zacząłem zauważać, że przeciera się wewnętrzna wyściółka w okolicy pięt i górne krawędzie cholewki. Ale to również nie zaczęło powodować dyskomfortu. Klepałem dalej aż do wiosny.
Ciekawe, że nowa podeszwa zużywa się stosunkowo wolno. Po 900 km na szlakach ciągle mam połowę wysokości bieżnika, a nie występuje problem z przyczepnością (charakterystyczny dla wielu twardych, trwałych mieszanek). Widać, gdzie grzebię palcami, widać wytarcie od łomotania piętą, ale ciągle mudtalon jest bardziej przyczepny niż 90% butów spotykanych na rynku. Podeszwa naprawdę jest rewelacyjna i może konkurować z mieszankami grafenowymi.

Biegałem zarówno po łąkach, po bagnistych ścieżkach, po szutrach i ciutkę po asfalcie. Na wszystkich nawierzchniach miałem komfort. Oczywiście nie zamierzam porównywać zachowania na asfalcie z butem przeznaczonym na twardą nawierzchnię, ale nie tęskniłem za zmianą, gdy miałem zrobić kilka kilometrów asfaltowego łącznika między szlakami.

Jeden z ostatnich treningów – widać zniszczone czubki, pierwsze dziurki w okolicach zgięcia i powycierane wnętrze buta. Jednak uważam, że jak na warunki testowe – fakt, że przetrwały 900 km to duże osiągnięcie

Podsumowanie

Test kończę mając na liczniku około 900 km. Pojawiły się dziury na czubkach, które sprawiają, że błoto pakuje się do środka. Nie potrafię określić czy ma to związek z usunięciem wzmocnień. Mam nadzieję, że tak. Dlatego też kupiłem drugą parę – już z serii produkcyjnej.
Przy okazji warto pamiętać, że mudtalon speed to startówka. Ma 4 mm dropu i z założenia jest stworzony do biegania szybko i na zawodach, a niekoniecznie do katowania całą zimę i codziennego przemaczania (na mojej podstawowej pętli treningowej przekracza się strumień). Dla cięższych biegaczy i na szczególnie długie trasy przeznaczony jest model mudtalon (bez speed), który ma cholewkę z grubszego nylonu i 6mm drop. Może się okazać też lepszym wyborem jak ktoś ma problemy z achillesem (ja mam, ale speed był okej).

Dla mnie wersja speed jest bardzo fajnym wyborem na wszelkie terenowe treningi. Również na dwugodzinne wybiegania. Używałem ich również na 33 km zawodach Żwawe Wierchy w ramach Pieniny Ultra Trail. Nie czułem by brakowało mi pianki czy komfortu. Może na lato, kiedy szlaki robią się suche, wolałbym coś bardziej oddychającego, ale poza tym mudtalon speed okazał się wszechstronny i żywotny. I planuję zakup kolejnych par.

 

O Autorze

Biegacz, ultramaratończyk, zawodnik rajdów przygodowych. Przez lata zastępca redaktora naczelnego magazynu Bieganie. Współautor książki "Szczęśliwi biegają ULTRA:, promotor biegania ultra, organizator imprez (m. in. Chudego Wawrzyńca, Monte Kazury i Wilczych Groni). Jako pierwszy Polak pokonał słynną angielską Bob Graham Round, był w pierwszej 50. na Marathon Des Sables, zajął wysokie miejsce w UTMB. Wielokrotny zwycięzca Kieratu - setki na orientację.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany