Bieg 7 Szczytów to absolutne monstrum w polskim kalendarzu biegów ultra. 240 kilometrów do przebiegnięcia. 7670 metrów w pionie. Na tę dawkę przygód mamy maksymalnie 52 godziny, czyli trochę ponad 2 dni ostrego napierania. O tym, jak poskromić B7S pisze Krystian Korzański, który ma na koncie 4 starty w tym biegu!
Kiedy Oskar poprosił mnie o napisanie paru słów o moich dotychczasowych doświadczeniach związanych z B7S (tak tak, to ten bieg, który rozpoczyna się za niecałe 7 dni) ciężko było odmówić…. Tylko zaraz zaraz… co ja takiego mogę napisać? Zatem może zacznę od początku. Do tej pory uczestniczyłem od pierwszej edycji tego biegu w 2013r poprzez kolejne lata do 2016r, czyli 4 starty. Wszystkie cztery ukończone sukcesem, czyli w lepszym lub gorszym stanie dotarłem na metę w limicie. Wyniki, jakie uzyskałem to odpowiednio 47h13m i 25 miejsce open w 2013r, 44h31m i 12 miejsce open w 2014r, 43h50m i 14 miejsce open w 2015r oraz 42h20m i 10 miejsce open w 2016r. Można by powiedzieć, że trend jest malejący i doświadczenie zebrane na pierwszych edycjach zaowocowało w jakimś stopniu na kolejnych. Niemniej ten bieg to dla mnie za każdym razem była wielka niewiadoma.
Nie dość, że to wyzwanie, przynajmniej takim było w pierwszej edycji, bo nigdy wcześniej nie spotkałem się w Polsce ze zorganizowanym biegiem na 200km w jednym kawałku, to sam nigdy nie biegłem więcej niż 100km. To jest na tyle długi czasowo i kilometrażowo bieg, że w jego trakcie może wydarzyć się sporo rzeczy, których się nie spodziewamy. Każda edycja, pomimo tego, że biegła podobną trasą, była inna od poprzedniej, wyjątkowa. Z roku na rok starałem się lepiej przygotować kondycyjnie i modyfikować taktykę wg swoich możliwości… tylko pogoda zostawała niezmienna, piekielny upał, tak jakby Piotrek miał odpowiednie układy tu i tam 😉
O przygotowaniach kondycyjnych nie będę pisał, bo jak wspomniałem do startu pozostał tydzień i nikt już nic ze swoją formą na lepsze nie zrobi, za to o taktyce można parę słów napisać, jak również wymienić kilka uwag/wskazówek/rad dotyczących samego biegu.
Najważniejsza sprawa, przed startem przeczytajmy regulamin i zabierzmy kompletne wyposażenie obowiązkowe w nim zawarte, aby uchronić się przed karami czasowymi i niepotrzebnymi zgrzytami podczas biegu.
Taktyka: rozbij bieg na odcinki
Kolejna sprawa jest taka, aby taktyka na bieg była dobrze dobrana do naszych obecnych możliwości, żebyśmy po drodze się niepotrzebnie nie frustrowali, że coś idzie nie tak. Zatem patrzymy na profil, odległości i zakładamy najważniejsze, czyli czas, w jakim chcemy pokonać magiczny dystans 240km z 7700 metrami w pionie. Rozbijamy go na odcinki, może być od punktu do punktu, co 10km, czy jak nam wygodnie, rozpisujemy międzyczasy. Ułatwi nam to podczas biegu skupienie się na danym odcinku , a nie myśleniu o całym biegu… jednak liczba 240km może troszkę przytłaczać i w chwili kryzysu skłoni nas do irracjonalnych decyzji, a przecież chcemy ukończyć pełen dystans, a nie zaliczyć tylko Super Traila 😉
W #B7S ważne, by na początku nie popłynąć na euforii. Zapłacisz za to w dalszej fazie biegu! #DFBG Click To TweetW tym miejscu przydają się nasze osobiste doświadczenia z innych biegów , generalnie wszystko będzie wyglądać tak samo, tylko że wolniej i dłużej 😉 Poza tym takie planowanie i konsekwentne trzymanie się założeń uchroni nas od startowej euforii w początkowej fazie biegu, a na fali tej euforii można popłynąć i to mocno o czym sam się przekonałem na pierwszej edycji, i nie przepalimy się niepotrzebnie goniąc za silniejszymi przy okazji tracąc sporo sił i zazwyczaj zakwaszając mięśnie, co wydatnie objawi się w kolejnej fazie biegu.
Sprzęt. Każda trailówka da radę
Przy doborze sprzętu (spodenki do biegania, koszulka etc) kierujmy się najprostsza zasadą, czyli rzeczy sprawdzone, które nas nie obcierają, nie drażnią, buty jak najwygodniejsze, nie muszą być super hiper ultra, trasa nie jest mocno wymagająca technicznie i każda przeciętna trailówka da radę, choć oczywiście powinniśmy wziąć poprawkę na pogodę. Nie wyobrażam sobie żeby do takiego biegu podchodzić nieodpowiedzialnie i eksperymentować ze sprzętem na „dzień przed”, no chyba że to sytuacja awaryjna, bo coś akurat się rozleciało i nie ma wyjścia… Generalnie nie popadajmy w marketingowy obłęd, ciuchy i wszystkie gadżety same za nas nie pobiegną, to my musimy się z tą trasą zmierzyć sami, ubrania co najwyżej pozwolą nam to zrobić bardziej komfortowo.
Kompresja w trakcie? Niektórzy powiedzą że to mit, ja generalnie na dystansach od 100km wzwyż stosuję, bo mam wrażenie, że po biegu moje mięśnie są mniej styrane, zatem wykorzystuję każdy atut, nawet wirtualny, aby poprawić swój komfort psychiczny.
Czy brać kije? Zależy od nas samych. Zazwyczaj w górach, nawet tych płaskich 😉 kije się przydają jak odpowiednio się ich używa. Choć ci szybsi ich raczej nie używają, to taki wolnobiegacz jak ja namiętnie z nich korzysta, jest się na czym wesprzeć w ciężkich momentach, a tych na trasie nie zabraknie ☺
Czy brać ze sobą jakieś jedzenie na bieg i jakie…powiem żeby brać. Co prawda punkty odżywcze są ustawione gęsto, największa odległość między punktami to raptem 22km, i są naprawdę świetnie zaopatrzone, każdy tam znajdzie coś dla siebie i w zupełności powinno to wystarczy na dotarcie do punktu następnego, to awaryjnie warto mieć coś ze sobą, 2-3 batony i 2 żele w bagażu wielkiej różnicy nam nie zrobią, a jakby dopadło nas nieplanowane odcięcie to będą pod ręką. Dodatkowo moim sprawdzonym patentem jest suszona wołowina, też wiele nie waży, a 100g tego specjału starcza na długo, daje sporo energii , uzupełnia sole no i jest po prostu smaczna. W sam raz dla kogoś kto jada mięcho 😉
Na #B7S punkty odżywcze są ustawione gęsto, największa odległość między punktami to raptem 22km, i są naprawdę świetnie zaopatrzone. #DFBG Click To TweetJak już wiemy czego i ile bierzemy ze sobą na plecy, to możemy zaplanować przepaki. Są na trasie trzy miejsca (64km, 130km i 203km) gdzie można zostawić swoje rzeczy, z których możemy skorzystać podczas biegu. Czy to ubrania na zmianę, czy jakieś jedzenie, które nam wyjątkowo wchodzi. Może być powerbank do telefonu/zegarka, lub komplet baterii na druga noc, albo pluszowego misia jak komuś pomaga ☺ Osobiście nie korzystam z przepaków. Wszystko, co potrzebuję mam zawsze ze sobą, nawet jeśli oznacza to, że dźwigam coś zbytecznie przez 240km, to wolę to mieć ze sobą i w razie potrzeby użyć, niż czekać aż dojdę do miejsca gdzie mogę skorzystać. Za czwartym razem zostawiłem tylko w Kudowie buty na wszelki wypadek…no i zobaczyłem je dopiero w Lądku jak odbierałem przepak 😉 ale to kwestia indywidualna. Ekwipunek, który jest podany w regulaminie jako obowiązkowy, spokojnie wystarcza do ukończenia biegu.
Typowy i sprawdzony zestaw na 240km
W tym miejscu mogę się podzielić moim „typowym i sprawdzonym” zestawem na 240km, a wyglądał on do tej pory następująco: buty Salomony XT Wings 3, skarpetki kompresyjne z CompresSportu, ochraniacze Salomon Trail Gaiters Low , kompresy na łydki Salomona, bokserki Crafta pro cool, spodenki biegowe Salomon Exo Pro Twinskin, koszulka Salomon Exo Pro Twinskin, pas na numer startowy Kalenji, plecak Salomon SKIN PRO 10+3, kije Black Diamond Distance Carbon Z Poles 110cm, czołówka Black Diamond Icon-Polar 2015, zegarek Suunto A3 i chusta na głowę/nadgarstek (no name). Do plecaka wędruje kurtka Salomon S-Lab Light Jacket, parę batonów i żeli Nutrend, 100g suszonej wołowiny, 2 shoty RedBula, trochę Nurofenu w razie W, bandaż elastyczny, lód w sprayu, folia NRC, dowód, pieniądze, telefon, w camelbagu litr Poweride z dolewką wygazowanej Coli. Oczywiście zestaw zawsze modyfikowany jest pod względem pogody jaka ma panować podczas zawodów i to jest jedna z rzeczy, o której trzeba pamiętać przed startem. Sprawdzić co nas czeka i przygotować się wg potrzeb.
Podczas #B7S sprawdzają się dobrze 2-3 krótsze drzemki po 30minut. Najlepiej na punktach, bo nie ma problemu ze wstawaniem, obsługa nas obudzi. #DFBG Click To TweetO czym jeszcze warto wspomnieć to spanie podczas biegu. Wiadomo, że zależy jak mocni jesteśmy i jak radzimy sobie ze zmęczeniem. Da się zrobić to bez spania, ale powiedzmy sobie szczerze, na mecie nie czujemy się i nie wygalamy jak bohater, chyba że wygrywamy ten bieg 😉 Według mnie sprawdzają się dobrze 2-3 krótsze drzemki, tak po 30minut. Najlepiej na punktach, bo nie ma problemu ze wstawaniem, obsługa nas obudzi. Oczywiście każdy musi to dopasować do aktualnej sytuacji i samopoczucia. Warto też przespać się, na ile to możliwe, przed samym startem tak 2-4 godziny, nawet jeśli by to był tylko lekki sen, to nasza głowa odpocznie. No i w tygodniu przedstartowym również starajmy się unikać zbytecznych stresów i dbajmy o odpowiednią ilość snu dobrej jakości. Zaprocentuje to podczas samego biegu.
Pij systematycznie
Jeszcze sprawa jedzenia i picia podczas biegu. Nie czekajmy aż zachce nam się pić czy jeść bo wtedy jest zazwyczaj za późno i wydolność spada. Róbmy to małymi porcjami ciągle, żeby niepotrzebnie nie obciążać żołądka. Przed dotarciem na punkt żywieniowy warto zrobić sobie kontrolę jak wyglądają nasze zapasy, czy potrzebujemy uzupełniać. Nie tracimy wtedy na punktach zbytecznie czasu, łapiemy do ręki/kubka co potrzebujemy i można napierać dalej. Przynajmniej u mnie to się sprawdza. Tylko na punktach z ciepłym jedzeniem daję sobie więcej czasu żeby spokojnie zjeść co dostane do michy, a i to nie zawsze 😉
I to chyba wszystkie najważniejsze sprawy które warto poruszyć. Mam nadzieję, że coś użytecznego znaleźliście dla siebie. Na koniec napiszę jedno zdanie, które zamieściłem w epilogu jednej relacji z B7S:
„Nieważne jak zaplanujesz bieg, w każdym momencie musisz być gotowy na sytuacje nieprzewidziane. Biegi długie żądzą się swoimi prawami i w nosie mają nasze założenia. Trzeba umieć zmodyfikować taktykę w zależności od zaistniałej sytuacji i nie poddawać się od razu”
Do zobaczenia w Lądku i powodzenia na trasach!
Krystian Korzański
Festival Biegov Gorskich from Adam Lisý videography on Vimeo.
Zostaw odpowiedź