Niemal 7500 osób przewaliło się przez ścieżki dookoła masywu Mont-Blanc w minionym tygodniu. Pogoda – upalna i burzowa – bywała odrobinę piekielna. Na dystansie 170 kilometrów rozstrzygnięcia były niezwykle ciekawe. Tradycyjnie duża część chartów z czołówki zaliczyła „wysypkę”. To znaczy – odpadła. Na podium stanęli ci, którzy pobiegli naprawdę mądrze i zachowali zimną krew. Między innymi, na drugim stopniu – Gediminas Grinius!
Jako pierwszy, równo po 22 godzinach, na metę przybiegł 41-letni Francuz Ludovic Pommeret, który nie był stawiany w najciaśniejszym gronie faworytów do zwycięstwa. Jego sukces jest tym większy, że podczas wyścigu zaliczył bardzo poważny kryzys. Dystans między Les Contamines a Les Chapieux (między 31.-49. kilometrem) przespacerował walcząć z okropnym bólem żołądka i głowy, oscylując gdzieś w granicach 50. miejsca w generalce! Parę godzin później zademonstrował jak to feniks odradza się z popiołów, wyprzedził wszystkich i nieoczekiwanie – popędził po zwycięstwo. Problemów nie przetrzymała potężna grupa faworytów, między innymi Alberto Hernando, który przez wielu był oceniany jako murowany faworyt do zwycięstwa. Odpadł też Hiszpan Miguel Heras, Ryan Sandes z RPA, Amerykanin Jason Schlarb, Francuz Thomas Lorblanchet i Hiszpan Tofol Castanyer czy Norweg Didrik Hermansen. Pogrom był zresztą bardzo potężny w całej stawce. Przed godziną 9 rano o zakończeniu nierównej walki z trasą zadecydowało aż 42% uczestników UTMB!
Na około 30 kilometrów przed metą Ludovic Pommeret zdołał dogonić Amerykanina Zacha Millera, który zgodnie z oczekiwaniami, mimo że po raz pierwszy startował na dystansie 170 km, prowadził od samego początku. Zach pokazał na swoim przykładzie klasyczny błąd – zaczął potwornie szybko i bardzo długo nie oddawał prowadzenia, by ukończyć zawody poza podium, na 6. pozycji, ze stratą 54 minut do zwycięzcy. Niby nieźle, jednak dla kogoś, kto gdyby pobiegł rozsądniej mógłby cieszyć się zwycięstwem – błąd głupi i wołający o pomstę do nieba. Na tych ostatnich 30 kilometrach z podejściami na Catogne i Tete aux Vent (158. km) Pommeret budował już tylko przewagę. W piekielnej temperaturze ponad 30 stopni rosły emocje. Do mety dobiegł w 22 godziny, 26 minut przed Gediminasem Griniusem i 30 minut przed Amerykaninem Timem Tollefsonem. Choć w tym roku stawiano na Francuzów i Hiszpanów, to Amerykanie (którzy jak dotąd nie mieli wiele szczęścia w UTMB) pokazali wielką moc. W pierwszej szóstce było ich aż 3.
Zobacz rozmowę z Zachiem Millerem (po angielsku):
Zobacz rozmowę ze zwycięzcą (po angielsku):
Zobacz rozmowę ze zwyciężczynią (po francusku z tłumaczeniem po angielsku przez rozmówcę):
Rywalizacja kobiet również była emocjonująca. O zwycięstwo przez 25 godzin walczyły zacięcie Francuzka Caroline Chaverot i Szwajcarka Andrea Huser. Ani przez chwilę dziewczyny nie dzieliło więcej niż 20 minut. Caroline prowadziła od samego początku do końca, ale w najgorętszym momencie jej przewaga wynosiła ledwie 4 minuty za przełęczą Forclaz (147. kilometr). Kibice mający w pamięci jej występ w 2015 roku, gdy odpadła już w Vallorcine po tym jak prowadziła przez niemal cały wyścig, z pewnością poważnie poobgryzali paznokcie. Na mecie zwyciężczyni pojawiła się po 25 godzinach i 15 minutach, z siedmiominutową przewagą nad 45-letnią Szwajcarką.
– Podobnie jak w ubiegłym roku miałam kurcze, ale tym razem byłam w stanie poruszać się przez cały czas. To zwycięstwo smakuje wyjątkowo dzięki walce z Andreą. Nie było tak żebym miała np. dwugodzinną przewagę. W pewnym momencie już prawie się poddałam, gdy omal mnie nie doścignęła. Pomyślałam, że drugie miejsce nie będzie takie złe. Musiałam naprawdę sięgnąć głębiej niż kiedykolwiek wcześniej żeby zawalczyć o zwycięstwo – mówi Caroline.
Krótszy, ale również kultowy bieg CCC ukończyło 1386 osób, to 65% tych, którzy wystartowali z Courmayeur rankiem w piątek. Najszybciej – w 12 godzin i 10 minut, trasę pokonał Michel Lanne, ratownik górski z Annecy. Pierwsze od czwartego miejsca na mecie dzieliło jednak ledwie 15 minut. Czołówka trzymała się więc blisko siebie. Za Lannem przybiegł ledwie 22-letni Japończyk Ruy Ueda, trzeci był Włoch Giuliano Cavallo. Pierwszą kobietą na mecie była… Mimmi Kotka. Choć nie jest grzecznie żartować z nazwisk, w tym przypadku uśmiech sam ciśnie się na usta, a wyobraźnia miłośników domowych zwierzaków futerkowych z pewnością zapracuje wizualizując sobie obraz mety, gdy pojawiła się na niej pierwsza zawodniczka, albo podium podczas ceremonii zakończenia… Szwedka pokonała trasę w 13 godzin i 42 minuty. Za jej plecami między Brytyjką Jo Meek i Hiszpanką Teresą Nimes Perez rozegrała się mocna walka o drugi stopień podium (26 i 31 minut straty do zwyciężczyni).
TDS rozegrał się w bardzo gorącej atmosferze. Temperatura nie oszczędzała zawodników, a wszystkie chmury zrobiły sobie dzień wolny od pracy. Zwyciężył – Hiszpan Pau Capell, któremu trasa zajęła 14 godzin i 45 minut (aktualnie jest na 2. miejscu w rankingu Ultra Trail World Tour za Gediminasem Griniusem). Z bardzo dużą stratą jak na dystans 119 km, bo po 28 minutach przybiegł Hiszpan Yeray Duran Lopez. Trzeci był Włoch Franco Colle. Bieg ukończyło 1060 osób, w tym 111 kobiet. Najszybsza była lokalna Francuzka z Teamu Chamonix Mont Blanc – Delphine Avenier, która przybiegła po 18 godzinach i 46 minutach. 13 minut po niej na mecie zameldowała się Amerykanka Meredith Edwards, a aż 42 minuty po zwyciężczyni przybiegła Francuzka Christelle Bard.
Zwycięstwem w 55-kilometrowym OCC Xavier Thevenard zamknął listę swoich triumfów na każdym z dystansów w ramach UTMB (PTL jest tu traktowane jako wyzwanie i nie zalicza się do „ścigackich” biegów). Trasa zajęła mu 5 godzin i 28 minut. Na mecie miał 15-minutową przewagę na kolejnym zawodnikiem – Marokańczykiem Rachidem El Morabity – czterokrotnym zwycięzcą Maratonu Piasków.
Aż 52 Polaków ukończyło najdłuższy dystans UTMB (170 km), 40 krótsze – CCC, szesnastu TDS i 14 naszych rodaków pojawiło się na mecie OCC.
Wkrótce na napieraj.pl przeczytacie o wrażeniach Gediminasa Griniusa z tegorocznego UTMB.
Wyniki znajdziesz na stronie: utmb.livetrail.net
Więcej wywiadów, podsumowań i informacji szukaj na utmbmontblanc.com.
ciekawostka – na zdjęciu z Caroline Chaverot jest również zawodniczka, która ukończyła trasę UTMB jako ostatnia, wbiegając na metę bodaj czterdzieści parę minut po formalnym zamknięciu. Jednak wszyscy na nią czekali, wciągając kobiecinę od razu na scenę… zebrała większe brawa niż czołówka 😉 miłe.
Szybkie i trafne podsumowanie.
Jednak napisanie o startujacych Polakach w jedym zdaniu to zdecydowanie za malo.Przydalby sie edit.