[size=x-large]Wywiad z Filipem Pawluśkiewiczem[/size]

[b]startującym w Salomon Navigator – najszybszym zespole trasy Masters na The North Face Adventure Trophy 2005.[/b]

[i]Kiry 03 Maja 2005[/i]


[b]napieraj.pl: Wasz skład był dosyć nietypowy. Skąd on się wziął i jak się sprawdził?[/b]

Filip Pawluśkiewicz: To znajomi Pawła (Moszkowicza – przyp. red.). On startował z Andrzejem Ulidowskim kilkakrotnie, a Mirka Szczurka również znał od wielu lat. Mieliśmy nadzieję, że ten skład da nam szansę na wygraną.
Sprawdził się bardzo dobrze, w trakcie rajdu była bardzo fajna atmosfera. Luz. Wspieraliśmy się nawzajem i nawet sobie opowiadaliśmy kawały. Bardzo przyjemnie. Nie było jakiejś sztywnej atmosfery.
Myśmy się z Pawłem zgłosili wcześniej na trasę open, a zespół Hellmann Salomon miał startować na trasie czteroosobowej z Maćkiem Olesińskim jako kapitanem zespołu, Magdą Łączak, Pawłem Dybkiem i Sławkiem Łabuzińskim. Ale nie doszło do tego. Nie chcę się tu za nich wypowiadać. Najlepiej zapytać Maćka. Z tego co wiem to ma kontuzję. My z Pawłem postanowiliśmy nie startować na trasie dwuosobowej tylko spróbować na dłuższej – masters, zwłaszcza, że Roman Trzmielewski (dyrektor rajdu – przyp. napieraj.pl ) mówił nam, że trasa open będzie raczej dla ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z rajdami i przekonywał nas, żeby złożyć czwórkę. Z zespołu Fjord Nansen Justyna Frączek startuje obecnie w lidze maratonów rowerowych i równolegle miała inne zawody. Podobnie Grzesiek Foremny, nie miał czasu wystartować. Dopiero tydzień przed zawodami ustaliliśmy połączenie składów.
Pod względem organizacyjnym wszystko poszło sprawnie, a pod względem atmosfery było bardzo dobrze. Bez niepotrzebnych spięć, albo nerwowości.

[b]Opowiedz mi o trasie. Co Ci się podobało, jak ją oceniasz?[/b]

Myślę, że ten etap tatrzański był bardzo fajny. tydzień wcześniej przeszliśmy go w ramach treningu. Nie cały, a tylko Czerwone Wierchy – Krzesanicę, Ciemniak, Małołączniak. Pod względem widokowym było to bardzo atrakcyjne, choć trudno mi było podziwiać widoki, bo musiałem się sprężać, żebyśmy szli razem w czwórkę. Etap babiogórski również był fajny, podobało mi się wejście na Babią Górę. Zwłaszcza końcówka – wejście żółtym szlakiem – percią akademików. Z tym, że tam było bardzo dużo śniegu. Widzieliśmy tylko jeden łańcuch. Wkrótce szlak gdzieś zostawiliśmy i poszliśmy całkowicie na wprost. (dobrze, że to było w nocy) Gdy Mirek się wspinał, prowadząc według swojego wariantu to zauważyłem nawet stałe haki do zjazdów i zacząłem się śmiać, że zrobiliśmy etap alpinistyczny. Jak to Paweł mówił to był prawdziwy hard core. Myślę, że to było bardzo fajne 🙂 Trochę niebezpieczne, ale w nocy nie dostrzegaliśmy tego niebezpieczeństwa.

[b]Etap na rolkach. Rzecz nietypowa w Polsce. Jak Ci się podobał i jak widzisz szanse tej dyscypliny w Polsce?[/b]

Warunki są u nas bez problemów. To był bardzo dobry etap, jeżeli chodzi o warunki – asfalt itd. Na zagranicznych rajdach jest podobnie. Myślę, że to będzie się rozwijało jako kolejna dyscyplina. Za granicą rolki występują w programie już od kilku sezonów. I myślę, że podobnie jak z etapami kajakowymi – trzeba trenować i być w tym dobrym, by bezproblemowo radzić sobie na takich etapach.

[b]Czy zdarzyły się jakieś problemy na trasie? Czy wszystko poszło gładko?[/b]

Babia to była największa przygoda. Poza tym z technicznych rzeczy nic się nie wydarzyło. Nie mieliśmy żadnej awarii rowerowej, jedynie to to, że każdy z nas miał w pewnym momencie kryzys. Wtedy wspieraliśmy się nawzajem. Ja miałem kryzys, kiedy wyszliśmy na trekking babiogórski i dopiero po kilku godzinach doszedłem do siebie. Czyste fizyczne zmęczenie. Ale potem przeszło.

[b]Mieliście w zespole dwóch nawigatorów. Jak dzieliliście się funkcjami?[/b]

Przed rajdem ustaliliśmy, że nawigatorem takim, który poprowadzi będzie Paweł, nawigatorem kontrolującym Mirek. A my z Andrzejem nic poza napieraniem tam nie robiliśmy. Czysta fizyka. Na tym kończyła się nasza funkcja. Jedynie na biegu na azymut przez bagna, gdy zbliżaliśmy się do punktów to szliśmy tak zwaną tyralierą, żeby wspólnymi siłami je zlokalizować. To była współpraca całego zespołu.

[b]Który etap wydawał Ci się najtrudniejszy na tym rajdzie? Wielu wspominało o pchaniu rowerów.[/b]

Najtrudniejszym etapem było wejście na Przełęcz Kondracką. Dla nas wszystkich. Zwłaszcza, że dosyć szybko pobiegliśmy pierwszy bieg na orientację i to był dla nas dosyć duży wydatek energetyczny, a później biegliśmy prawie cały czas aż pod szlak i tam bardzo mocno szliśmy pod górę.
A rower? Rower był taki jak to rower na rajdach. To nie jest kolarstwo szosowe. Można się pocieszyć, że na tych trasach rowerowych nie było jeszcze krzaków dwu- trzymetrowych. Bo wtedy dopiero byłoby trudno. Myśmy się cieszyli, że ten pierwszy odcinek rowerowy (pchanie pod strome zbocza Magury Witowskiej) jest taki trudny, bo się wtedy dobrze czuliśmy i to była dla nas szansa, na zyskanie przewagi nad innymi zespołami.

[b]Potem odpoczęliście sobie przed świtem i odcinkiem kajakowym. Co sądzisz na temat ustalenia „dark zone” – wstrzymania startu kajaków bez odliczania czasu. Straciliście na tym czy zyskaliście?[/b]

Zyskaliśmy na tym, że mieliśmy dosyć dużo czasu by wypocząć. Myślę, że to jest plus, bo zjedliśmy sobie, ubraliśmy się w ciepłe ubrania, wskoczyliśmy do śpiworów. Z drugiej strony, to wszyscy potem razem ruszaliśmy z Czechami i ze Speleo i znowu zaczęła się rywalizacja, kto wypłynie szybciej. To też dużo energii kosztuje.
Plusem był odpoczynek, minusem – znowu bezpośrednia rywalizacja.
Moim zdaniem powinni puszczać na tych kajakach w nocy – od razu, jakbyśmy przyszli z rowerów. To nie było niebezpieczne miejsce. Nie było fali i tak dalej. Mogę to porównać do rajdu w Stanach, gdzie całą noc płynęliśmy kajakiem na oceanie, gdzie były statki i tam było rzeczywiście niebezpiecznie. Tam się bałem o swoje życie. Tutaj myślę, że bez problemu mogli puszczać.

[b]Adventure Trophy był rozgrywany już w kilku regionach Polski – Jura, Kotlina Kłodzka, Bieszczady, Pieniny, Gorce, Beskid Żywiecki. Jakie miejsca jeszcze byś umieścił w programie rajdu? [/b]

Myślę, że do tej pory był to najpiękniejszy rajd w Polsce. Ze względu na Tatry i region babiogórski. W przyszłym roku ma być w Krynicy. Ale myślę, że nie ma piękniejszego miejsca niż Tatry. W Tatry zawsze bardzo lubię jeździć. Również zimą. W styczniu nawet spałem pod Czerwonymi Wierchami. Spędzam tam dużo czasu na trekkingach i na wspinaczce.
Teraz był jeszcze śnieg i słońce, czyli warunki jak na lodowcu.Tatr nie da się przebić.

[b]Dziękuję za rozmowę[/b]

Dziękuję.


Zespół Salomon Nawigator (od lewej: Filip Pawluśkiewicz, Mirek Szczurek, Paweł Moszkowicz, Andrzej Ulidowski)

[b] Zobacz również


[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=28]Galeria zdjęć z rajdu[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=348]Zapowiedź rajdu[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=369]Relacja na żywo dzień 1[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=370]Relacja na żywo dzień 2[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=371]Relacja na żywo dzień 3 i 4[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=100]Relacja zespołu Pogoń Siedlce Entre.pl z trasy open[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=99]Relacja zespołu napieraj.pl z trasy masters[/url]

[url=/xoops/modules/mylinks/visit.php?cid=1&lid=90]Strona The North Face Adventure Trophy[/url]

[/b]

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany