[size=x-large][b]Jest nad czym popracować[/size][/b]

[size=large]Wywiad z Justyną Frączek[/size]
[size=large]z zespołu Poldim Salomon Navigator[/size]
[b]jedyną Polką, która dotarła do mety Bergson Winter Challenge 2006 (MASTERS)[/b]


[b]napieraj.pl: Gratuluję! Już trzeci raz stanęłaś na pudle w zawodach Winter Challenge.
W tym roku prócz drugiej pozycji, byliście najmocniejszym polskim
zespołem na BWC. Brutalne pytanie: Czego Wam zabrakło do zwycięstwa?[/b]

[b]Justyna Frączek[/b]:Dziękuję. Tak się akurat złożyło, że zimowy rajd BWC jest dla mnie i zespołu co roku szczęśliwy. Choć nie startuje zbyt często w zawodach Adventure Race to bardzo rajdy mi się podobają. Było pierwsze i trzecie miejsce, to teraz udało się zająć drugie.
Nie wiem czy bylibyśmy najmocniejsi. Gdyby Speleo nie wycofało się z rajdu, również byliby groźni. Do zwycięstwa zabrakło nam ok. 2,5 godziny. Z jednej strony to dużo, z drugiej mało. Na rajdzie czas ucieka nieubłaganie: to się siądzie wypije herbatkę na punkcie kontrolnym, to trzeba założyć rakiety, potem zdjąć. Nawet nie wiem ile można by było na tym zaoszczędzić. Jeśli chodzi o etapy, to zdecydowanie najwięcej czasu straciliśmy na odcinkach narciarskich. Złe dobranie sprzętu i na pewno dużo słabsze umiejętności w porównaniu do Finów, Czechów, Rosjan. Jest nad czym popracować.

[b]Zaczeliście bardzo spokojnie. Czy to element taktyki czy zbieg
okoliczności?[/b]

Po części była to taktyka, a po części dziwny zbieg okoliczności. Wiedzieliśmy, że nie jest to łatwy rajd, że trzeba go spokojnie pokonać bez szarpania się, bo wszelkie niepotrzebne straty energii mogą się na nas potem odbić. Z takim założeniem wystartowaliśmy. Po czym już na samym początku mieliśmy godzinę straty do czołówki, bo wracaliśmy się na linie startu żeby podbić punkt. Tak więc zaczynaliśmy z 13 pozycji. Powoli odrabialiśmy i staraliśmy się kontrolować naszą stratę do prowadzących.

[b]Czy zespół miał wyraźnego przywódcę, czy taktykę ustalaliście wspólnie?[/b]

Tak się teraz nad tym zastanawiam. Chyba nie było przywódcy. Wiadomo, Mirek decydował o wyborze trasy, Piotrek ze Sławkiem go wspomagali. Poza tym, w innych kwestiach decydowaliśmy wspólnie.

[b]Piotrek Hercog stanął z Wami na starcie mając za sobą zarwaną noc. Czy to odbiło się na Waszym działaniu? [/b]

To był też szalony pomysł ze startem Piotrka. Przyjechał o 3 rano, nie miał zbyt wiele czasu na to żeby się wyspać i spakować. Ubezpieczenie NNW załatwił 5 minut przed startem. Najbardziej obawialiśmy się, że będziemy mieć jakieś braki w wyposażeniu i na kontroli ekwipunku polegniemy. Na szczęście wszystko udało się dograć.

[b]Najprzyjemniejsze wspomnienia z trasy?[/b]

Najprzyjemniejszy był ostatni kilometr przed metą, wtedy uśmiech sam cisnął się na usta. Niesamowita radość. Tak wolno na rowerze dawno nie jechałam.

[b]W zeszłym roku końcówka trasy była dla Waszego zespołu dramatyczna (Grzesiek Foremny został niemal siłą zaciągnięty na metę [i]przyp. red.[/i]), jak wyglądała ostatnia doba tym razem?[/b]

Ostatnia doba może nie była aż tak dramatyczna jak rok temu ale ciężkie chwile przeżywaliśmy. Na ostatnim trekkingu od schroniska Szwajcarka mieliśmy już wszyscy kryzys. Końcówkę człapaliśmy zygzakami. Całej naszej czwórce zrobiło się zimno, mimo że szliśmy pod górę i ostrym tempem. Tak jakby termoregulacja nam już przestała działać. Po tym odcinku musieliśmy trochę naładować akumulatorki i spaliśmy w Szwajcarce 45 min. Tylko dzięki temu ruszyliśmy dalej na rowery. Na rowerach też nie było lepiej, oczy się nam kleiły i jeździliśmy slalomem. W Kowarach wstąpiliśmy na stację benzynową na super kawę z automatu, która jakoś pozwoliła nam dotrwać do świtu. Gdy tylko zrobiło się jasno tempo nam wzrosło.

[b]Czy to prawda, że na jednym z etapów Mirek Szczurek zapakował Cię do plecaka i dlatego poruszaliście się szybciej? 😉 [/b]

Hahaha. 😀 ! Ale Mirek miał o tym nikomu nie mówić.

[b]Jesteś specjalistką jeśli chodzi o dyscypliny kolarskie, jak radziłaś
sobie na nartach i mozolnych odcinkach pieszych?[/b]

Z tymi było różnie. Na nartach w Jakuszycach dobrze było dopóki można było biec łyżwą, gorzej gdy trzeba było poszukać punktu w krzakach lub pojechać gdzieś na dziko. Narty do łyżwy do tego się nie nadają! Etap z Karpacza na Okraj i z powrotem też nie był łatwy. Tam były tory do klasyka, więc łyżwa odpadała. Dobrze, że mieliśmy smary, to trochę nam pomogło. Co do etapów pieszych to szło mi się nie najgorzej. Na samym początku, mieliśmy ostre tempo, bo goniliśmy prowadzących i tam trochę nie nadążałam.

[b]Gdy ktoś z Waszego zespołu złapie gumę na trasie, kto zmienia dętkę? Ty masz chyba największą wprawę…[/b]

Na szczęście nie było takiej sytuacji, ale w razie czego zmianę dętek mam przećwiczoną. W pompowaniu zrobilibyśmy sztafetę, po 50 ruchów, żeby każdy się rozgrzał.

[b]65km trekkingu zimą w Karkonoszach to jeden z najtrudniejszych etapów w historii polskiego AR. Czym był dla Ciebie?[/b]

Nie przeczę, że ten etap był przynajmniej dla mnie najtrudniejszy i miałam tam chwile zwątpienia. To było dokładnie na podejściu na Śnieżkę. Zimno, wiatr niemiłosierny, śnieg w oczy. Trudno opisać, co tam się działo. Zastanawiałam się czy iść dalej czy stanąć, ale to drugie rozwiązanie nic by nie pomogło.

[b]Jakich nart używaliście? Do stylu klasycznego, czy do łyżwy? Jak się spisały?[/b]

Mirek, Sławek i ja mieliśmy do łyżwy, natomiast Piotrek do stylu klasycznego. Nie mieliśmy czasu przed startem, żeby dopasować nam wszystkim rodzaj nart. Po prostu Piotrek musiał biec na takich. Na trasie okazało się, że jego narty są zdecydowanie odpowiedniejsze na te zawody.

[b]Czy trzeba było używać holu na trasie?[/b]

Tak, raz. Za to już pierwszej nocy. Trzeba przyznać, że nasz zespół chciał dogonić czołówkę, a ja trochę opóźniałam, kiedy trzeba było dojść do schroniska Odrodzenie na etapie rowerowym.

[b]Czy kobiecie w zespole jest równie ciężko jak kolegom?[/b]

Na pewno nie jest jej lżej. Chociaż koledzy dużo pomagają, gdy widzą że kobieta nie dotrzymuje im tempa. Holują, odciążają biorąc do plecaka część ich wyposażenia. Ale formuła rajdów jest taka że w składzie musi być kobieta więc żeby ukończyć, trzeba sobie pomagać.

[b]Piotrek Kosmala ze Speleo kontynuował wyścig mimo odmrożonego palca u nogi. Co sądzisz o takim poświęceniu? Kiedy według Ciebie należy się wycofać (na Mistrzostwach Polski w sierpniu nie zrezygnowałaś mimo, że przewracając się na rolkach pokiereszowałaś twarz)?[/b]

Ja tylko obtarłam twarz, trochę pobolało, przez kilka dni nie pokazywałam się ludziom i przeszło. Co innego gdy sytuacja zagraża życiu lub może spowodować trwały uszczerbek na zdrowiu. Piotrkowi groziła amputacja palca i w efekcie postąpił rozsądnie gdy się wycofał. Chyba trzeba by być wariatem, żeby w takim przypadku kontynuować rajd.

[b]Czy masz już dosyć zimy? Czy masz jeszcze ochotę pośmigać na biegówkach?[/b]

Stanowczo mam już dość tej zimy. Zupełnie nie nastraja ona do trenowania. W tym momencie myślę już o rowerze… Ale na biegówkach mogłabym jeszcze połyżwować.

[b]Wystartujesz w Tatrach na The North Face Adventure Trophy? [/b]

Przynajmniej takie są plany. W tym roku jestem trochę zaangażowana w organizację rajdu, nie mniej jednak, nie będzie to kolidowało ze startem.

[b]Pozdrawiamy i dziękujemy za udzielenie wywiadu[/b]

Dziękuję również i pozdrawiam Wszystkich Napieraczy.


Zespół Poldim Salomon Navigator
Od lewej: Piotr Hercog, Justyna Frączek, Mirosław Szczurek, Sławomir, Łabuziński

[b]Zobacz również


[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=40]Galeria zdjęć z trasy Masters[/url]

[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=42]Galeria zdjęć z trasy Speed[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=140]Relacja zespołu napieraj.pl z trasy Speed[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=139]Relacja zespołu pjsport.com z trasy Speed[/url]

[/b]

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany