[size=x-large]Rozmowa z Piotrem Lisem (Adventura) [/size]
[size=large]członkiem zwycięskiego zespołu na V Rajdzie Orła Bielika[/size]

[i]Warszawa 13.VII.2005[/i]


[b]Napieraj.pl:Opowiedz nam o rajdzie ….[/b]

[b]Piotr Lis:[/b] V Bielik bardzo mi się podobał, bo … był naprawdę przygodowy. Wciąż coś się działo, nie było czasu na nudę i ponure napieranie.
Najgorzej wspominam pierwszy etap, z powodu upału, który mnie dobijał. Żeby być w czołówce trzeba było cały czas biec, mając równocześnie świadomość w jakim tempie odwadnia się organizm. W kategoriach estetycznych ten etap był naprawdę bajkowy, najpierw biegło się w paprociach naszego wzrostu, potem w ogromnych trzcinach. Od początku czuło się przygodę, jednak od połowy etapu myślałem już tylko o zadaniu specjalnym – pływaniu, gdzie miałem szansę trochę się schłodzić.

Drugi etap – 20km rowerem to była tylko formalność. Następny – rolki potraktowaliśmy ulgowo, żeby podładować akumulatory. Zbyt mało można było zyskać lub stracić na tym etapie, więc nie było sensu się spinać. Chcieliśmy przycisnąć na drugim odcinku biegowym, ale piliśmy bez umiaru, aż nam w brzuchach chlupotało. Efektem pełnego brzucha, było to, że nie mogliśmy biegać. Maszerowaliśmy i wypoczywaliśmy. Tylko podczas etapów „rolkowego”i „fortyfikacyjnego” wypiłem 6 litrów. W sumie w czasie całego rajdu wypiłem 13 litrów, a z naturą zintegrowałem się tylko raz.

Po etapie pieszym „fortyfikacyjnym”, ku naszemu zdziwieniu, wyszliśmy na prowadzenie. Popatrzyliśmy po sobie zdziwieni. O co chodzi? Wystarczył szybki marsz i poprawna nawigacja…, ach ten Marcin.
Kolejny etap rowerowy do Międzyzdrojów to też była formalność, tylko na plaży trzeba było gardło zdzierać by spacerowicze zauważyli nas i raczyli się trochę przesunąć. Inna sprawa, która zaprzątała nam głowę na odcineku plażowym to świadomość tego, w jakim tempie zużywamy nasz osprzęt rowerowy traktując go słoną wodą z piachem. W Międzyzdrojach płukaliśmy rowery wodą mineralną i znów dużo piliśmy.
Odcinek niebieskiego szlaku to cały czas skakanie góra-dół, więc nie nudziliśmy się. Nie wszystkie podjazdy udało nam się podjechać, ale wysilanie się by nie schodzić z roweru wydało się nam nieekonomiczne. Przy okazji mogliśmy trochę popodziwiać przyrodę – zaskrońce, jastrzębia, lochę z młodymi. W dzień trasa nie stanowiła problemów technicznych, ale gdy na dalszej trasie złapał nas zmierzch, było już trudniej. Ja miałem lampki dopiero w przepaku C, a wcześniej jechaliśmy na Tikkach.
Największym naszym niepokojem, jako prowadzących było to, że nie wiedzieliśmy gdzie jest konkurencja. Wcześniej różnica wynosiła 10-15 minut, a poruszaliśmy się powoli i czuliśmy, że reszta zespołów depcze nam po piętach.
Za nami był Remik (Speleo / Grunwald), ale obawialiśmy się również napieraj.pl i Maćka Tracza z Drewniackim (R.I.S.K. Team).
Gdy dotarliśmy na przepak D stwierdziliśmy, że trzeba podjeść. Skorzystaliśmy z kiełbaski z grilla, kanapeczek. Czuliśmy się mocni nawigacyjnie przed kolejnym etapem pieszym i niezbyt zmęczeni wcześniejszym ściganiem. Gdy na przepak wpadł Remik, to mocno się zdziwił, że już od 20 minunt siedzimy sobie spokojnie. A my szybciutko się zmyliśmy.
Ostatni etap pieszy – Mokradła zapadł mi najmocniej w pamięć. Liczyliśmy, że zrobimy go w trzy godziny. Jednak zbiegania wyszły nici i cały czas musieliśmy iść, bo teren wyglądał zupełnie jak dżungla. Tempo czasem wynosiło 1km/h. Prawdziwy Wietnam! Bardzo sympatycznie wspominamy też przelot przez pole kukurydzy na tym etapie (jak ona cudownie chrupała). Mieliśmy również dylemat czy pływać przez jeden z kanałów czy nadkładać 1km, ale w końcu wybraliśmy wariant pieszy, a jak się później okazało tylko R.I.S.K. team postanowił się zmoczyć. Fajnie jest brodzić po pas, ale jak nie znasz głębokości i wiesz, że dno jest bardzo muliste to chęć do taplania przechodzi natychmiast. Mimo niby beztroskiego prowadzenia, staraliśmy się „przykręcać śrubę” Etap był bardzo wymagający nawigacyjnie i nie mieliśmy pojęcia co się za nami lub przed nami dzieje
Na ostatnim przepaku nie traciliśmy już czasu. Wskoczyliśmy na rowery i chcieliśmy zachować przewagę. Stwierdziliśmy, że jeśli mamy 20 minut to już ciężko będzie to stracić. Do pierwszego punktu gnaliśmy ponad 30km/h, ale potem tempo już spadało, bo nie czuliśmy się szczególnie zagrożeni. Gdy dowiedzieliśmy się na molo w Międzyzdrojach, że drugi zespół ma półtorej godziny straty do nas, jedynym zmartwieniem było to by nie złapać żadnego defektu.

[b]Czy zdarzył Ci się jakiś kryzys?[/b]

Miałem. Choć zmęczyłem się najmniej ze wszystkich rajdów, w których startowałem. Problemem były skurcze w mięśniach, szczególnie na rowerze, spowodowane prawdopodobnie dużym odwodnieniem. Na trasie brałem magnez w ampułkach i myślę, że to postawiło mnie na nogi. Senność mi nie dokuczała. Ciągle się coś działo i skupiało moją uwagę. Dopiero w drodze samochodem do domu złapał mnie „śpioch” i musiałem się dwa razy zdrzemnąć.

[b]Jak się przygotowywałeś do Bielika?[/b]

Wstyd powiedzieć, ale się nie przygotowywaliśmy. U mnie zaważyły obowiązki domowe. W sumie przez ostatni miesiąc przebiegłem 40km i 2 razy wyszedłem na rower. Marcin co tydzień startuje w jakichś zawodach.

[b]Czy popełnialiście jakieś błędy?[/b]

Nawigacyjne – drobniutkie, bo raczej poruszaliśmy się powoli. Pod tym względem Marcin jest genialny. Zbyt długo zabawialiśmy na przepakach, ale w sumie mogliśmy sobie na to pozwolić. Uważam, że trochę za mało wody wzięliśmy na pierwszy biegowy etap.

[b]Co sądzisz o rywalizacji na trasie?[/b]

Zabrakło najbardziej renomowanych ekip jak „Speleo”, „Bergson Mapy”, czy „Majonezy”. Napieraj.pl odpadł po drodze i nie bardzo mieliśmy się z kim ścigać. Ilość punktów na BnO zdecydowanie faworyzowała nawigację, a nie moc drużyny.

[b]Czy masz jakichś swoich rajdowych idoli? [/b]

Hm… trudne pytanie, ja nigdy nie miałem idoli, zawsze starałem się robić wszystko jak najlepiej i iść własną drogą. Jednak chciałbym mieć taką moc jak światowa czołówka, ale wiem, że musiałbym w to wejść profesjonalnie. Póki co, traktujemy rajdy jako zabawę i odreagowanie pracy, spędzenie wolnego czasu. Nie mam czasu na wyczynowy trening. Już kiedyś uprawiałem wyczynowo wioślarstwo na wysokim poziomie i nie po to z niego zrezygnowałem by znów wchodzić w taki ostry tryb treningowy i rujnować zdrowie.

[b]Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa i dziękuję za rozmowę[/b]

Dzięki


[i]Zespół Adventura wystartował w składzie: Piotr Lis, Marcin Krasuski, Całą trasę pokonali w czasie 23h 26′.[/i]

[b]Zobacz również


[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=29&page=1]Galeria zdjęć [/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=397]Relacja na żywo[/url]

[url=/xoops/modules/newbb/viewforum.php?forum=11]forum rajdu[/url]

[url=/xoops/modules/mylinks/visit.php?cid=1&lid=1]Oficjalna strona rajdu[/url]

[url=http://www.orzelbielik.pl/pliki/bielik2005.xls]Pełne wyniki rajdu w formacie MS Excel[/url][/b]

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany