[size=x-large]Wywiad z drużyną Speleo Salomon Isostar [/size]–
[size=large] zwycięzcami trasy Masters na Bergson Winter Challenge 2005.[/size]
[i]Polanica Zdrój 05 marca 2005[/i]
[i]Zespół Speleo Salomon Isostar.
Od lewej: Piotr Kosmala (PK), Remik Nowak (RN), Agnieszka Zych (AZ), Artur Kurek (AK)[/i]
[b]Co zadecydowało o Waszym zwycięstwie?[/b]
[b]AK:[/b] Myślę, że byliśmy dobrze przygotowani. Trudno powiedzieć, czy byliśmy najmocniejsi, ale na pewno nie mamy się czego wstydzić. Mieliśmy moc w nogach i ją wykorzystywaliśmy, a poza tym zdecydowała taktyka – trochę ryzykowna, ale wydaje mi się, że wymuszona przez regulamin. I 45 minutowa kara czasowa, która nas zmobilizowała do tego, aby wygrać. I tak zakładaliśmy, żeby iść mocno, ale kara wymusiła kontynuowanie mocnego tempa.
[b]PK:[/b] Najpierw stwierdziliśmy, że musimy dostać ten bonus godzinny (za przejście jako pierwsi z Przełęczy Płoszczyna na Śnieżnik, przyp. napieraj.pl). Myślę, że od startu chcieliśmy wypaść jak najlepiej, ale nie sądzę żeby naszym ścisłym celem było, żeby wygrać. Od połowy rajdu – po tej karze widać już było, że jest szansa.
[b]RN:[/b] Właściwie dopiero jak zrobiliśmy bonus to uwierzyliśmy, że można wygrać. Wcześniej wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo dwa zespoły cały czas pozostawały z nami w kontakcie zarówno czasowym jak i wzrokowym. W schronisku na Śnieżniku już wiedzieliśmy, że jest o co walczyć To nie było tak, że mogliśmy zejść na dół i pozwolić sobie na sen. Wiedzieliśmy, że dalej trzeba napierać, ale już wiedzieliśmy, że jeśli utrzymamy tempo to jest szansa wygrać.
[b]Ile czasu spaliście i jaka była Wasza taktyka dotycząca snu?[/b]
[b]AK:[/b] Taktyka była taka by spać najwięcej jak się da, a wyszło z tego chyba najmniej ze wszystkich zespołów. Spaliśmy niecałe dwie godziny. Aga spała troszkę więcej. O jakieś piętnaście, dwadzieścia minut.
[b]Na ile postępowanie innych zespołów miało wpływ na Waszą taktykę?[/b]
[b]AK:[/b] Właściwie nie miało żadnego wpływu.
[b]RN: [/b]Podobał nam się zespół z Czech. Też się nie przejmował. Tak jak my, kiedy trzeba było to szedł i przecierał szlak. My też przestaliśmy się przejmować, chociaż dwa razy byliśmy na siebie źli, jednak wyszło nam to na dobre.
[b]Czy w tym roku zdarzały się „szachy”? Specjalne spowalnianie, czy spory o przecieranie?[/b]
[b]PK:[/b] Sporów może nie było, ale dało się wyczuć taką strategię u większości zespołów. Dało się odczuć, że nie wszystkie zespoły chciały przecierać i wyczekiwały. Na pierwszym etapie trzy zespoły poszły na rakietach, a my byliśmy zespołem bez rakiet i nie było może sensowne iść od razu mocno, bo wiadomo było, że potem mogliśmy przetrzeć ślad po rakietach w zwykłych butach.
[b]RN:[/b] Rakiet nie wzięliśmy tylko na pierwszy etap. To było związane z brakiem możliwości zostawiania sprzętu na przepaku A. Więc pomyśleliśmy, że pierwsze etapy damy jakoś radę przejść, a nie będziemy przez to wozić na rowerach rakiet, które jednak sporo ważą i zaoszczędzimy być może na następnym odcinku.
[b]PK:[/b] Nie było pewne jak będą wyglądać etapy w lesie, czy te rakiety są tak naprawdę konieczne. Bardzo szybko okazały się niezbędne już na tym pierwszym etapie.
[b]Jakiego sprzętu używaliście?[/b]
[b]RN:[/b] Rakiety były firmy TSL, wypożyczone zresztą. Narty to zwykłe biegówki. Jedne szersze, drugie węższe. Kto co miał to wziął.
[b]Jak się czujecie w typowo zimowych konkurencjach?[/b]
[b]AK:[/b] Ja to od dziecka uwielbiam zimę. Zawsze jeździłem na nartach, zawsze chodziłem po górach. A rajd zimowy według mnie, myślę, że według reszty zespołu też, że nie odzwierciedla takiego sportowego charakteru rajdów ekstremalnych, ale jest to bardzo ciężka rywalizacja, w której bardzo duże znaczenie ma taktyka. Nasza – ryzykowna okazała się sukcesem.
[b]Czy odczuliście ciężkie warunki na trasie?[/b]
[b]RN:[/b] I to nie raz. To była klasyczna i porządna zima. Dużo śniegu, duże mrozy, wiatry, niemal śnieżyce na niektórych przełęczach. Na Śnieżniku z kolei mieliśmy piękne słońce. Taka piękna, słoneczna zima. Generalnie pogoda się udała. Zimno przede wszystkim się odczuwało na rowerze przy zjazdach. Ja w ogóle nie wiem czy na to jest jakiś sposób, żeby tego nie odczuwać. Ale to było najgorsze.
[b]PK:[/b] Szczególnie tej pierwszej nocy było zimno. Było chyba -18 stopni i chyba wszystkim to się dało we znaki do tego stopnia, ze przez kolejne noce jak się gdzieś na rowerach zjeżdżało to wydawało się nam, że jest ciepło, a było dalej -10 czy -12. Tylko odczuwało się to znacznie mniej niż pierwszej nocy.
A druga sprawa to to, że wyciągnęliśmy lekcje z zeszłego roku (mimo, że wtedy dużo nie zawalczyliśmy), mieliśmy w pamięci tą niską temperaturę i myślę, że wszyscy byli dobrze przygotowani, jeśli chodzi o cieplejszy sprzęt. Nie było u nas jakichś poważnych problemów z odmrożeniami. Chłodziło nas na zjazdach, ale tego raczej nie da się uniknąć.
[b]Które momenty z rajdu wspominacie najintensywniej?[/b]
[b]AK:[/b] Dla mnie podejście na Śnieżnik, oczywiście i niesamowite kształty uformowane przez wiatr na ośnieżonych drzewach. Ta słoneczna pogoda i Czesi śmigający obok nas na nartach biegowych.
[b]AZ: [/b]Odcinek narciarski. Po rowerze, gdzie zjeżdżaliśmy z przełęczy gdzie mnie zupełnie przechłodziło. Potem były narty i trekking. Najcięższy i chyba najbardziej zapadający w pamięć.
[b]RN:[/b] Drugi raz z rzędu z Arturem zaliczyliśmy Szczeliniec. Ten labirynt jest niesamowity. Zwłaszcza, kiedy jeszcze przysypany śniegiem i trzeba się przeciskać, wspinać. Uwielbiam takie rzeczy. I zaraz potem odcinek trekkingowy, gdzie dróżka prowadziła między skałami. Wychodziła między choinki. Ja po prostu lubię takie tereny. To mi się najbardziej podobało. A najgorzej mi zapadł w pamięć zjazd w Złotym Stoku. Tak potwornie zimno, że ja przez chwilę myślałem, że w ogóle nie jestem na rajdzie, tylko nie wiem, gdzie. Że się znalazłem tu za karę czy nie wiem dlaczego. To był koszmar.
[b]PK:[/b] Dla mnie tak jak Artur mówił – Śnieżnik, podejście w słońcu. Mimo że niewiele chciałem widzieć, bo nie wzięliśmy okularów, a naprawdę by się przydały bo wszędzie biało, wszędzie biało i bezchmurne niebo. No, ale mimo wszystko bardzo pięknie i taka prawdziwa zima. I jeszcze ten etap wcześniej, przed Śnieżnikiem. Spieszyliśmy się, ale z drugiej strony otaczała nas piękna pogoda i jednocześnie prawdziwa zima ze śniegiem i niską temperaturą.
[b]Czy macie teraz dosyć zimy, czy chętnie byście jeszcze pobiegali na biegówkach, czy potarzali w śniegu?[/b]
[b]AZ:[/b] Ja jak najbardziej.
[b]AK:[/b] Ja też liczę, że na Mazowszu jeszcze trochę śniegu zostało i potruchtam na nartach.
[b]RN:[/b] Biegówki bardzo chętnie – są po prostu super. No, ale nie mówmy o torowaniu, bo to już nie jest takie fajne.
[b]PK:[/b] Ja również bardzo chętnie. Pomimo tego, że wczoraj jak poszliśmy na metę patrzeć jak kolejne zespoły kończą to bardzo szybko zrobiło nam się bardzo zimno. Pomyślałem sobie, że gdy przez wiele kilometrów bez przerwy idzie się w takim zimnie to się tak tego nie odczuwa.
[b]RN:[/b] Gdy jest tak zimno, to cały czas trzeba być w ruchu.
[b]Jak oceniacie poziom tej imprezy?[/b]
[b]AK:[/b] Porównując do innych zwanych „światowymi” czy nie, Bergson Winter Challenge okazał się jedną z fajniejszych, jeśli chodzi o atmosferę i organizację. Tutaj musimy wyrazić duże słowa uznania dla Pawła Fąferka i Piotrka Herzoga, za to że doprowadzili do takiej sytuacji, że polskie rajdy są znane już na świecie i cieszą się już jakąś renomą. Jest to eliminacja do mistrzostw świata, w związku z tym nie może być to rajd przypadkowy.
[b]A poziom rywalizacji?[/b]
[b]RN:[/b] Nad wyraz wyrównany. Od momentu startu do mety (wiadomo, że na początku tych zespołów w czołówce było około 6, na końcu 3)nie było wiadomo, kto wygra, kto będzie drugi, kto trzeci. Cały czas w stresie, w nerwach, obmyślając taktykę. Walka do samego końca. To chyba świadczy, że poziom jest wyrównany. Chyba, że wszyscy są równo słabi.
[b]Gdzie w przyszłym roku chcielibyście zobaczyć rajd zimowy w Polsce?[/b]
[b]AK:[/b] Na Mazurach. Żeby było dużo nart, może jeszcze łyżwy?
[b]RN: [/b]Jeszcze z taką konkurencją się nie spotkaliśmy, ale wiadomo, że co roku gdzieś nowa konkurencja dochodzi. A łyżwiarskiej jeszcze nie było. Jakieś jezioro zamarznięte. Kanał na Mazurach. Puścić setkę na łyżwach 🙂 Coś nowego, coś ciekawego. Skoro rolki wprowadzono, to dlaczego nie łyżwy? Nawet łatwiej, nie ma ruchu drogowego.
[b]Dziękuję bardzo za wywiad.[/b]
[b]PK:[/b] My również.
Zostaw odpowiedź