W zeszłym tygodniu polski team 360° pojechał do Turcji zmierzyć się z Lycian Challenge. To impreza do której przymierzało się kilka teamów, ale jedynie mieszana ekipa w składzie Ulrike Fuhrmann, Igor Błachut, Maciek Więcek, Michał Kiełbasiński zdecydowała się ruszyć na 400km trasę. Impreza wystartowała w środę o 11:00 i od tamtej pory strona orgów milczy. Ostatnią lakoniczną informacją były ogólne wyniki. Wygrał team Salomon XTTR63, a Polacy zakończyli na 6 miejscu z pośród 13 zespołów. Rozmawialiśmy z Maćkiem, którego dopadliśmy w drodze do domu… „Pięknie, spektakularnie, niesamowicie…” – od tego zaczął opowieść. Teren super. Bardzo zróżnicowany. Do tego w ciągu 77 godzin były jedynie 2 momenty kiedy ekipa miała dostęp do przepaków.
Nawigacja odbywała się na mapach w skali 1:25 000 co sugerowało, że jeśli ktoś tylko umie czytać mapę to sobie poradzi. W praktyce jednak mapa miała swoje zdanie, a lokalne drogi swoje. Przejścia na rympał kończyły się przedzieraniem przez kolczaste zarośla i bardzo wolnym tempem.
Maciek na codzień startujący w barwach inov-8 mówi, że choć fizycznie ich team był naprawdę dobrze przygotowany to właśnie pechowa nawigacja spowodowała, że znaleźli się dopiero w środku stawki.
Trasa była tak wytyczona, że w sumie żaden z zespołów nie był w stantie zaliczyć wszystkich punktów, należało więc grać taktycznie.
Najtrudniejszym momentem był nocny odcinek kanionigu w czasie którego team poważnie się schłodził. Maciek miał taki telep, że nie był w stanie wpiąć poprawnie karabinka, a wkrótce później utopił shunta w kotle pod wodospadem. Nikt nie był w stanie go wyłowić.
Po takiej przygodzie nic dziwnego, że kolejny odcinek pływacki Polacy (z niemieckim elementem) sobie odpuścili.
Zostaw odpowiedź