[size=x-large][b]Świstak na krawędzi[/b][/size]
Waga: 454g
Cena: około 500zł (styczeń 2007)
Latem wagą ubrania zawracają sobie głowę tylko maniacy. Ludzie zrównoważeni wolą pomyśleć o poważniejszych rajdowych problemach. Zakładają spodenki, jakąś koszulkę zapominają o sprawie i skupiają na trasie rajdu. Wraz z nastaniem zimy sprawa się nieco komplikuje. Trzeba zarzucić na siebie coś ciepłego i nie może to być wielka i ciężka katana, która zajmie pół plecaka, a ważyć będzie tyle co kożuch pastucha. Przydałoby się coś solidnego wiatro- i wodoodpornego, ale bez podszewki i innych zbędnych gadżetów. Dobrze też, gdy ma dopasowany krój.
Właśnie taką udało nam się znaleźć w ofercie Marmota. Rim Jacket, bo o tym modelu mowa, jest dobrą propozycją kurtki rajdowej na chłodniejsze dni, a przede wszystkim w czasie deszczu i śniegu.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, gdy zobaczyłam tę kurtkę, to była duża staranność wykonania. Zarówno sposób, w jaki została zaprojektowana, jak i jej wykonanie i wykończenie sprawia, że kurtka ta jest po prostu elegancka. Nie oznacza to, że jest zwyczajnie ładna albo szpanerska. Jest tak skromnie zaprojektowana i tak niepozorna, że trudno wręcz zauważyć jakieś specjalne cechy, które by ją jakoś wyróżniały. Przez chwilę podejrzewałam nawet, że moja sympatia do tej kurtki była całkowicie bezpodstawna. Wszystkie elementy wydawały mi się takie zwyczajne:
1. Materiał – nieprzemakalny i oddychający – to jakby standard, trudno wyobrazić sobie napieranie w czymś innym; miły w dotyku, nie ma uczucia przyklejającej się ceraty, może z powodzeniem funkcjonować bez podszewki, jest elastyczny, dzięki czemu kurtka jest bardzo wygodna;
W produkcji kurtki zastosowano tkaninę: PreCip Plus N-240S o gramaturze 67g na metr kwadratowy wyposażoną w membranę Pre Cip Plus o parametrach:
Wodoodporność: 25 000 mm słupa wody, Oddychalność: 15 000 gramów (tyle powietrza przechodzi przez 1 m2 materiału w ciągu 24 godzin), Wodorządność: Spray test: 80% (Podczas rozpylania taka część wody spływa z kurtki, reszta wsiąka w materiał. Mówiąc po polsku materiał jest zwilżony w pojedynczych punktach.), Wiatroodporność: 100%.
Kurtka była używana równolegle z podobnym modelem wykonanym z Gore-Tex-u. Różnice (prócz cyferek) w czasie eksploatacji są trudne do wykrycia.
2. Krój – dopasowany, mało materiału, Tył jest lekko wydłużony (przyjemne zwłaszcza w czasie jazdy na rowerze, kiedy krótsze kurtki lubią podjeżdżać do góry), bardzo wygodny, nie krępuje ruchów, sprawdza się również na odcinkach pieszych. W czasie wiatru nie robi się z niej żagiel, fałdy materiału nie majtają się, gdy założy się uprząż wspinaczkową.
3. Szwy – wszystkie są starannie podklejone, dzięki czemu nie przepuszczają wody
4. Kołnierz – obszyty od wewnątrz miękkim materiałem przypominającym polar. Przejaw luksusu. (Miłośnicy minimalnej wagi mogą go wypruć 😉
5. Kieszenie – dwie po bokach na dole z wodoszczelnymi suwakami i jedna na piersiach, dostępna również przy założonym plecaku; niewielka kieszonka na przedramieniu. Można w niej przechowywać np. busolę, gdy przez dłuższy czas nie nawigujemy.
6. Mankiety – częściowo gumowane, możliwość zaciśnięcia na rzep, świetnie działają – jakby same się zamykały – i nie plączą się bez potrzeby;
7. Ściągacz – gumka na dole – przydaje się gdy robi się naprawdę zimno i trzeba poszukiwać wszelkich metod by zatrzymać ciepło.;
8. Kaptur – chowany w kołnierz, ściągany, z daszkiem, można pod nim zmieścić kask rowerowy; Na rowerze jednak kaptur nie jest zbyt wygodny. Ogranicza pole widzenia, co denerwuje zwłaszcza na trudnych odcinkach w terenie.
9. Wywietrzniki – pod pachami, odpinane na suwak, pozwalają na szybkie przewietrzenie kurtki, gdy podczas intensywnego wysiłku trochę zapoci się od środka;.
Moje wątpliwości rozwiały się ostatecznie dopiero, gdy trzeba było włożyć kaptur do kieszonki w kołnierzu. Zawsze czynność ta kojarzyła mi się z szarpaniem i upychaniem materiału w nieokreślonej dziurze, a potem walką z niechcącym się zapiąć suwakiem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy kaptur tej kurtki praktycznie sam się schował, prawie bez mojej pomocy, a suwak zasunęłam tak gładko, jakby kieszonka była zupełnie pusta. W końcu miałam namacalny dowód – to jest naprawdę świetnie wykonana kurtka. Niektórym może wydać się dziwne, że tę właściwość kurtki podkreślam, ale ze sprzętem wysokiej jakości jest tak, że diabeł tkwi właśnie w szczegółach.
Testowanym przeze mnie modelem kurtki, była wersja damska. Wskazuje na to zapięcie z prawej na lewą stronę oraz krój uwzględniający damskie krągłości i wcięcia. Jak na napieracką kurtkę damską brakuje jej jednak jeszcze jednego jakże potrzebnego elementu – odpinanych klapek do karmienia piersią ;-). Ich brak znacznie pogarsza funkcjonalność kurtki w przypadku napierania w niej przez matki karmiące. Mimo to dobrze się sprawdza na długich spacerach z wózkiem.
W czasie testów jeden z egzemplarzy kurtki (z zawodnikiem w środku) spał na gołym asfalcie w czasie rajdu Adventure Race Slovenia. Kurtka okazała się przyjemną piżamą rajdową. Po noclegu został tylko niewielki czarny ślad na plecach. Była testowana również w czasie jazdy rowerem i wędrówek po alpejskich ścieżkach. Pokonała kilka setek kilometrów biegów za wózkiem (tak wyglądają realia treningów młodej matki)
W porównaniu z testowanym wcześniej minimalistycznym modelem Marmot Essence, ta kurtka jest nieco bardziej cywilizowana. Uszyto ją z grubszego materiału (co wróży większą odporność mechaniczną oraz trwałość), dodano kilka podstawowych detali – kieszenie i system chowania kaptura. Rim jest modelem sportowym, ale bez radykalnych rozwiązań. Jej waga – 454g plasuje ją ciągle w kategorii lekkich (modele dedykowane do wspinaczki często ważą po 700g, a uniwersalne nawet 1kg! (Dla prawdziwych maniaków pozostaje oczywiście 3kg ramoneska i lub wspomniany wcześniej kożuch 😉 )
Nie bez przyczyny zaczęłam opis tej kurtki od jej wyglądu, ponieważ on najlepiej obrazuje, jaka ta kurtka jest w użyciu. Ma wszystko, co jest niezbędne, nie ma niczego, co się nie przydaje. Jest taka, żeby nie musieć o niej myśleć, tylko w niej napierać, a jednocześnie tak miło się w niej napiera, że nie możesz o niej zapomnieć. Po prostu ma w sobie to coś…
Przy okazji ogłaszamy konkurs na najciekawsze tłumaczenie nazwy Marmot Rim Jacket 🙂 – pierwszą propozycję zobaczyliście w tytule artykułu
Zostaw odpowiedź