Kupiłem kiedyś rękawiczki rowerowe. Sygnowane logo Merida i wyposażone w membranę wiatroszczelną Windtex.
Były świeże, nowiutkie, z metkami.
A po 5 dniach wyglądały już tak, że bardziej kojarzyły się z wyposażeniem kloszarda, albo przynajmniej piekarza (takie ochłapy dostawałem kiedyś żeby wyjmować gorące bochenki z pieca i przerzucać je do skrzynek):
Bynajmniej nie wydało mi się to powodem do złożenia reklamacji.
Rękawiczki po prostu były na moich rękach przez te 5 dni praktycznie non-stop. Założyłem je przed startem biegu na orientację w poniedziałek w południe, a zdjąłem w nocy z piątku na sobotę jak schodziłem z mety zawodów. Były jeszcze momenty gdy rękawiczki leżały sobie w plecaku, bo na sobie miałem wówczas wielkie łapawice. Zatem czas używania można oznaczyć jako powiedzmy – cztery i pół doby, bo jeszcze było ciut snu, trochę czasu na przepakach.
A wszystko to działo się w 2005 roku podczas pierwszego naprawdę długiego rajdu Winter Challenge, wówczas sygnowanego logo Bergson.
Zresztą kto ciekaw – zapraszam do przeczytania relacji sprzed 7 lat.
Na rękawiczkach wykonałem mimowolnie kilka przekrojów. Okazało się, że składają się z:
- – warstwy zewnętrznej eleganckiego rzadko tkanego materiału
- – membrany
- – warstwy wewnętrznej – już nie tak ładnie tkanego materiału
- – warstwy gąbki – ocieplenie
- – warstwy wewnętrznej – granatowej – przyjemnej w kontakcie z dłonią
Na kciukach udało mi się dokopać do samej warstwy wewnętrznej, po wewnętrznej stronie palców membrana wiatroszczelna praktycznie nie istnieje.
Największe zniszczenia wystąpiły w czasie odcinków narciarskich. Od tarcia o paski kijów, od wywrotek i grzebania się w śniegu. Nie zdejmowałem też rękawiczek przy operacjach linowych. W czasie zjazdów materiał się podgrzewał od tarcia liny.
W tej chwili wypatruję płatków śniegu za oknem i robię przegląd sprzętu przed zimowym rajdem 360°. Macie jakieś propozycje na nowe rękawiczki?
Zostaw odpowiedź