Zaczęła biegać, żeby mieć mniejsze piersi. Teraz dołączyła do grupy Garmin Salco, której członkowie często są pierwsi na mecie. Paulina Wywłoka także potrafi wygrywać, marzy o udziale w maratonie na igrzyskach olimpijskich. Kocha jednak góry, w które wciągnął ją Scott Jurek.
Z kim bym, nie rozmawiał, mówi o Paulinie, że to niezwykle magnetyczna osoba. Przyciąga podobno dobrych ludzi i medale na metach wyścigów. Zaczęła biegać kilka lat temu, żeby pozbyć się niechcianych kilogramów. Teraz sylwetkę ma nienaganną, ale kręci ją coś więcej. Skoro już biega, właściwie poważnie trenuje od ponad roku, to wypada robić to szybciej. Chce więc powalczyć o minimum olimpijskie w maratonie.
To jednak też jest mało, stąd marzenia o biegach ultra, które realizuje z sukcesami. Na co dzień pracuje w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Jarosławiu, jednak ta praca nie jest spełnieniem jej marzeń dlatego Paulina zrobiła również kurs dietetyki trenera personalnego i gimnastyki korekcyjnej, żeby pracować z dziećmi pod okiem fizjoterapeuty i jej trenera Łukasza Tracza, nawiasem mówiąc autora książki pt. “Przygotowanie do treningu biegowego pod kątem fizjoterapii and more… “
Ta zdolność przyciągania dobrej energii sprawiła, ze wystartowała rok temu w ultramaratonie Vibram Hong Kong (100 km). Nie miała pieniędzy na bilet. Wsparli ją ludzie z Jarosławia: Jarosławskiej Grupy Biegowej i Wichury Jarosław, ale i zupełnie jej wcześniej nie znane osoby. Mogła więc wsiąść w samolot i polecieć. Zajęła 16. miejsce wśród kobiet z wynikiem 14 godz. 38 min 10 sek.
Oskar Berezowski: Twoim sportowym celem na najbliższe lata jest awans na igrzyska olimpijskie w 2020 roku. Co w takim razie robisz w grupie ultrasów?
Paulina Wywłoka: – Bo i ci z asfaltu muszą czasem pobiegać w górach. Nie wiedziałeś?
Obiło mi się o uszy. Coś mi tam mówiła Dominika Stelmach, która ma podobny plan, z kolei Edyta Lewandowska uciekła z ulicy w góry. Drąży mnie jednak jakaś natrętna myśl: no to co ta Paulina będzie robiła?
– Biegała. Po asfalcie na przykład maraton w Dębnie i w Rzeszowie. Do tego trochę krótszych od półmaratonu do 5 kilometrów, które traktuję raczej treningowo. Na zawodach jestem w stanie zmusić się do większego wysiłku niż na normalnym treningu. Rywalizacja mnie napędza.
Zapomnisz o górach?
– W życiu! 28 stycznia biegłam Zimowy Maraton Bieszczadzki…
…gratuluję zwycięstwa i wyniku (3:28:58).
– Dziękuję. W planach mam jeszcze Wielką Prehybę w Szczawnicy. Tam chciałabym dobrze pobiec, żeby zakwalifikować się na mistrzostwa świata organizowane w Karpaczu. W sierpniu pobiegnę w OCC w ramach UTMB, no i spróbuję jeszcze swoich się w Biegu 7 Dolin.
A priorytety?
– Hmmm… chyba jednak ten maraton i minimum na igrzyska olimpijskie, ale nawet jakby mi się to spodobało, to w góry jeszcze wrócę.
Priorytetem Pauliny Wywłoki jest udział w biegu maratońskim na igrzyskach. Góry jednak pokochała nieodwołalnie! Click To TweetIle brakuje Ci do minimum na igrzyska?
– Nie jest jeszcze określone, ale ostatnio było bodaj 2:31, a ja mam 2:55, więc sporo do nadrobienia. Mój trener, Łukasz Tracz, wierzy, że to możliwe, prorkuje że powinno się udać w kwietniu pobiec około 2:47-2:49.
A Ty wierzysz?
– Trochę mniej…
Jak to?
– Oj! Bo ja mam w głowie na razie niepewność, gdyż jest to długofalowy cel. Wiem, że wynik 2;55 który był jednoczesnie trzecim startem w maratonie w moim życiu to nie wow, lecz od niedawna naprawdę trenuję. Jak rozmawiamy z Łukaszem, to wiem, że to jest do zrobienia, ale gdy mnie teraz przepytujesz, to bardziej widzę to jako wyzwanie. Chcę spróbować to osiągnąć, powalczyć o cel, zdawałoby się nierealny. NIe wiem jak to się potoczy, ale nie ma się co poddawać.
Podobno biegasz od dziecka.
– Nie do końca to prawda. Zawsze lubiłam ruch, w podstawówce kopałam w piłkę z chłopakami, lubiłam jeżdzić rowerem, ogólnie ruszać się, ale biegać zaczęłam w gimnazjum z koleżanką, żeby zgubić zbędne kilogramy. Jednak to nie trwało długo… do biegania wróciłam pod koniec 2013 roku już sama.. i biegam do dzisiaj..
Byłaś gruba?
– No nie miałam problemów z wiązaniem butów, jeśli o to pytasz. Teraz ważę 51 kg, wtedy jakieś 57 i źle się z tym czułam. Wiesz, miałam wielkie piersi i ich nie lubiłam, teraz dobrze się czuję ze swoim biustem.
Czy wiem… No ja nie mam biustu, ale słyszałem, że dużo dziewczyn chciałoby mieć duże piersi…
– I ja im mówię: puknijcie się w głowę, to same problemy. Miałam wielki problem ze znalezieniem odpowiedniego biustonosza…. Teraz jest dobrze.
W każdym razie schudłaś, masz fajniejszy biust, co jeszcze masz fajnego z tego biegania?
– No teraz jestem w fajnej ekipie Garmin Salco, która daje mi szansę na rozwój.
– Sprzęt, pomoc w wyjazdach na zawody. Z mojego punktu widzenia to duża zmiana. Nie stać byłoby mnie na tyle par butów ubrań czy choćby na zmianę zegarka. Choć to się zmienia wraz z pomocą wielu osób, bardziej sensownymi startami i moim rozwojem także. Do tej pory starałam się minimalizować wydatki na sprzęt jak się tylko dało..Wyjazdy na zawody też sama musiałam finansować a wiadomo że zawody wysokiej rangi to spory koszt. No i mam nadzieję poznać ciekawych ludzi. Lubię przebywać z ludźmi.
Jeszcze ich nie poznałaś?
– Część znam z zawodów, ale porozumieliśmy się dwa dni temu (rozmawiamy w piątek, 2 lutego).
Wróćmy na chwilę do biegania. Jak to się stało, że pomyślałaś o ultra?
– Przeczytałam książkę „Jedz i Biegaj” Scotta Jurka. Bardzo sugestywnie napisana, trudno ją odłożyć na półkę z obojętnością. Jurek maluje atmosferę biegów, pisze o swoim zaangażowaniu, szczerze przyznaje się do tego ile zapłacił on i jego bliscy, za tę karierę. Te opisy niesamowitych przeżyć w górach mnie wciągnęły.
Mięso też przestałaś jeść?
– To byłby dla mnie zbyt radykalny krok, bo ja lubię mięso. Może kiedyś, na próbę…
W sumie w góry masz niedaleko, mieszkasz w Wierzbnej pod Przemyślem. Bieszczady prawie z okna widać.
– Taaaak. Normalnie wychodzę z domu i jestem w górach. Przecież ja w Bieszczady to mam ze 2 godziny samochodem. Wiele osób mi mówi, że w górach mieszkam, ale to trochę naginana teoria.
Wiesz, z punktu widzenia gościa, który mieszka w Warszawie, jak ja, to te Twoje Wierzbno to normalnie w górach leży. Ja 2 godziny to w korku do pracy jadę.
– A ja ostatnio częściej jestem w Tatrach niż w Bieszczadach. Robiłam kurs trenera personalnego w Krakowie i stamtąd śmigaliśmy w Tatry na treningi. Nawet zaraz zaczynam się pakować na kolejny wyjazd w góry.
Masz ulubione miejsce?
– No mamy takie fajne miejsce na Słowacji, niedaleko granicy w Szczyrbskim Plesie. Stary pensjonat na wysokości około 1400 m n.p.m. Dobre miejsce do treningów.
A marzenie biegowe? Skoro atakujesz OCC, to pewnie UTMB?
– A wiesz, że jakoś mnie ten bieg nie kręci. Chciałabym wystartować kiedyś w Western States 100 Mile Endurance Run. Jurek wygrywał tam od 1999 do 2005 roku.
Paulina Wywłoka: Chciałabym wystartować kiedyś w Western States 100 Mile Endurance Run. Jurek wygrywał tam od 1999 do 2005 roku. Click To TweetKsiążka Scotta aż tak Cię wciągnęła?
– Najpierw książka. Robiłam nawet przepisy z niej. Potem moją wyobraźnie rozpaliły góry. Teraz wiem, że przy odpowiednim treningu takie Western States są do pokonania przez mnie w dobrym czasie, więc sobie marzę. Od tego się zaczyna. Najpierw trzeba mieć cel, a potem do niego zdążać. Jest także takie powiedzenie: „Jeśli wiesz po co, to wiesz jak”.
On był samoukiem, ty masz trenera. Lubisz treningi?
– Kiedyś bieganiem było dla mnie sposobem na rozładowanie emocji. Byłam sama ze sobą. Trening jest inny. Trzeba się skupić realizować czyjeś polecenia. Wolna znów staję się dopiero na zawodach, gdy jestem tylko ja i przyroda.
Podobno po przeczytaniu książki zainteresowałaś się też dietetyką, zrobiłaś kurs.
– Tak , do dziś mnie to ciekawi. Zrobiłam kurs i zaczęłam układać diety. Chociaż z wykształcenia jestem pedagogiem, pracuję z ludźmi. Tyle, że ja jestem taką niespokojną duszą i ciągle chcę się rozwijać. Nie wiem co będę robiła za kilka lat, ciągle szukam swojego miejsca na ziemi.
Podobno nawet w kościelnych chórkach?
– Kiedyś siostra namówiła mnie na kościelną scholę (parafialny zespół wokalny – przyp. napieraj.pl), a potem śmiała się ze mnie, że fałszuję. Nie wiem więc, czy dobrze śpiewam, ale lubiłam to. Gdzieś we mnie drzemie taka, trochę niespełniona, artystyczna dusza.
Najlepsze czasy :
10 km – 38:04
Półmaraton – 01:24:41
Maraton – 02:55:49
Największe sukcesy:
III Ultramaraton Podkarpacki 50 km (2016) – 1. miejsce (czas: 05:05:08)
Zimowy Maraton Bieszczadzki (2018) – 1. miejsce (czas: 03:28:58)
Bieg Szlak Trafi 57 km (2017) 1. miejsce wśród kobiet, 3. miejsce open (04:52:55)
XIV bieg Rzeźnika (2017), pary mieszane (Paulina Wywłoka, Łukasz Tracz) – 1. miejsce. (10:09:57)
Grossglockner Ultra Trail 110 km (2017), sztafeta (Wywłoka, Tracz) – 1. miejsce sztafeta mieszana, 3. miejsce sztafety Open (16:36:25)
PKO Maraton Reszowski (2017) – 2. miejsce (02:55:49)
Bieg 7 Dolin 100 km (2017) – 3. miejsce (10:59:16)
Vibram HK 100 km (2017) – 16. miejsce (czas: 14:38:10)
Poprawcie: chórek (chór) kościelny:)
Z biegowym pozdrowieniem