Karpaty Rumuńskie to z naszej perspektywy najczęściej obiekt wypadów trekkingowych, niźli zawodów sportowych. Tymczasem w licznych masywach górskich tego kraju nie brakuje naprawdę wymagających imprez biegowych. Na jedną z nich wybrali się Magda i Krzysiek Dołęgowscy, skąd nadają na moment przed startem. Marathon 7500 to 90 km i mocne 7500 m pozytywnego przewyższenia. Trudno o honorniejszą imprezę w tej części Europy.
Znamy już każdy centymetr trasy. Każdy podbieg i zbieg tego cholernego masywu w środku Rumunii. Marathon 7500 to naprawdę ciężkie ściganie. Nazwa wzięła się nie od dystansu tylko od przewyższenia. W poziomie będzie 90 km. Czas zwycięzców z zeszłego roku? Nieco ponad 19 godzin… Ufff. Ciężkie to ściganie. Marathon 7500 to trasa w kształcie upiornego kwiatka, który zamiast płatków ma pętle z kilometrowymi podbiegami, a po środku wzniesienie szczytu Omu o wysokości 2505 m nad poziomem morza. Jest też trochę łagodniejszych fragmentów – ale w masywie Bucegów oznacza to, że na 10 km robi się np. jedynie 500 czy 800 metrów pod górę.

Iście tatrzański profil – z tysiaka na dwa, z tysiaka na dwa, i … jeszcze raz z tysiaka na dwa tysiące. Syto
W czasie rekonesansu zauważyliśmy że na trasie występuje asfalt. Tak. Przecina się go raz w poprzek i raz przebiega kilkadziesiąt metrów w okolicę budynku tamtejszych ratowników. Reszta to szutry i szlaki najróżniejszej jakości. Trasa nie będzie oznakowana, trzeba poruszać się z mapą i dotrzeć na 15 punktów kontrolnych. W większości z nich będzie można zatankować lub trochę się pożywić. Można pomyśleć, że kilkanaście punktów żywieniowych to zabawa dla leszczy, ale wierzcie mi – po rekonesansie wiemy, że trasa jest wystarczająco trudna by jeszcze dokładać na plecy wór z jedzeniem. Tam płaskich fragmentów jest tyle co na obrazach Rubensa. Co chwilę albo sztajcha w niebo, albo serpentyny w dół ciągnące się do wnętrza ziemi. W wyższych odcinkach zdarzają się fragmenty z łańcuchami. Warunki rodem z Tatr, tylko turystów mniej, kozic więcej i można od czasu do czasu polecieć poza wyznaczonym terenem.



Karpaty w pełnej krasie. Techniczne, wymagające pagóry. Fot. Inov-8 Team
To już szósta edycja biegu. Oprócz trasy 90 km, jest wariant o połowę krótszy, zwany pieszczotliwie 'hobby’. Na starcie pojawi się około setki zespołów. Przede wszystkim lokalne ekipy. Innych Polaków czy westmanów na liście nie zobaczyliśmy. Startuje się w parach. Męskich, żeńskich, mieszanych. Wyposażenie obowiązkowe jest niewielkie, opłata startowa za parę – 350 lei (około 340 zł) jest umiarkowana. Organizatorzy mówią po angielsku i stronę też zrobili międzynarodową. Trzeba więc sprawdzić z czym się je ich imprezy.



Takich fragmentów, z angażem czterech kończyn, też nie zabraknie. Fot. Magda Ostrowska-Dołęgowska
Jesteśmy gotowi. Zrobiliśmy tu ponad 130 km treningu. Przestudiowaliśmy mapę, przyjrzeliśmy się punktom kontrolnym, różnym wariantom. Opracowaliśmy taktykę. Wierzymy, że lokalesi ruszą na początku bardzo mocno (jak to zwykle) i potem będzie trzeba próbować ich gonić i dobijać. Start jest o 6 rano, więc szacując nasze możliwości na ok. 20 godzin – trzeba się szykować, że po graniach na wysokości 2200-2400 trzeba będzie śmigać po ciemku. Na szczęście końcowe 20 km to teren względnie łatwy i nie tak bardzo techniczny w porównaniu z częścią środkową. Leci się po łagodnym grzbiecie przez 5 km, po czym spada 500 m w dół po serpentynach do szałasu pasterskiego i znów pnie do góry. Szykują się piękne pierwotne zawody. Dużo przygody, dużo mozolnego wspinania i ciężkiego oddechu. Sporo wywijania kostek i przeskoków między skałami, korzeniami. Po drodze owce, pasterze, hale, kosodrzewiny, skały i urwiska.
Start imprezy w piątek o 6:00 rano.
Zostaw odpowiedź