Od końca marca Viola Piatrouskaya i Kamil Leśniak, z pomocą Krzyśka Dołęgowskiego i pod czujnym okiem aparatu Piotra Dymusa zdobywają szczyty Korony Gór Polski. Formuła projektu zakłada jak najszybsze dostanie się na szczyt i wyznaczenie standardów by rzucić wyzwanie kolejnym śmiałkom. W dniach 13-16 października odbędzie się ostatni tegoroczny wyjazd – ukoronowanie projektu.
Dwadzieścia osiem szczytów, dwadzieścia osiem dni, trójka biegaczy, wiele kilometrów szlaków, niezliczona ilość potu, pochłoniętego makaronu, kaszy gryczanej i arbuzów. Hektolitry wody i kilogramy wypoconej soli. Wszystko po to by dobrze się bawić i zrobić coś szczególnego, co zainspirowałoby biegaczy do zmierzenia się ze szczytami Korony Gór Polski. Są wśród nich takie „sławy” jak Babia Góra czy Rysy albo Śnieżka, ale i znacznie mniej popularne – Lubomir, Wysoka Kopa czy Wielka Sowa. Na jedne prowadzi kilkunastokilometrowy szlak, do innych można dorzucić beretem stojąc u ich podnóża. Szczyty te rozsiane są po całej południowej części naszego kraju. W jedne jest blisko z Wrocławia, w inne z Krakowa czy Katowic, w jeszcze inne z Tarnowa czy Nowego Sącza.
Formuła „fastest known time” dopiero rodzi się w Polsce. Nie są to zawody, a wyzwania, na które można się porwać w dowolny dzień, o dowolnej porze. Na umowny start (wyznaczony przez ekipę projektu) można przyjechać samochodem, rowerem albo autostopem. Można nawet przybiec, jeśli ktoś ma na daną górę blisko (np. z Barda czy Bielska-Białej albo Szczyrku). Wystarczy mieć ze sobą zegarek z GPS-em albo telefon z aplikacją, która udokumentuje wynik. A dalej? Trzeba mieć tylko chęć i trochę siły żeby dostać się na górę. Nie trzeba być herosem, wystarczy podjąć wyzwanie, samemu dla siebie, choć nuta rywalizacji wybrzmiewa w projekcie dźwięcznie. Dzięki segmentom Garmina albo Strava można sprawdzić swój wynik na tle innych – sprawdzić kto poradził sobie lepiej i o ile, albo kogo zostawiliśmy za plecami. Takie wirtualne ściganie ma w sobie sporo uroku, a jednocześnie jest atrakcyjną opcją dla wielu biegaczy, których krępuje bezpośrednia „walka” na trasie.
Viola nie czuje się najmocniejszą kobietą w Polsce, wie że potrafi sporo stracić do najmocniejszych górskich wyjadaczek, za to jej siłą są fenomenalne zbiegi. Doceniając tę zdolność ekipa zdecydowała się część szczytów zdobywać zarówno pod górę, jak i w dół. Nawet Kamil i Krzysiek, którzy na zbiegach radzą sobie rewelacyjnie, robią się czerwoni ze zmęczenia i skrępowania gdy próbują nadążyć za Violą.
Kamil, młodziutki jeszcze biegacz ultra, ma sporo wrodzonej szybkości. Krótkie górskie ściganie jest wprost skrojone pod niego, choć przyznaje, że nie jest łatwo łączyć dobrą dyspozycję w ultra, którego nie odpuścił w tym sezonie, a szybkim przebieraniem nogami na krótkich górskich trasach.
Obydwoje mają ze swoich wyników sporo satysfakcji, choć wiele szczytów pozostawiło niedosyt i głód na „coś lepszego”. Kamil już teraz zapowiada, że dla niego przygoda z Koroną Gór Polski się nie kończy, w przyszłym sezonie zamierza poprawić kilka wyników, które go nie zadowalają.
Korona Gór Polski była znacznie większym projektem niż ekipa się pierwotnie spodziewała. Krótkie górskie ściganie dzień po dniu (podczas wyjazdów zdobywali bowiem ok. 4-6 szczytów) wybierało z nich siły podstępnie i bardzo skutecznie. Wiele trzeba było dostosować w treningu, wyjazdach na inne zawody, nierzadko zrezygnować z czegoś. Viola upatrywała w Koronie swojej szansy na znaczne poprawienie się na podbiegach, Kamil chciał po prostu szlifować swoją szybkość.
Obydwoje pozytywnie się nakręcali do boju, nad tym by ich motywacja nie gasła czuwał Krzysiek Dołęgowski, który część podbiegów robił z Violą, towarzyszył im jako kumpel, menadżer i fotograf.
Przy okazji projektu odwiedzili mnóstwo miejsc, w których nigdy nie byli. Wbiegli na szczyty, o których istnieniu nie mieli pojęcia, pomieszkiwali w urokliwych miasteczkach, przeprowadzili dziesiątki rozmów o biegowych planach i pomysłach na życie. Poznali smak pizzy ryby i frytek jak góry długie i szerokie.
W dniach 13-16 października odbędzie się ostatni z wyjazdów Korony Gór Polski w tym roku. Zakończenie projektu. Na liście są jeszcze: Śnieżnik (w Masywie Śnieżnika) liczący 1425 metrów n.p.m., Rudawiec w Górach Bialskich, Kowadło w Górach Złotych, najniższa – Biskupia Kopa w Górach Opawskich (889 m n.p.m.) i Jagodna w Górach Bystrzyckich. Dokładny plan zdobywania szczytów zostanie opublikowany na Fb, jak poznają bliższą prognozę pogody. Ekipa zaprasza serdecznie do wspólnego biegania. Kto zdecyduje się dołączyć do nich podczas biegu na któryś z ostatnich szczytów, może liczyć na miłą niespodziankę. Warto jechać w góry, mierzyć się ze szczytami i dorzucać do projektu swoje wyniki, bo projekt się jeszcze nie kończy, a już niebawem pojawi się informacja o konkursie z fajnymi nagrodami.
Do zobaczenia na szlaku!
Poczytaj o dotychczasowych próbach i sprawdź wyniki na stronie: napieraj.pl/koronagorpolski
Najwyższy szczyt Gór Sowich to Wielka Sowa a nie Sowia Góra 🙂
Mea culpa! Poprawione 🙂 Dzięki!
Bardzo dobry projekt! Niech się szerzy 🙂