Zadanie na niedzielę: wyrwać w peletonie od przodu na pierwszych dwóch kilometrach po to żeby na następującej później wąskiej ścieżce nie stać w korkach. Ścieżką wbić się 700 metrów w górę, potrawersować, dobić jeszcze kilka setek, potem spaść 700m w dół i zaliczyć kolejną pięćsetkę pod górę. Na koniec 10km względnie płaskiego terenu…

 

 

(foto ze strony zawodów)


Brzmi w sumie prosto, zwłaszcza gdy całkowita długość etapu to „tylko” 35km. Ale poszło nieco ciężej. Trawersy składały się z wąskich ścieżek zanikających pośród traw. No i gonitwa na początku zrobiła odcisk na naszych mięśniach. Kryzys przyszedł gdzieś po 20km, kiedy powoli zaczęliśmy tracić impet. Na końcowym podejściu Magda miała już dosyć. Zabrakło sił na szybkie pokonanie końcówki. Finalnie dziś zajęliśmy 11 pozycję i spadliśmy trochę w generalce. Gorzej, że brakuje już świeżości, a do końca wyścigu jeszcze 6 etapów.

Taktyka na jutro. Zacząć bardzo spokojnie i nie wychylać się przez pierwszą połowę. Potem się zobaczy. Ale na pewno nie będziemy szarpać. Jak spadniemy o jeszcze kilka pozycji – będzie o.k. Ważne żeby jutro – po 46km, które możliwe, że będą w dużej mierze w słońcu, się nie zajechać.

 

Do tej pory było dosyć chłodno – zwłaszcza rano. Dziś etap zaczynał się o 8:00. Pod względem logistycznym fatalnie, bo trzeba się obudzić przed 6:00 żeby zjeść śniadanie, pod względem pogody lepiej – podejścia robimy we względnym komforcie termicznym. Teraz (po południu) zrobiło się bardzo gorąco – ściganie pod górkę w takich warunkach jest mocno wyczerpująco.

 

 

Miałem wspomnieć co nieco o warunkach technicznych tu panujących. Do tej pory asfalt stanowił około 10% nawierzchni. Tylko na odcinkach łącznikowych, rozbiegówkach w miasteczkach. W górach najfajniejsze są wąskie ścieżyny na jedną osobę. Są pelne korzeni i wilgotne.

Ja używam skrajnie agresywnych butów inov-8 mudclaw 300. Gdy jest mokro to uwielbiam je. Przyczepność mają niesamowitą. W każdym błocie i trawie jakoś ratują mnie od upadku. Do tej pory leżałem 2 razy, ale to na skałach, albo na drewnianych deskach ułożonych w podmokłych fragmentach szlaku. Oczywiście nie jest to but dobry na asfalt. No, ale co? Daje radę. A na zbigach w tym momencie sporo zyskujemy. Im stromiej tym lepiej.

Codziennie jest tutaj pasta party – można się pięknie objeść. Właśnie idziemy to zrobić.

 

 

Galeria organizatorów z drugiego dnia.

Zdjęcia Piotrka Dymusa z dwóch pierwszych dni:

 

 

 

 

 

 

 

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany