Tomek nie wystartuje już z nami. Pamiętam jak jeszcze niedawno byłem na spotkaniu w sprawie planowania nowego sezonu. Razem ze swoją dziewczyną – Agą Korpal miał zastąpić mnie i Magdę w zespole Adidas Terrex. Mieli ostro przyładować w tym sezonie. Plany były poważne.

tomek_kowalski1_piotr-dymus

Tomek Kowalski na Lycian Challenge 2012. Fot. Piotr Dymus

Gdy w czasie spotkania Aga tłumaczyła nieobecność Tomka – byliśmy dumni. Myśmy siedzieli w warszawskiej odwilży, a on już był na wyprawie na ośmiotysięcznik. I to na wyprawie na szczyt na którym nikt nie stał zimą. Nie był debiutantem jeśli chodzi o wysokie góry. Wcześniej mierzył się z tytułem śnieżnej pantery – zdobyciem pięciu siedmiotysięczników byłego ZSRR. Starał się zrobić to w ciągu jednego sezonu. Zabrakło jednej góry do kompletu.

Kilka dni temu przyszła wiadomość. Są na szczycie!

Była jeszcze większa radość. I tylko ktoś cicho wspomniał że trzeba jeszcze zejść….

We wtorek biegałem z Piotrkiem Kłosowiczem (pklosow) po Kabatach i cieszyliśmy się że rajdowcy potrafią też dużo zdziałać w górach. Fajnie mieć kolegę zdobywcę.

Gdy piszę te słowa Tomek Kowalski i jego kolega Maciej Berbeka nadal są gdzieś w masywie Broad Peak. Rozsądek nie pozwala już wierzyć że są gdzieś tam żywi, schowani w śnieżnej jamie i zbierają siły by zejść. Z każdą godziną gaśnie nadzieja. Mieli dużo czasu by dotrzeć do obozu. Nie zrobili tego. Możliwe, że zabłądzili pośród szczelin. Może spadli. Byli bardzo wyczerpani.

Teraz gdy myślę o wysokich górach – boję się. Bo tam chodzi śmierć. Kilka lat temu zginął Piotr Morawski, którego widywaliśmy na rajdach. Maciek Stańczak z zespołu Non Stop Adventure nie tak dawno cudem wyrwał się z jej łap, tracąc przy tym palce.

Dlatego ja nie pójdę w wysokie góry.

Ale też nikogo nie zatrzymam.

Współczuję rodzinom Tomka i Maćka. Bałbym się spojrzeć teraz na Agę. Czuję fizyczny ból gdy myślę o tym jak walczyli o życie przy skrajnym mrozie, gdy próbowali dotrzeć do bezpiecznego schronienia. Wyszli o 5 rano, a ostatni kontakt z Tomkiem był ponad 24 godziny później. Nie wiem naprawdę co powiedzieć.

Ogarnia mnie smutek i przygnębienie.

Wrzucam kilka zdjęć ze startu w Lycian Challenge 2012 autorstwa Piotrka Dymusa.

lycian lycian LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN LYCIAN

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany