Tomek nie wystartuje już z nami. Pamiętam jak jeszcze niedawno byłem na spotkaniu w sprawie planowania nowego sezonu. Razem ze swoją dziewczyną – Agą Korpal miał zastąpić mnie i Magdę w zespole Adidas Terrex. Mieli ostro przyładować w tym sezonie. Plany były poważne.
Gdy w czasie spotkania Aga tłumaczyła nieobecność Tomka – byliśmy dumni. Myśmy siedzieli w warszawskiej odwilży, a on już był na wyprawie na ośmiotysięcznik. I to na wyprawie na szczyt na którym nikt nie stał zimą. Nie był debiutantem jeśli chodzi o wysokie góry. Wcześniej mierzył się z tytułem śnieżnej pantery – zdobyciem pięciu siedmiotysięczników byłego ZSRR. Starał się zrobić to w ciągu jednego sezonu. Zabrakło jednej góry do kompletu.
Kilka dni temu przyszła wiadomość. Są na szczycie!
Była jeszcze większa radość. I tylko ktoś cicho wspomniał że trzeba jeszcze zejść….
We wtorek biegałem z Piotrkiem Kłosowiczem (pklosow) po Kabatach i cieszyliśmy się że rajdowcy potrafią też dużo zdziałać w górach. Fajnie mieć kolegę zdobywcę.
Gdy piszę te słowa Tomek Kowalski i jego kolega Maciej Berbeka nadal są gdzieś w masywie Broad Peak. Rozsądek nie pozwala już wierzyć że są gdzieś tam żywi, schowani w śnieżnej jamie i zbierają siły by zejść. Z każdą godziną gaśnie nadzieja. Mieli dużo czasu by dotrzeć do obozu. Nie zrobili tego. Możliwe, że zabłądzili pośród szczelin. Może spadli. Byli bardzo wyczerpani.
Teraz gdy myślę o wysokich górach – boję się. Bo tam chodzi śmierć. Kilka lat temu zginął Piotr Morawski, którego widywaliśmy na rajdach. Maciek Stańczak z zespołu Non Stop Adventure nie tak dawno cudem wyrwał się z jej łap, tracąc przy tym palce.
Dlatego ja nie pójdę w wysokie góry.
Ale też nikogo nie zatrzymam.
Współczuję rodzinom Tomka i Maćka. Bałbym się spojrzeć teraz na Agę. Czuję fizyczny ból gdy myślę o tym jak walczyli o życie przy skrajnym mrozie, gdy próbowali dotrzeć do bezpiecznego schronienia. Wyszli o 5 rano, a ostatni kontakt z Tomkiem był ponad 24 godziny później. Nie wiem naprawdę co powiedzieć.
Ogarnia mnie smutek i przygnębienie.
Wrzucam kilka zdjęć ze startu w Lycian Challenge 2012 autorstwa Piotrka Dymusa.
Zostaw odpowiedź