Lubimy biegać razem, a biegając razem zwłaszcza ultra ma się sporo czasu na gadanie i wymyślanie planów, no i kiedyś postawiliśmy sobie cel UTMB! Okazało się jednak, że to nie takie proste, bo trzeba mieć zebrane punkty (Przemek: brakowało mi jednego) poza tym do UTMB jest losowanie miejsc na liście startowej, więc nie ma pewności, że się wystartuje. Ostatecznie skończyło się, więc na TDS. Z perspektywy zakończonego biegu dobrze się stało, ponieważ zebraliśmy doświadczenia, które pozwolą lepiej przygotować się do startu w UTMB.
Na wstępie chcielibyśmy podziękować Krzysztofowi Dołęgowskiemu za jego artykuł na portalu Napieraj:
http://www.napieraj.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=7960&catid=79&Itemid=31
Podarujemy sobie dublowanie informacji zawartych w artykule skupimy się na naszych własnych obserwacjach i specyfice TDS.
Autorowi bardzo dziękujemy, ponieważ z wielu informacji skorzystaliśmy, wiele informacji nam pomogło.
Nasze dotychczasowe doświadczenia Ultra:
Radek – H44, Ełcka Zmarzlina 2012, Kierat 2010-2013, 7 dolin 2012, RDS 2013, Chudy Wawrzyniec 2013, Bieg Rzeźnika 2010-2011
Przemek –H44, Ełcka Zmarzlina 2012, Kierat 2012, 7 dolin 2012, RDS 2013, Maraton Gór Stołowych 2013
Zapisy
Zapisy do biegu, który startował 28.08 odbyły się w pierwszym lub drugim tygodniu stycznia, a lista startowa otwarta była parę dni. Warto być, więc czujnym i tego czasu nie przegapić. Opłaty wynosiły w graniach 170 EUR i jasno wiadomo, za co się płaci. Warto mieć również na uwadze fakt, że organizator weryfikuje wymagane punkty kwalifikacyjne UTMB. Wymagane jest również zaświadczenie od lekarza o stanie zdrowia (Przemek: mnie wystawił okulista).
Droga do Chamonix
Jest daleko, z centrum Polski np. z Łodzi to jakieś 1600 km. Można początkowo jechać A2 na Berlin, a później przez Niemcy w kierunku Monachium lub kierować się przez Wrocław na Norymbergę, a dalej to już standardowo przez Szwajcarię, Berno w kierunku Genewy. Droga zajmuje sporo, w Niemczech były przerabiane w tym roku autostrady na 3 pasmowe, więc jechaliśmy około 20 godzin. W Szwajcarii trzeba kupić winietę na autostradę – sprzedają na granicy bez problemu, koszt około 30 EUR i jest tylko opcja na 1 rok (nie ma krótszych).
Chamonix
Jest pięknym miasteczkiem położonym u podnóża masywu Mount Blanck w pierwszym momencie może się niektórym kojarzyć np. z Zakopanem, nic bardziej mylnego. Istotna różnica polegała przede wszystkim w atmosferze. Przynajmniej w okresie, w którym byliśmy, Chamonix było absolutnie sportowe, a każda osoba na ulicy wyglądała i zachowywała się jakby uprawiała trail, wspinaczkę, lub ewentualnie tylko bieganie 😉 niezależnie od wieku czy płci.
Jesteśmy całkowicie zachwyceni Chamonix i całą otoczką imprezy i co ważne osoby, które nie startują np. supporterzy także znajdą sporo atrakcji dla siebie np. :
-wjazd jedną z licznych kolejek zębatych czy linowych m.in. na Aguille du Midi (3842m)
– lodowe groty w lodowcu The Mer de Glace
– czy loty paralotnią ze wzgórz
Noclegi
Ilość możliwości wyboru miejsca spania jest duża. Nie polecam Hosteli gdyż mają standard naszego schroniska w górach a opłaty jak za hotel, szczególnie uwaga na te prowadzone przez Anglików. Za podobne pieniądze można wynająć domek o standardzie 3 gwiazdkowego hotelu na kempingu lub spać tam w namiocie/przyczepie/kemperze.
Jedzenie
Nie jest tanio, Francja generalnie jest dość droga. Sugeruję zabrać, co się da z Polski na miejscu polecam :
– sery
– wina
– francuską kiełbasę
– pieczywo
– warzywa, owoce
Mięso jest drogie …
Organizacja zawodów
Mamy poczucie dobrze wydanych pieniędzy. Organizacja była perfekcyjna na każdym etapie zawodów, od zapisów aż po metę i później odbiór depozytów. Cały czas wiadomo, o co chodzi i nie ma przez choćby chwilę poczucia zagubienia.
Start
Start TDS był o 7 rano z Curemayer na miejsce startu zostaliśmy dowiezieni autokarami. Na miejscu w Curemayer zostały odebrane worki z przepakiem oraz rzeczami do odbioru na mecie. Niestety okazało się, że worek „ten na mecie” nie był zupełnie na mecie tylko ze 2 kilometry od mety, więc lepiej nie liczyć na ciuchy, które ubierze się zaraz po wbiegnięciu na metę chyba, że supporterzy coś przyniosą.
Atmosfera przed startem jest podniosła i pełna napięcia. Również bieg uliczkami Curemayer pełnego dopingujących mieszkańców wprowadza człowiek w podniosły nastrój, a ośnieżone, strzeliste szczyty dopełniają całości dając przedsmak tego, co nas będzie czekać.
Oznaczenie trasy
Trasa jest świetne oznaczona, nie ma sensu brać mapy – chyba, że na okoliczność wystąpienia zmian związanych z pogodą, warto wziąć wydruki pokazujące profil trasy ułatwia to rozłożenie sił i zaplanowanie regeneracji na punktach żywieniowych (na punktach znajdowały się informacje o profilu pozostałej trasy i odległości do następnego puntu regeneracyjnego). Na własnych wydrukach profili warto również zapisać przewidywane czasy dotarcia na poszczególne punkty kontrolne i limity czasowe.
Stopień trudności trasy
Pomimo naszych startów w innych ultra w tym ultra górskich okazało się, że ultra w Alpach to trochę inna bajka. Na trudność tego biegu składały się następujące elementy:
– suma przewyższeń w czasie całego biegu wynosząca + 7250m, czyli liczone w górę (dla porównania najbardziej hardcorowy w Polsce bieg Granią Tatr ma + 5000m)
– jednorazowe przewyższenia – strome podbiegi – wynoszące +1600m w pionie na dystansie zaledwie 9 km
– strome zbiegi a niekiedy wręcz strome zejścia z rozpiętymi przez organizatora linami poręczowymi (jeden odcinek był na tyle trudny, że organizator rozstawił oświetlenie dla tych, którzy nie załapali się na światło dzienne)
– technicznie trudne podłoże w tym: głębokie ilaste ścieżki z nierównomiernymi kamieniami, miejscami krowie ścieżki z rozdeptanym błotem gdzie można było pogubić buty, w wyższych partiach kamieniste ścieżki, które można porównać do szlaków w Tatrach Zachodnich, czy tych znanych z Gór Stołowych. Nie muszę mówić jak trudno zbiegać po takim podłożu. Niestety bardzo rzadko zdarzały się drogi szutrowe gdzie można by było rozpuścić nogi, a przez większość trasy konieczna była praca stóp na granicy ryzyka skręcenia czy poślizgu.
– wysokość – bieganie na wysokości powyżej 2000m to nieco inna bajka w kontekście zarówno zmniejszenia ilości tlenu jak i nasilającego się wiatru i spadku temperatury
Każdy z powyższych elementów można znaleźć podczas biegów Ultra w Polsce jednakże nie ma biegu, który łączyłby wszystkie z tych elementów w takim natężeniu.
Wymagany sprzęt
We wspomnianym na wstępie artykule Krzysztof dokładnie opisał, co jest wymagane na UTMB (identyczna lista jest na TDS). Należy tylko wspomnieć o konieczności uiszczenia 20 Euro kaucji pobieranej za chipa (kaucja pobierana jest w momencie weryfikacji). Naszym zdaniem sprzęt ten jest rzeczywiście potrzebny. My mieliśmy dobrą pogodę niemniej na przełęczach temperatura spadała w pobliże 0. Ogromny wysiłek, spadek ilości cukru we krwi powoduje, że chłód i wyziębienie postępują strasznie szybko. Bieg kończyliśmy ubrani we wszystko, co mieliśmy ze sobą (poza wodoodpornymi rękawiczkami i spodniami). Sugeruję getry ¾ lub długie (Radek biegł w długich spodniach, Przemek w ¾ oba warianty do przyjęcia), oraz włożenie dodatkowych ciepłych i suchych ubrań do przepaku. Warto wspomnieć, że sprzęt jest weryfikowany nie tylko przed startem, (o czym wspominał Krzysztof), ale również na trasie i brak obligatoryjnego sprzętu może oznaczać dyskwalifikację np. po 60 km walki. Na trasie w punkcie kontrolnym sprawdzano posiadanie: telefonu, kurtki, czołówek. Punkt można było opuścić dopiero po pozytywnej kontroli.
Przed startem przyjrzeliśmy się, w co poubierani są zawodnicy, jak chodzi o ubranie to standardowo to, co oferują firmy robiące ciuchy trailowe. Kogo było stać miał plasterki miodu, kogo nie inne koszulki/spodenki, wieczorem wszyscy poubierani byli, w polarki i cienkie kurtki gore, większość zmieniła getry na długie.
Jeżeli chodzi o buty to przegląd wszystkiego, co na ryku – najbardziej popularne modele trailowe Salomon, Inov-8, Saucony Exodusy, Brooks.
Przemek: Ja startowałem w Exodusach, okazały się nieco za twarde – poodbijałem koncertowo stopy, ale trzymanie podłoża było całkiem dobre, na przepaku przebrałem na stare Columbia Ravenous – buty o mocniejszej stabilizacji i amortyzacji, co pomogło przetrwać stopom, które już mocno oberwały. Piszę o powyższym gdyż warto przemyśleć strategię rozegrania trasy i obuwia zwłaszcza, że mówimy o 120 km w trudnym terenie.
Radek: Startowałem, jak Przemek w Saukonach. Po stanie stóp wychodzi, że był to dobry wybór. Faktycznie są to buty z niewielką amortyzacją, ale akurat mnie to nie przeszkadzało. Na przepaku, jako zapas miałem Brooksy, ale pozostały w worku. Na trasie nie padało więc i nogi były suche.
Oprócz wymaganej apteczki warto mieć ze sobą stoperan lub coś innego na problemy żołądkowe gdyż biegunka i związane z nią odwodnienie przy takiej trasie i takim wysiłku może nie tylko wyeliminować z wyścigu, ale być wręcz groźne.
Przemek: Chciałbym w tym miejscu jeszcze raz podziękować Natalii Haczyk za sportowe zachowanie i pomoc. Natalia już wie, o co chodzi.
Radek: W tym miejscu mała dygresja. W trakcie biegu zdarzyła mi się rzecz, która do tej pory nie miała miejsca czyli obtarcia w okolicach pach. Ratowałem się żelowymi plastrami Compeed, które dzielnie pomagał mi przyklejać Przemek (dzięki J).
I jeszcze jedno- w prawdzie kije nie są w wyposażeniu obowiązkowym, ale według nas są bardzo przydatne, zwłaszcza na długich i stromych podejściach. Chyba najlepszym rozwiązaniem są składane kije przeznaczone do biegania. Można je szybko złożyć i nie przeszkadzają w trakcie łatwych technicznie zbiegów.
Punkty żywieniowe (regeneracyjne)
Były rozmieszczone gęsto i bardzo dobrze zaopatrzone. Dla zawodników przygotowana była woda, Coca – Cola, pieczywo, różne ciasta i sery, kiełbasa francuska oraz owoce (w tym banany), nie bez znaczenia była ciepła zupa (rosół niezbyt smaczny- za to gorący, na niektórych punktach gęsta fasolowa i ta rzeczywiście stawiała na nogi). Brakowało ewentualnie ciepłej i słodzonej herbaty lub kawy, no, ale nie można mieć wszystkiego. Z własnego doświadczenia wiem, że należy się futrować ile wlezie. W czasie takiego biegu spalamy ogromną ilość paliwa i żadne zapasy nie są w stanie wystarczyć.
Jeśli ktoś liczy na to, że pociągnie 24 godziny na żelach to raczej jest to słaba strategia …
Kibice
Zachowanie Francuzów i Włochów było wspaniałe. Ewidentnie widać było, że festiwal biegowy jest ogromną atrakcją regionu. Wszędzie na trasie dopingowali nas mieszkańcy bez względu na porę dnia i nocy. W niektórych miasteczkach zorganizowana była feta z okazji biegu – a proszę pamiętać, że TDS był w środku tygodnia.
Przemek: Dla mnie bezcenny był doping dwójki Polaków na trasie, a później tuż przed metą – naprawdę dodali mi skrzydeł. Gdy oglądałem film z wbiegnięcia na metę nie mogłem uwierzyć że wyglądaliśmy tak świeżo. Dokładnie pamiętam jak czułem się 10 minut wcześniej i 10 minut później …. 😉
Radek: Doping na trasie jest cudowny i potrafi wyzwolić w człowieku dodatkowe pokłady energii. Sam dobieg do mety uliczkami Chamonix wśród dopingujących ludzi powodował, że kompletnie zapomniałem, iż w nogach miałem prawie 120 km.
Support
Regulamin przewiduje, że nie jest dopuszczalny profesjonalny support zawodników- jest jak najbardziej ok, wszyscy mają dzięki temu równe szanse. Rodzina i przyjaciele mogą wspomagać (dotykać, przekazywać przedmioty) tylko w 2 wyznaczonych miejscach i ze specjalnym identyfikatorem znajdującym się w pakiecie startowym.
Wyniki online
Rewelacyjnym rozwiązaniem jest system umożliwiający śledzenie online zawodników na trasie.
Przykład:
http://utmb.livetrail.net/coureur.php?rech=8006
Informacje pojawiają się w czasie rzeczywistym zaraz po tym jak zawodnik pojawi się na punkcie kontrolnym. Po biegu dane te można również na spokojnie przeanalizować i przeżyć to jeszcze raz.
Organizatorzy również przygotowali opcję powiadamiania SMS’ami supporterów, co w nocy czy tuż przed metą jest całkiem dobrym rozwiązaniem. (sms przychodzi na zgłoszony numer z każdego pkt- cena: 8 Euro)
Przygotowanie do startu
Żeby dobrze przygotować się do takiego startu należy przewidzieć kilka elementów:
– Po pierwsze bieganie po płaskim i pod górkę – to jest najbardziej oczywiste.
– Utrzymanie wydolności na wysokości, bieganie czy szybkie wchodzenie na wysokości powyżej 2200m nie jest tym samym, co na poziomie morza
– Stabilizacja, stabilizacja, stabilizacja – należy pamiętać, że nie biegniemy po szutrze czy asfalciku, tylko po bardzo trudnym podłożu
– Zbieganie po szutrze – z rozpuszczeniem nóg – bez hamowania
– Zbieganie czy szybkie schodzenie w bardzo trudnym terenie
– Umiejętność poruszania się w dość trudnym terenie skalnym na dużej wysokości i przy dużym zmęczeniu
– Ogólna sprawność i siła (nie biegamy jedynie nogami, ale także kijami, a to znaczy konieczność posiadania także mocnych ramion, obręczy barkowej, mięśni brzucha i grzbietu) – polecam ćwiczenia dla nart biegowych
– Planowanie, regeneracja, żywienie, ogólna wytrzymałość
– No i na koniec należy pamiętać, że połowę z powyższego może wypaść zrealizować przy czołówce i to przy dużym zmęczeniu.
Podsumowanie (czyli dla tych, którzy się wahają)
Dla Wszystkich, którzy mają wątpliwości czy brać udział, czy też nie.
Wiemy, że wyżej opisana impreza wymaga dużo zachodu, pieniędzy, przygotowań itp., ale stanowi, według nas otwarcie nowego rozdziału w naszym bieganiu ultra. Udział w tej imprezie jest swego rodzaju nobilitacją i zajrzeniem w światowe bieganie ultra. Z całą pewnością podejmiemy jeszcze raz trud przygotowań i przyjemność udziału w tej tak wymagającej imprezie. Mamy nadzieję, że teraz już w UTMB.
Radek i Przemek, Team: Lunatycy
Foto i materiały graficzne ze strony zawodów.
http://www.ultratrailmb.com/
Zostaw odpowiedź