Funex Orient – 40 godzin w beskidzkiej zamrażarce. Relacja
Na szczęście sporo było noszenia roweru, a tę sztukę, wprawdzie nie sprintersko, ale za to gruntownie mam opanowaną: noszenie długie, krótkie, po stromych, ale przestrzennych ścieżkach, po wąskich, na rympał - nie dość, że spóźnili się na start jakieś 40 minut, później mieli zabawę tam, gdzie niemal wszyscy klęli, to jeszcze wygrali rywalizację z wieloma mocnymi, męskimi duetami.