Ścieżki, po których 25 czerwca pobiegną uczestnicy Supermaratonu Gór Stołowych, wiją się pomiędzy labiryntami skał, kryją się wśród drzew, od czasu do czasu przecinają otwartą przestrzeń, z cieszącymi oko widokami. To jedna z najpiękniejszych tras maratonów górskich w Polsce.
„Pamiętając obrazki z podręczników geografii w podstawówce, nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę te widoki na własne oczy. Góry Stołowe są masywem w Sudetach Środkowych. Zostały wypiętrzone 30 milionów lat temu i są jednymi z nielicznych w Europie gór płytowych. Masyw zbudowały górnokredowe piaskowce ciosowe, ułożone poziomo. Stąd nazwa Gór Stołowych – płaskich, jak stół. Bardzo charakterystyczny jest ścięty szczyt Szczelińca, który widać z daleka. Największą atrakcją Gór Stołowych są niesamowite formy skalne, niespotykane w skali całego świata. Widziałem już wiele skał o wspaniałych kształtach i kolorach – w Stanach, Australii, czy na Malcie, ale nigdy jeszcze nie biegałem między takimi cudami, jak w Górach Stołowych” – pisze w swojej relacji z 2010 z Maratonu Gór Stołowych Robert Celiński.
Biegacze dotrą w te malownicze zakątki, pobiegną po wymagających technicznie szlakach, usianych skałami, rojącymi się od zakrętów, często pnąc się pod górę by za chwilę wykazać się na szaleńczym zbiegu. Na 50-kilometrowej trasie supemararatonu do pokonania jest 2200 metrów w górę i 2000 w dół.
„Od nierównej nawierzchni odpadały mi stopy, od częstego braku stabilnego podłoża bolały mnie kostki, kolana od zeskakiwania ze skał. Jedyne o czym myślałam to żeby wskoczyć pod prysznic i pójść spać. Widok piękny! Warto wziąć udział w takim biegu, który jest bardziej wymagający i różnorodny niż inne. Satysfakcja jest ogromna pomimo zmęczenia i tego, że boli Cię prawie każdy mięsień!” – wspomina Ania Otocka w swojej relacji z 2013 roku na szakalebalut.pl.
Trudność imprezy tworzy jednak nie tylko długość i przewyższenia. Co roku swoją cegiełkę (albo gwóźdź to trumny) dokłada upalna pogoda. Bywało, że w dniu biegu w okolicy notowano ponad 36 stopni Cesljusza. Ciała biegaczy były rozgrzane jak patelnia, na której za chwili ma wylądować krwisty stek.
„Wymowny jest wykres tętna, który od tego momentu leci w dół aż do schodów na Szczeliniec. Równie wymowna była próba oddania moczu, która skończyła się na kilkunastu kroplach w kolorze drzewiasto-ziemistym. Miałem ze sobą cały czas 1,5 litra płynu i piłem na każdym punkcie, a i tak mocno się odwodniłem. Od dłuższego czasu z biegacza zmieniłem się w pożywkę dla much i innych owadów. Ich czułe zaloty sprawiły, że dzisiaj wyglądam jakbym miał ospę” – czytamy wspomnienia z 2015 roku na blogu wluznejformie.
Organizatorzy zadbali by wyczerpani biegacze wracali do domu z bagażem miłych wspomnień, nie tylko uciech dla oczu i głowy, ale również żołądka. Choć na stronie ujmują to lakonicznie, pisząc, że „na trasie przewidziane są punkty żywieniowe (woda, napój izotoniczny, ciastka, owoce”, biegacze wspominają je z cieknącą ślinką.
„Cztery punkty żywieniowe! Pomarańcze, w które można się wgryźć, które choć na chwilę dadzą Ci orzeźwienie. Orzechy i rodzynki, których nie znoszę, ale były boskie! Żelki! Woda! Aaaa choć minuta dla ciała! Tak bardzo potrzebna!” – wspomina Ania Otocka.
Limit czasu na pokonanie trasy wynosi 9 godzin, są również punkty kontrolne, na których obowiązuje limit czasu uprawniający do kontynuowania biegu. Nie jest lekko. Jednak to nie z tym limitem walczy się biegaczom najtrudniej. Ponieważ liczba osób, które mogą wystartować w biegu jest znacznie mniejsza niż chętnych – przez pierwsze edycje trzeba było najpierw wygrać wyścig o miejsce na liście startowej. Pakiety rozchodziły się jak banany na promocji w Biedronce. Później jednak wprowadzono losowanie. Teraz już nie można zapisać się na tegoroczną edycję, jednak warto próbować znaleźć się w gronie 500 szczęśliwców za rok.
Organizator, Piotr Hercog, który od lat obserwuje uczestników na trasie i słucha ich opowieści na mecie twierdzi, że klasycznym błędem jest za szybki początek. – Pierwsze 15 km SGS-u jest bardzo interwałowe i techniczne. Górki nie są zbyt wysokie, a to powoduje, że ludzie są w stanie je wszystkie wybiec. Ale bardzo dużo kosztuje ich to energii. Trzeba też zwrócić uwagę, że jeśli jest dużo korzeni, skałek czy uskoków, to także znacznie szybciej tracimy energię. Dlatego pierwsze dwie godziny należy przebiec trochę zachowawczo – opowiada Piotrek.
Miejscem, w którym według niego można już naprawdę dać sobie w palnik tak żeby do mety dobiec, a nie dopełznąć dla większości będzie 30. kilometr, miejsce powrotu do Schroniska Pasterka. Ale Piotrek dodaje, że wszystko zależy od poziomu wytrenowania. – Myślę, że wszyscy, którym starczy sił, mogą już lecieć na swoje optimum od Doliny Kovarowej na 15. kilometrze.
Drugim błędem, na który wskazuje Piotrek jest ciężki plecak. – Chyba nie ma potrzeby aż tyle dźwigać, bo bufety są często – mówi. I dodaje jeszcze, że warto oszczędzać siły, bo wieczorem jak zawsze odbędzie się koncert!
Tamara Mieloch, szósta na mecie w 2014 roku, wśród aspektów, które trzeba wziąć pod uwagę wymienia: upał, początek trasy i jej końcówkę. – Na SGS-ie zawsze było gorąco, start jest późnym rankiem i już w palących promieniach słońca. Trzeba wziąć poprawkę na to ile się zwykle pije i nie oszczędzać na wodzie, bo jej brak lub oszczędzanie później ścina z nóg. W okolicy 28. kilometra można się posiłkować lokalnym strumykiem, jednak zbutwiałe liście zatykają bidon – mówi Tamara.
Twierdzi, że początek aż kusi by pognać, ponieważ jest lekko z górki. – Co też nie jest głupim pomysłem dla odważnych, bo później, po czeskiej stronie zaczynają się skały i labirynty, około 20. kilometra jest trudne technicznie: skakanie, przeciskanie się, zjeżdżanie, lawirowanie i robią się ludzkie zatory. To jest najfajniejsze, jak nogi dobrze trzymają, a ty skaczesz, hulasz po tych skałach i korzeniach, uważając na zęby i turystów.
Kładzie jednak nacisk na to , że warto tak rozplanować siły, żeby ich starczyło na Błędne Skały. – Najpierw długi i mozolny podbieg, jak tępa żyletka podcinający ułańską fantazję biegaczy, potem Lisi Grzbiet – tu warto przycisnąć i minąć część dyszącej konkurencji. Jeszcze bolesne 2 km asfaltu i la Grande Finale czyli 600 schodków na Szczeliniec, które wypompują cię ze szczętem. I za drugim razem rezerwujesz noclegi już na Szczelińcu, bo w przeciwnym przypadku czeka cię bolesna droga w dół do Pasterki – śmieje się Tamara.
Ze zgrozą o schodach opowiada wielu uczestników w swoich relacjach z biegu. Ania Otocka pisze:
„I te schody na koniec! Ze sto! Ostatnie 750 m to same schody! Ale udało mi się je przebiec i wyprzedzić na nich z 10 osób, które pewnie widziały już mroczki…”.
W relacji Aleksandra Bednarczyka dla magazynbieganie.pl czytamy, że schodów jest jednak więcej. Dokładnie 655. „Dobiegamy pod schody na zboczach Szczelińca Wielkiego. 655 schodów męki. Postanawiam wchodzić jak najszybciej. Trzymam się poręczy i wciągam się do góry. Na szczęście turystów na szlaku jak na lekarstwo” – pisze Olo.
Tegoroczna edycja zacznie się na polanie przed Schroniskiem PTTK Pasterka i biec będzie przez najpiękniejsze szlaki Gór Stołowych i Broumovskich Sten po czeskiej stronie. Meta zawodów zlokalizowana będzie na szczycie Szczelińca Wielkiego.
Zobacz trasę Supermaratonu Gór Stołowych.
Profil Supermaratonu Gór Stołowych:
W 2015 roku w limicie bieg ukończyło 360 osób. Najlepsze wyniki osiągnęli:
Mężczyźni:
1. Artur Jabłoński 4:44:53
2. Miłosz Wschowa 4:58:08
3. Robert Dudzik 5:30:23
Kobiety:
1. Viola Piatrouskaya 5:41:22
2. Natalia Tomasiak 6:03:39
3. Agnieszka Malinowska 6:18:24 06:18:22 1 07.34
Rok wcześniej, gdy Maraton Gór Stołowych stał się supermaratonem (jego trasę wydłużono do 50 km) najszybszy mężczyzna – Robert Faron ukończył bieg w czasie 4:50:59, a najszybsza kobieta – Ewa Majer w 5:36:25. W poprzednich latach dystans oscylował w granicach 43-46 km. Na 30. kilometrze trasy dodano małą, ale niezwykle piękną i trudną pętlę. Liczy 2,5 km i dodała 200 metrów do przewyższenia. Ten odcinek prowadzi uczestników przez Wodospady Prośny i Skalne Wrota.
Warto dodać, że organizator przewidział nagrodę specjalną – 1500 zł – dla tego, kto pokona trasę w czasie poniżej 4 godzin. Choć, jak widać, od czasu, gdy impreza rozrosła się do 50 km nikt się do takiego wyniku poważnie nie zbliżył.
PROGRAM IMPREZY
Piątek (24.06.2016)
15.00 – 23.00 – weryfikacja (kwaterowanie – dla chętnych) uczestników w biurze zawodów (DW SZCZELINKA)
Sobota (25.06.2016)
7.00 – 10.00 – weryfikacja uczestników
UWAGA! Droga dojazdowa do Pasterki będzie zamknięta dla ruchu samochodowego od godziny 6:00 do 11:30. Proponujemy skorzystanie z parkingu w Karłowie i dojście do Pasterki szlakiem zielonym (2,5 km)
9:00 start (polana przed Schroniskiem Pasterka)
13:00 – 13:30 planowane przybycie najlepszych zawodników
14.00-20.00 wydawanie ciepłego posiłku dla zawodników (DW Szczelinka)
18:00 zamknięcie trasy
19.00 – 19.45 oficjalne ogłoszenie wyników, wręczenie nagród
20.00 – 21.30 koncert
22.00 – ? party time (prezentacja filmów i zdjęć z zawodów (DW Szczelinka), ognisko, sauna i balia zewnętrzna (Schronisko Pasterka), i inne niespodzianki.
Na stronie organizatora można znaleźć garść porad od topowego zawodnika biegów ultra, który wygrywał SGS, Marcina Świerca. Podrzucamy je również tutaj:
1) Trening
Teraz to już tylko odpoczywać, zostało bardzo niewiele czasu, więc ładuj akumulatory.
2) Mierz siły na zamiary
Jeśli jest to Twój debiut, lub nie czujesz się mocny w górach, zaczynaj spokojnie. Wydaje Ci się, że wolno? Zacznij jeszcze wolniej! Energia zaoszczędzona w pierwszej połowie dystansu przyda sie na końcu, gdzie czeka Szczeliniec i 666 schodów do schroniska i mety. Jeśli będzie naprawdę gorąco, rozgrzewkę zrób na pierwszych kilometrach biegu – po prostu wolniej zacznij.
3) Nawadnianie
Zalecam zabrać pas z bidonem, opcjonalnie plecak z Camelbackiem, na punktach uzupełniać braki. Pamiętaj o tym, bo jeśli znowu będzie mocne słońce, brak nawadniania może się bardzo źle skończyć. Lepiej więc zatrzymać się na punkcie odżywczym i uzupełnić braki, niż później „umierać”.
4) Depozyt
Wyślij w depozycie na Szczeliniec suche ubranie do przebrania, oraz kilka złotych, przydają się zimne napoje.
5) Numer startowy
Odbierz go dzień wcześniej Będzie naprawdę dużo ludzi, bieg powiększył się dwukrotnie w ciągu roku, tak więc biuro będzie miało dwa razy więcej roboty, a tak w dzień startu będziesz spokojniejszy.
6) Sprzęt, a zwłaszcza buty
Pamiętaj, że jesteś w terenie górskim, nie polecam butów bez bieżnika, lub takich, w których startujesz na ulicy. Weź buty, w których dobrze będziesz czuł teren, i będziesz miał spokojną głowę na zbiegach…
7) Śniadanie przed biegiem
Ważne! To Twoja energia, ma jej starczyć na ok. 4 godziny dla najlepszych, do nawet 8 godzin wysiłku. Zjedz je duże, smaczne i odpowiednio wcześniej. Polecam również jakiś makaronik wieczorem na dzień przed.
8) Zjedz coś po biegu
Na mecie na pewno będą owoce itp., a jeśli chcesz też coś konkretnego schronisko zapewne zaspokoi Twoje smaki. W czasie dekoracji polecam makaron mistrza kuchni z Pasterki, będzie dla każdego w pakiecie. A potem ciesz się z wyniku i baw dobrze na wieczornej imprezie.
Cóż, chyba tyle ode mnie, trzymam kciuki za wszystkich!
Więcej informacji znajdziesz na:
Stronie organizatora
Zostaw odpowiedź