[size=x-large] [b]Wywiad z Pawłem Fąferkiem – część 1 [/b][/size]
[img align=right]/xoops/modules/wfsection/images/fafer/fafer_face.jpg[/img]Paweł Fąferek – organizator Bergson Winter Challenge – najbardziej prestiżowego polskiego rajdu przygodowego. Siedzi w tej branży już od bardzo dawna i ma na ten temat wiele do powiedzenia – widać, ze rajdy są dla niego ważne. W kawiarni zamawiamy tylko po jednej filiżance, ale przez półtorej godziny rozmowy żaden z nas nie zdąży jej wypić – Paweł, bo cały czas opowiada; ja, bo siedzę zasłuchany.
[b]BERGSON WINTER CHALLENGE[/b]
[b]napieraj.pl: Pawle, zacznijmy może od zimowych zawodów. Doszły nas plotki, że w 2011 roku Bergson Winter Challenge będzie Mistrzostwami Świata. Potwierdzisz tę informację?[/b]
[b]Paweł Fąferek:[/b] Decyzja nie jest jeszcze pewna, ale jesteśmy poważnym kandydatem do organizacji tych Mistrzostw. Musimy spełnić jeszcze tylko jeden warunek – zagwarantować pulę nagród na poziomie 70 tysięcy dolarów. Wszystkie inne wymogi – jakość organizacji, promocja, charakter imprezy, atrakcyjne trasy – są spełnione już od dwóch lat. Cały czas rozmawiamy z naszym sponsorem tytularnym i innymi sponsorami, żeby tę sprawę możliwie przyspieszyć. Myślę, że na początku 2009 roku nasza kandydatura zostanie ostatecznie potwierdzona.
[b]Czy to znaczy, że nie macie żadnych konkurentów?[/b]
Obecnie nie mamy konkurentów. Dotychczasowa historia pokazuje, że gdy jest organizator spełniający założone wymagania, to nikt inny nie próbuje raczej z nim konkurować. Sami zrezygnowaliśmy z kandydatury na 2010 rok ze względu na organizatora, który zgłosił się rok przed nami. Teoretycznie jutro może pojawić się trzech kontrkandydatów, ale taka praktyka na świecie raczej nie jest stosowana.
[b]A czy macie już jakieś pomysły na trasę? Jest coś co chcielibyście pokazać wielkim, zagranicznym zawodnikom?[/b]
Planowanie dużych zawodów wymaga wybiegania w przyszłość na znacznie dalej niż dwa tygodnie. Organizowanie Mistrzostw Świata – tym bardziej. Część rzeczy jest już w fazie zaawansowanych przygotowań. Mamy już wybraną lokalizację i rozmowy z władzami samorządowymi za sobą. Ale do momentu oficjalnego przyznania nam rangi mistrzostw świata nie zdradzimy żadnych szczegółów – ani lokalizacji, ani żadnych szczegółów technicznych trasy.
Wiadomo, że w Polsce jest ilość gór się nie zmieni, więc mamy ograniczone pole poruszania się i pewnie teren zawodów będzie większości Polaków znany. Być może również z rajdowej strony, bo już w praktycznie wszystkich ciekawych pasmach były rozgrywane zawody. Pamiętajmy jednak, że Mistrzostwa Świata to nie jest impreza przeznaczona tylko dla Polaków, ale dla zawodników z całego świata. Oczywiście – szeroki udział polskich teamów będzie nam bardzo miły i liczymy na jak najmocniejszą reprezentację naszego kraju. Jednak charakter i ranga zawodów sprawia, że grupą docelową tych zawodów są przede wszystkim zespoły zagraniczne. Wiąże się to także z promocją Polski na arenie międzynarodowej.
[b]Ale będzie to nadal impreza zimowa?[/b]
Tak, tak – oczywiście. Po raz pierwszy w historii Mistrzostwa Świata będą rozgrywane w zimie, o ile będzie jeszcze wtedy zima. Chociaż są pewne pomysły, by impreza odbywała się latem. Wynikają one głównie z problemów związanych z kalendarzem ARWS. Zawody BWC były zawsze jedną z pierwszych kwalifikacji do kolejnej edycji mistrzostw. Powstaje pytanie jak zatem zmienić kolejność imprez kwalifikacyjnych, aby wyłonić finalistów. Być może w roku poprzednim niektóre zawody byłyby jednocześnie kwalifikacjami do dwóch edycji Mistrzostw Świata – w roku 2010 i 2011. Tego wolelibyśmy uniknąć, więc razem z innymi organizatorami szukamy formuły, która pozwoliłaby to rozegrać inaczej. Możliwe, że nie uda się jej znaleźć i wtedy będziemy pewnie zmuszeni przesunąć termin naszych zawodów, tak jak to zwykle robią organizatorzy innych imprez będących MŚ. Traktujemy to jednak jako wariant rezerwowy – zależy nam na zachowaniu dotychczasowego charakteru imprezy.
[img align=left]/xoops/modules/wfsection/images/fafer/fafer_bwc1.jpg[/img]
[b]Dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że zespoły spoza Polski raczej nie radzą sobie z polską zimą. Poza zwycięstwem Finów w 2006 roku żadnemu zagranicznemu zespołowi nie udało się „namieszać” w polskiej, rajdowej czołówce. Czy myślisz, że ten stan utrzyma się, gdy BWC będzie Mistrzostwami Świata?[/b]
Taka sytuacja świadczy o dwóch rzeczach. Po pierwsze nasi zawodnicy mają ogromną przewagę ze względu na znajomość terenu. Po drugie polskie zespoły reprezentują dobry i z roku na rok coraz lepszy poziom. Polakom byłoby znacznie trudniej wygrać, gdyby konfrontacja odbywała się z najlepszymi światowymi tuzami. Trzeba bowiem pamiętać, że najlepsze teamy nie przyjeżdżają jeszcze do Polski. W przypadku zderzenia z takimi zespołami jak Nike czy Buff może się okazać, że o zwycięstwo byłoby trudniej, choć będziemy trzymać kciuki, aby się udało.
Jednak nawet mniej doświadczone zagraniczne teamy, które od lat bywają na naszych zawodach stanowią coraz większe zagrożenia dla Polaków. Finowie już raz udowodnili, że można pokonać gospodarzy. Czesi i Estończycy co roku radzą sobie coraz lepiej i ich apetyt na miejsca na podium rośnie.
[b]Jak sądzisz, dlaczego zagraniczne zespoły nie chcą przyjeżdżać do Polski?[/b]
Ależ chcą! Przecież od samego początku w stawce byli zagraniczni zawodnicy. A co roku jest ich więcej. Obecnie na trasie Masters stanowią znaczącą większość.
Jeśli jednak pytasz o wielkie teamy, to sądzę, że jest to głównie kwestia finansów. Nie mam tu na myśli oczywiście kosztów imprezy, ale puli nagród. Mamy kontakt z wieloma zawodnikami ze światowej czołówki i od części z nich wiemy, że chcieliby wystartować w zimowym rajdzie. Ale na takim poziomie zawodowstwa ich przygoda musi się po prostu opłacać. Jeżeli ktoś ma lecieć z Australii czy Stanów by wziąć udział w tak ciężkiej imprezie, to chciałby, by ten start nie tylko zwrócił mu koszty uczestnictwa, ale najchętniej, by pozwolił też trochę zarobić.
Pamiętajmy, że jak na razie jesteśmy najtańszą imprezą w Pucharze Świata. Gdybyśmy podnieśli wpisowe do normalnego dla takich wydarzeń poziomu (do około 2,5 tysiąca dolarów), to też łatwiej byłoby nam zagwarantować wysokie nagrody i tym samym przyciągnąć mocne, zagraniczne zespoły. Wtedy jednak zawody stałyby się nieosiągalne dla większości polskich, czeskich i ukraińskich zespołów. A nie o to nam chodzi.
Jest to chyba największy dylemat organizatorów dużych zawodów w Polsce. Ktoś musi zapłacić za wysokie nagrody. W Polsce uczestnicy zwykle pokrywają wpisowym niewielką część kosztów imprezy – większość pokrywa sponsor. Za granicą często bywa odwrotnie.
[b]Paweł, a gdybyś nie organizował tych zawodów, odważyłbyś się na start w trasie Masters?[/b]
Oczywiście! Startując w rajdach zawsze starałem się wybierać długie i trudne zawody. Poza tym lubię zimę. Niemal co roku wyjeżdżam gdzieś w wysokogórskie tereny, gdzie są ujemne temperatury. Zaśnieżone góry to piękny widok, ale także prawdziwy sprawdzian dla organizmu. Każdy miłośnik AR powinien podjąć takie wyzwanie.
[b]MISTRZOSTWA POLSKI[/b]
[b]Na twojej stronie brak informacji o Mistrzostwach Polski. Czy odbędą się w tym roku? W jakim terminie?[/b]
Mistrzostwa Polski w Adventure Racing odbędą się w terminie 16-21 września. Tym razem zapraszamy do Kotliny Kłodzkiej.
[b]W zeszłym roku na trasie Masters ścigały się dwa zespoły i to żaden z Polski. Pomijając zamieszanie związane z nazwą zawodów, nigdy nie cieszyły się one specjalnie dużą frekwencją. Czy w tym roku masz jakiś patent na przyciągnięcie zawodników?[/b]
Czy będzie więcej osób? W zeszłym roku, dzięki wsparciu dużego sponsora, zrobiliśmy dobre zawody, pokazaliśmy parę ciekawych pomysłów. Nie sądzę, by ktokolwiek, kto startował w Mistrzostwach Polski w Adventure Racing 2007 wyjechał niezadowolony. Mam nadzieję, że także inni zawodnicy będą chcieli przyjechać w tym roku.
Po rozmowach z wieloma osobami, które zostały wmanewrowane w zeszłoroczną awanturę, nie sądzę, by sytuacja miała się powtórzyć. Wydaje się, że dość dosadnie wyszły na jaw prawdziwe motywy działania pomysłodawców „zamieszania”. Albo ktoś jest zainteresowany startowaniem w dobrych imprezach, albo jest zainteresowany rozwijaniem „twórczości paraliterackiej”. Jeżeli ktoś uważa, że mu te zawody nie pasują z powodu nazwy, pogody czy czegokolwiek innego – ma prawo nie brać udziału. Ale czy od razu musi wciągać w to innych?
Na frekwencję ma też wpływ kilka innych czynników. Mistrzostwach Polski w Adventure Racing nie mają na razie stałego sponsora, co nie pozwala na długofalowe planowanie rozwoju imprezy. Ważne jest też to, że zawody odbywają się jesienią i wielu osobom brakuje już urlopów, a studenci często walczą na uczelniach w „kampanii wrześniowej”. Dlatego też w tym roku wychodzimy naprzeciw prośbom i skrócimy dystanse (Masters – 300 km, Speed – 150 km), aby dać szansę udziału także amatorskim teamom.
Jeżeli ktoś traktuje poważnie tę dyscyplinę, szuka dobrych zawodów w ciekawych miejscach i z dobrym programem, to nie powinien mieć wątpliwości i przyjechać na zawody. Jeśli natomiast dla kogoś ważniejsze są inne sprawy niż aspekt sportowy, to nie jesteśmy go w stanie przekonać do udziału i chyba nawet tego nie chcemy. My zapraszamy wszystkich, dla których adventure racing jest pomysłem na życie – czy to sportowo czy amatorsko.
[img align=right]/xoops/modules/wfsection/images/fafer/fafer_mpar.jpg[/img][b]Kotlina Kłodzka gościła już kilka imprez. Czy tym razem nas jeszcze czymś zaskoczy?[/b]
Zaskoczy, zaskoczy… Kotlina Kłodzka już kilka razy pokazała, że jest regionem wręcz idealnym i pełnym ciekawych miejsc do rajdowania. W wydaniu letnim będziemy mogli pokazać kilka nowych miejsc, które nie były dostępne zimą.
[b]Zdradzicie nam jakieś szczegóły dotyczące trasy?[/b]
Ja nie jestem zwolennikiem zdradzania za szybko szczegółów. Wręcz ubolewam nad tym, że w Polsce przyjęło się, że ludzie oczekują schematów tras i opisów zadań nawet dwa miesiące przed zawodami. To jest praktycznie niespotykane nigdzie na świecie. Tam zawodnicy przyjeżdżają i właściwie dopiero na odprawie, dzień-dwa przed zawodami dowiadują się, co się będzie działo na zawodach.
Zdradzanie detali technicznych jest przede wszystkim nie fair w stosunku do zespołów zagranicznych, które nie są w stanie na podstawie śladowych informacji odkryć, gdzie dane zadanie czy etap się wydarzy. Jeżeli powiem „planujemy most linowy w rezerwacie z wodospadem” to każdy przeciętny Polak jest w stanie odkryć, jakie to miejsce. Ale ktoś z zagranicy już raczej nie i on jest w mniej komfortowej sytuacji.
Naszym celem jest robienie imprez międzynarodowych i dlatego chętnie nie podawałbym wielu informacji. Nie uważam, żeby to było problemem w przygotowaniu się do zawodów. Wręcz przeciwnie – jednym z elementów AR jest to, że niemal wszystko co dzieje się na trasie, jest pewną niespodzianką. My zawsze będziemy starali się zachować jakąś równowagę. Podajemy to, co uważamy za niezbędne minimum i podajemy to tak późno jak to tylko możliwe. Zawody trzeba bowiem przeżyć na żywo, walcząc na trasie, a nie kilka tygodni wcześniej z ołówkiem i kartką w ręku.
[b]Paweł, nie bądź taki – powiedz nam cokolwiek o trasie.[/b]
Cóż… W Kotlinie Kłodzkiej można się spodziewać paru zachwycających miejsc, zwłaszcza we wrześniu bardzo malowniczych. Będzie zapewne coś na wodzie, będą podziemia i fortyfikacje, których jest tam całe mnóstwo. I być może pojawi się nowy pomysł na etapy biegu na orientację, w których trzeba będzie na prawdę wykazać się umiejętnością pracy z mapą i kompasem…
[b]Będzie to jakieś zupełnie nowe podejście do biegu na orientację?[/b]
Niezupełnie… Raczej zaproponowanie nowej formuły etapu biegu na orientację, ale o tym musimy się jeszcze sami przekonać. Boimy się czy etapy te nie okażą się etapem problemów dla wielu zespołów. Po ostatnim rajdzie u Romka ([i]Zamberlan Adventure Trophy 2008 – przyp. red.[/i]) okazało się, ze nawigacja znów urasta do rangi wielkiego problemu i jest niestety dość zapomnianym elementem trenowania. Wszyscy lubią biegać, jeździć rowerem, czasem jeszcze popływać kajakiem, ale pozostałe elementy – w tym nawigacja w terenie – wydają się być zupełnie zapomniane.
Na zimowych zawodach nawigacji, co zrozumiałe, praktycznie nie ma, ale latem można ustawić trasę tak, że co najmniej kilku punktów będzie trzeba porządnie poszukać w terenie. Z tym że to, co może wydać się ciekawym, trudnym wyzwaniem dla dobrego nawigatora, może okazać się nie do pokonania dla początkujących. Nie chcemy by takie punkty okazały się selektywne i decydować o liczbie zespołów na trasie. Trzeba uśredniać możliwości uczestników i własne pomysły organizacyjne tak, by to było przyjemne i jeszcze przy tym widowiskowe.
[b]Ale koncepcja dalej dwutrasowa – Masters i Speed?[/b]
Tak – pozostajemy przy tej formule. Bardzo wiele osób startujących amatorsko na krótkiej trasie ceni sobie możliwość podpatrywania i kontaktu z bardziej doświadczonymi zawodnikami.
[b]MARATONY KAJAKOWE[/b]
[b]W tym roku wróciły Maratony Kajakowe, ale jak na razie wiadomo tylko o jednych zawodach. Czy planujesz jakiś cykl?[/b]
W tym roku nie mamy już czasu w kalendarzu naszych działań sportowych i zawodowych na organizowanie więcej niż jednej edycji. Te zawody są zaspokojeniem pewnych potrzeb, ponieważ ten cykl bardzo dobrze przyjął się w środowisku ludzi, którzy lubią pływać kajakami. Trochę słabiej w środowisku ludzi związanych z rajdami, chociaż uważam, że jest to dla nich idealna okazja by potrenować kajakarstwo.
Rywalizacja na kajakach polskich zespołów z zespołami ze świata to jest wciąż druzgocące porównanie. Ciągle jest też jakaś niechęć, by popływać kajakiem i nauczyć się robić to dobrze. Kilka osób samodzielnie szkoliło się i to daje widoczne efekty. Natomiast większość na pewno ma spore zaległości. I tak jak się jeździ na cykle imprez rowerowych, gdzie szlifuje się umiejętności techniczne, tak samo na cyklach kajakowych można szlifować umiejętności kajakowe, zwłaszcza ścigając się z na prawdę dobrymi zawodnikami.
[b]W tym roku jest trochę inna formuła – jest miejsce i dla profesjonalnych kajakarzy i dla amatorów.[/b]
Zdecydowanie tak. Ze względu na umiejętności jakimi dysponują profesjonalni kajakarze, ciężko było porównywać wysiłek kajakarzy na lekkim, wyczynowym kajaku, którzy dystans 50km potrafili przepłynąć w nieco ponad 4 godz., a zespołem, który na kajaku turystycznym – nawet dobrym – płynął około 6 godz. Chcieliśmy tę rywalizację uczynić bardziej realną i stąd oddzielenie kajaków wyczynowych od kajaków turystycznych. Na pewno wpłynie to dobrze na bezpośrednie możliwości rywalizacji. Ci którzy są dobrzy mogą się ścigać między sobą, a Ci którzy są kajakarzami amatorami, mogą rywalizować między sobą w grupie kajakarzy o mniejszych umiejętnościach i słabszym sprzęcie.
[b]Czyli dobrze rozumiem, że główną grupą docelową tych zawodów jest środowisko kajakarskie?[/b]
Jest to impreza dla wszystkich tych, którzy lubią pływać kajakiem. Po raz kolejny okazało się, że na zwodach jest miejsce zarówno dla profesjonalnych kajakarzy, amatorów z zacięciem sportowym, ale także dla osób starszych i rodzin, którzy potraktowali udział w imprezie jako formę weekendowego, aktywnego wypoczynku.
[b]PRESS CHALLENGE[/b]
[b]Jest taka impreza, którą organizujesz od jakiegoś czasu, a o której mało kto wie. Mam na myśli Press Challenge, czyli Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w AR. Powiedz nam o niej coś więcej.[/b]
W naszym kalendarzu jest taka impreza. Skierowana jest wyłącznie do środowiska dziennikarskiego i nie ma chyba potrzeby, by ktokolwiek więcej o niej wiedział. W tym roku odbędzie się już czwarta edycja. Została ona bardzo dobrze przyjęta w środowisku medialnym. Startuje na niej kilkadziesiąt osób reprezentujących największe media.
Zawody te są przygotowane na poziomie sportowym dostosowanym do potrzeb dziennikarzy. Zdziwiłbyś się jak wielu znanych dziennikarzy potrafi wykrzesać z siebie wiele sił, by podjąć takie wyzwanie. Mimo że startują tam osoby jak Igor Błachut, dla którego jest to impreza łatwa i przyjemna, to startują tam też jego koleżanki i koledzy, którzy mają mniejsze doświadczenie, i dla których jest to niezapomniane przeżycie.
[b]Jak dziennikarze odbierają nasz sport? Podoba im się?[/b]
Celem tych zawodów jest promowanie adventure racing w środowisku dziennikarzy, tak by relacjonując jakieś zawody, byli w stanie oddać to bardziej wiarygodnie. Dzięki temu, że sami startują w takiej imprezie, wiedzą na czym polegają zawody, wiedzą na czym polega wysiłek, wiedzą na czym polega ten sport. Oni już nigdy nie powiedzą, że AR to zabawa chłopców biegających po bagnach. Wiedzą, że adventure racing to poważny sport i są w stanie oddać własnymi emocjami prawdziwe rajdowe przeżycia.
Po kilku latach organizacji mogę powiedzieć, że ta formuła się sprawdza. Myślę, że wielu dziennikarzy zyskało nowe spojrzenie na adventure racing przy okazji się świetnie bawiąc. A czy się podoba dziennikarzom? Warto spytać Monikę Strojny albo Darka Urbanowicza, którzy mają na co dzień bliski kontakt z tym sportem. Myślę, że wynik byłby dobry.
Wiemy, że zawody przekładają na to, że kontakty między środowiskiem AR a dziennikarzami się polepszają. Adventure racing bardzo szybko się rozwija i warto o nim mówić na łamach mediów sportowych, nie tylko związanych z turystyką czy outdoorem.
[img align=left]/xoops/modules/wfsection/images/fafer/fafer_bwc2.jpg[/img]
[b]A czy takie imprezy, gdzie większość jednak do końca nie wie co to jest AR, organizuje się trudniej, czy może wręcz przeciwnie?[/b]
W przypadku większości imprez organizatorzy muszą liczyć się z tym, że będzie grupa osób, która nie będzie wiedziała co to jest AR. Nie po to promuje się imprezy i nagłaśnia je w mediach, by przyjechało na nie 200 tych samych nazwisk. Dla zawodników promocja w mediach nie ma sensu. Chodzi o to, by przekazywać pewien ciąg skojarzeń – co to jest za sport, na czym polega; by odesłać ludzi na jakąś stronę, gdzie można więcej o tym sporcie poczytać, by coraz więcej osób się tym interesowało.
Uważam, że tak samo jest w przypadku tej imprezy. Oczywiście, jest ona trudniej rozpoznawalna ze względu na dyscyplinę. Gdy się organizuje np. Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Żeglarstwie, to niezależnie czy ktoś lubi żeglować czy nie, to jednak rozumie o co chodzi. W przypadku adventure racing my musimy trochę więcej informacji pokazać obrazem lub tekstem. Musimy pokazać, że to nie jest forma wykończenia organizmu przez kilka godzin i później odwiezienia do szpitala, tylko jest to forma przygody, jakiegoś innego przeżycia. Ale dzięki wieloletniemu doświadczeniu nie mamy z tym trudności.
Dziennikarze to ludzie, którzy mają pęd do szukania jakichś nowych pomysłów. I choć nie wszyscy podejmują wyzwanie stawiane przez Press Challenge, to z roku na rok procentowo liczba osób, która się z tym zapoznaje jest na bardzo duża. Ułatwia to potem mam, ale także innym organizatorom, czy nawet zespołom dotarcie do mediów na własną rękę i nawiązanie współpracy.
Dla nas jest to też pewne wyzwanie, bo wykonujemy sporą pracę edukacyjną wśród dziennikarzy. Uważamy, że warto to robić, bo zależy nam na tym, by ten sport w Polsce się rozwijał. Jeżeli są duże firmy, które dzięki tej imprezie chcą budować swój wizerunek, to zapraszamy – uważamy, że to tylko podniesie jakość wydarzenia. Natomiast w tej chwili robimy to przy pomocy własnych środków, aby jak najszerzej promować adventure racing w Polsce.
[b]SURVIVAL TROPHY i MOUNTAIN MARATHON[/b]
[b]Dwie imprezy, które organizujesz. Żadnej z nich w zeszłym roku nie było, ale widzę je w Twoich planach na ten rok. Zacznijmy może od Survival Trophy.[/b]
Ta impreza na pewno się odbędzie – kwestia tylko budżetu jakim będziemy dysponować. Nie wiadomo czy będzie ona wielkim przedsięwzięciem, czy będzie imprezą skromniejszą. Już od wielu lat myśleliśmy, żeby zrobić nietypowe zawody w niezwykłym terenie. Będzie to Międzyrzecki Rejon Umocniony. Jak sama nazwa wskazuje teren obfituje w umocnienia, fortyfikacje i ponad trzydzieści kilometrów podziemnych korytarzy. Ale jest tam też mnóstwo jeziorek, rzek, bagien i trudnego terenu.
W tym roku będzie zorganizowana wyłącznie trasa piesza 2 x 50km z dużą ilością przeszkód terenowych po drodze. Impreza ma mieć charakter wyłącznie dzienny. Natomiast w przyszłym roku być może będzie ewoluować i powiększy się o trasę typu adventure – z dużą ilością różnych dyscyplin.
[b]A co możesz powiedzieć na temat Mountain Marathon?[/b]
Pomysł tej imprezy trochę się zmienił. Wydarzenie, które było trzy lata temu w Kłodzku – trzy dyscypliny – już takie nie będzie. Impreza ma być nowym pomysłem na rozwój sportów outdoorowych w Polsce – typowo masowych, górskich, biegowych zawodów. W tym roku będzie to pilotażowa impreza w Lądku Zdroju. Od przyszłego roku będzie to prawdopodobnie cykl kilku imprez biegowych, organizowany w znanych miejscowościach górskich. Trasy będą dość proste nawigacyjnie, ale w trudnych górskich terenach.
[b]Jak wymagająca fizycznie ma być ta impreza?[/b]
Trasę pewnie będzie można pokonać spokojnie, żeby zmieścić się w limicie, ale będzie też miejsce dla tych, którzy chcą się w górach pościgać.
[b]Kalendarz imprez organizowanych przez Pawła Fąferka w 2008 roku:[/b]
Mini Bergson Winter Challenge – 18-20 stycznia – Piwniczna Zdrój, Beskid Sądecki
Bergson Winter Challenge – 24 lutego – 2 marca – Piwniczna Zdrój, Beskid Sądecki, Pieniny, Beskid Wyspowy, Pogórze Rożnowskie
Maratony Kajakowe – 20-22 czerwca – Swornegacie, Jezioro Krasińskie, rzeka Brda
Mistrzostwa Polski w Adventure Racing – 16-21 września – Kotlina Kłodzka
Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Adventure Racing – 17-19 października – Dolinki Podkrakowskie, Jura Krakowsko-Częstochowska
Survival Trophy – 7-11 listopada – Międzyrzecki Rejon Umocniony
Mountain Marathon – 21-23 listopada – Lądek Zdrój, Kotlina Kłodzka
Więcej na [b][url=http://www.adventurerace.pl]www.adventurerace.pl[/url][/b]
Zostaw odpowiedź