Na kempingu Jezero, który jest bazą zawodów teamy krzątają się już wokół swoich przepaków, poprawiają jeszcze to i owo w sprzęcie. Na razie jest duszno i potwornie gorąco. Ale góry już toną w chmurach – pogoda się zmienia. Chłopaki spędzili kilka godzin nad mapami rajdu – będzie syto… Trasa jest długa i wymagająca. Wiele zależy od tego jaka ustabilizuje się pogoda. Aż 150 km ze wszystkich 400 km przyjdzie zawodnikom pokonać na własnych nogach. A to, co budzi największą trwogę to fakt, że etap pieszy jest właściwie… jeden.
– Mamy do zrobienia półtora Kieratu – mówi Krzysiek Dołęgowski z Teamu On-sight napieraj.pl – będzie ciekawie! Zaczynamy od bardzo krótkiego etapu biegowego – 4 km, później ok. 30-40 km rowerem, 37 km kajaka i rower – około 100 km. Ale prawdziwa jazda zacznie się później. 150 km pieszo – niby są etapy przerywające ten trekking, ale są to… biegi na orientację! Jeszcze bardzo mało istotne rolki 10 km i na koniec znowu rower, długi.
Trasa jest trudna – jak przystało na Słowenię – bardzo duże przewyższenia. Organizator nie spodziewa się, że jakikolwiek team zrobi całość w limicie. W założenia rajdu jest wliczone skracanie trasy, to cała logistyka. Teamy muszą trochę pogłówkować na tym jak zrobić to optymalnie – jakich punktów nie opłaca im się zgarnąć, jakie naprawdę warto. Wiele z punktów ma swoje „podpunkty” – żeby je zaliczyć trzeba zebrać wszystkie punkty poboczne np. 15 a, b, c, d. Każdy z głównych punktów ma swoją wagę – bywa, że jeden punkt bez żadnych „podpunktów” ma aż 3 punkty wagowe, a inny z licznymi punktami pobocznymi – tylko jeden. Dlatego warto najpierw się zastanowić co chce się zbierać na pewno, a na trasie trzeźwo myśleć i pilnować tej logistyki.
Będzie bardzo, bardzo ciekawie!
W obozie wszyscy się krzątają, a to zakreślają coś na mapie, a to szykują jedzenie na przepak. Justyna Frączek z teamu Code 34 ceruje sznurówki w swoich butach, mówi, że nie ma pojęcia jaki jest rozkład etapów, w ogóle się nie orientuje co się będzie działo na tym rajdzie i chyba nie chce. Rozbawiony Łukasz Warmuz chodzi i powtarza – będziemy się bawić! A Krzyśka Dołęgowskiego i Kubę Wolskiego boli głowa od obmyślania które punkty brać, a których nie. Wkrótce ceremonia otwarcia zawodów. A jutro z rana zawodnicy zdadzą przepaki i zostaną wywiezieni do Mariboru, skąd wystartują o 10 rano.
Zostaw odpowiedź