[size=x-large]The North Ferrari[/size]
The North Face Cooper’s Hill
Cena: 349zł (listopad 2009)
Waga: 311g (rozm. 42)
Skąd się wzięła nazwa i koncepcja tego buta? Od angielskiego wzgórza na którym rozgrywany jest szalenie karkołomny wyścig. Polega na zbiegu po nachyleniu rzędu 45 stopni, z częstym koziołkowaniem i ryciem zębami w trawie. Dystans to zaledwie kilkaset metrów. A celem jest dogonienie krążka sera puszczonego przez organizatorów w dół stoku.
Co roku startuje w nim kilkuset wyspiarzy. Tradycją jest również to, że kilku spędza następną noc w szpitalu.
The North Face Cooper’s Hill to ładne (przynajmniej dla mnie) czerwono-szare butki z charakterystycznymi czerwonymi podeszwami. Wierzch buta wykonano z przewiewnej, bardzo gęsto tkanej i solidnej siateczki co klasyfikuje je w mojej ulubionej kategorii: „łatwo przyszło, łatwo poszło” (mowa oczywiście o wpuszczaniu i wypuszczaniu wody). Jak przystało na buty w teren, okolice palców zostały jednak dobrze zabezpieczone, z samego frontu gumowym przedłużeniem podeszwy a od góry i o bokach wstawkami ze sztucznej skóry. Dolna część cholewki obszyta jest wzmocnieniami, które do wysokości jakichś 4 cm zabezpieczają w przypadku wodowania.
Klasyczne sznurowanie trzyma te buty wystarczająco dobrze na nodze. Jeśli ktoś ma problem ze stabilizacją pięty – może przepleść linkę również przez ostatnią – rezerwową dziurkę.
Cholewka przy stopie miękka, żadnych problemów czy obtarć. Ogólnie but jest dosyć płytki. Niezbyt stabilny. Projektowano go z myślą o osobach o neutralnym prowadzeniu stopy.
Jest bardzo solidnie wykonany. Widać już po nim przebiegnięte kilometry, ale żadnych uszkodzeń (używam go od maja). Szwy trzymają dobrze, bieżnik się nie sypie.
Buty projektowane były w teren – raczej do startów i treningów szybkościowych niż człapania, więc na nadmiar amortyzacji nie ma co liczyć, ale za to byty rewanżują się nam przyzwoitą wagą – 311 gramów w rozmiarze 42.
Po założeniu można się poczuć jak w przysłowiowym czerwonym sportowym ferrari, tyle że w samochodzie nabiera się brzucha a Cooper’s Hill wręcz zachęcają do biegania. Nie pytajcie mnie dlaczego, takie mam po prostu uczucie i to za każdym razem gdy je zakładam. Biega się w nich i chodzi bardzo przyjemnie. Zdecydowanie muszę pochwalić również podeszwę , zwłaszcza na skale. W niewielu butach miałem taką kontrolę nad podłożem przy bieganiu.
Wady. Ciężko coś znaleźć. Oczywiście zawsze można się przyczepić, że mogły by być lżejsze, tańsze, mogły by mieć „niższe zawieszenie” itp.
Z przyjemnością polecam te buty, zwłaszcza do biegania krótkich dystansów w górach. Takich po 2-3 godziny. Są dobrym pomysłem na rajdowe odcinki piesze, zwłaszcza te biegowe. Byle nie za długi dystans, bo stopy mogą boleć (brak tu charakterystycznych dla The North Face płytek wzmacniających pod śródstopiem). Chętnie zabrał bym je też w Tatry i na wycieczki biegowe w wyższe partie i na podejścia pod ścianę na wspinaczce.
Zatem uwaga. Gdy coś czerwonego przemknie obok was na szlaku to nie będzie to radziecki odrzutowiec 😉
Zostaw odpowiedź