[size=x-large]Odchlapniki – Raidlight Stop Run[/size]

Cena: 89zł
waga: 90g


Moja pierwsza myśl o stuptutach była mokra i zimna jak stoki Śnieżnika w połowie lutego. Brodziłem w zimnej breji, którą ktoś kiedyś dumnie nazwał puchem. Raz po raz wdzierała się do moich butów całymi garściami, i zmieniała mi stopy w nicnieczujące kołki. To było jakieś 15 lat temu. Nawet nie wiedziałem jak wyglądają porządne stuptuty, ale koleżanka z przodu miała fajne wełniane getry z gumką (taką białą – bieliźnianą) przechodzącą pod podeszwą. I to jej starczyło by cieszyć się wycieczką, a na mnie patrzeć jak na marudne dziwadło.
Następny sezon zimowych wędrówek zacząłem więc od zaopatrzenia się w szczyt lansu, czyli porządne „odchlapniki” z cordury. Służyły mi wiele sezonów i choć już mocno sfatygowane leżą gdzieś w skrzyni i czekają żeby wyruszyć ze mną na cięższą zimową eskapadę. Swoją funkcję – zatrzymywanie śniegu z dala od wnętrza butów spełniały doskonale. Przy okazji miały też inną opcję – powstrzymywanie wilgoci próbującej wydostać się na zewnątrz. Tak więc w czasie wypadów kilkudniowych ze spaniem pod namiotem, spodnie często mi zamarzały, podobnie jak wilgotne buty, które przed włożeniem należało podgrzać bidonem pełnym wrzątku.

Na sezon 2007 nabyłem ultralekką i wypasioną wersję stuptutów wykonanych przez Raidlighta. Ich koszt jest niemały, natomiast w obliczu mizerii na polskim rynku krótkich odchlapników (Decathlon udaje że sprowadza jeden model, można złożyć zamówienie przez internet i czekać na przesyłkę z USA, zdarza się widzieć też samoróbki) dostępność z dostawą do domu była kluczowym elementem.

Raidlight Stop Run wykonane są z trzech tkanin. Najmocniejszą – gumowaną odnajdziemy z przodu , w okolicach haczyka mocującego do sznurówek. Druga pod względem wytrzymałości to rip-stop, nieelastyczny zaimpregnowany od spodu materiał. Użyto go w przedniej części stopy, czyli tej która najczęściej chwyta kolczaste jeżyny. Najwyższe partie zwieńczone są elastyczną lycrą, podobnie jak tył – najmniej narażony na uszkodzenia. Jako bonus dostajemy także mini-ochraniacz na kostki wykonany z gąbeczki. Za utrzymanie całego „systemu” na miejscu odpowiada elastyczna linka okalająca dolną część stuptuta, zaciskana na klips. Połączona jest z solidnym szerokim paskiem przechodzącym pod podeszwą buta.

[b]W praniu [/b]

Pierwsze i najważniejsze. Raidlighty działają. Zakładasz i zapominasz (to taka część jak błotnik w rowerze – jak jest to o.k. Nie myślisz o nim, a jak zimą słona woda raz po raz płucze Ci zęby to doskonale pamiętasz czego brakuje). Założone na buty biegowe w rozmiarze 43 nie zsuwają się, haczyk trzyma kurczowo sznurówki i nie puszcza w żadnej sytuacji. Sznurówki schowane pod stuptutem znacznie rzadziej się rozwiązują, nie zaczepiają o krzaki, nie łapią rzepów. Zdejmowanie i zakładanie zajmuje jakieś 5 sekund i nie jest uciążliwe. W czasie głębokiego wodowania oczywiście nie ma mowy by Raidlighty były zupełnie szczelne (taką właściwość mają tylko overbooty założone na sztywne obuwie). Natomiast dzięki panelom z lycry, wyraźnie czuć że oddychają.
Pasek od spodu jest bardzo trudny do zajechania. Szacuję jego żywotność na co najmniej 1000km w terenie. To po prostu kawał gumy z wtopioną tkaniną (jak w kaloszach 🙂 ). Gorzej sprawy się mają z rip-stopem. Po kilku eskapadach i kilku praniach, warstwa wodoodporna wklejona od spodu, zaczęła odłazić. Szczególnie mnie to nie martwi, bo nie zależy mi na nieprzepuszczalności, ale jak chłopaki decydują się na jakąś tkaninę to mogliby ją poważnie przetestować! Zatem po 300km w terenie, „na stanie” jest tylko zwykły rip-stop.(Rzeczoznawca by pewnie ocenił, że zyskałem na oddychalności i mam dopłacić 😉 ). W wielu miejscach połączeń paneli materiału znajdziemy podwójne szwy. Tych najbardziej obciążanych, ale… . nie wszystkich. Dzięki temu mam już 1 cm długości pamiątkę z GEZnO – dziurkę na szwie łączącym rip-stop z lycrą. Zeszycie tego zajmie pewnie 5 min., ale tu również jest pole do usprawnień.
Stuptut, mimo intensywnej eksploatacji trzyma się dobrze, a co najważniejsze zabezpiecza przed śniegiem i kamyczkami. Po ciężkich piarżystych odcinkach nie trzeba zatrzymywać się by wysypać kamyki z butów. Nie wpadają żadne kolce i drobinki drażniące stopę.
Z przodu widać już niewielkie zmechacenia od jeżyn, ale nie wpływa to w żaden sposób na jego właściwości.

[b]Basta[/b]
Stuptuty są bardzo eleganckie, minimalistyczne i świetnie się nadają do rajdów i innych imprez związanych z szybkim przemieszczaniem w trudnym terenie. Ich przewaga nad wielkim cordurowym protoplastą jest oczywista – mniejsza masa, zdecydowanie lepsze oddychanie i chłodzenie. Wady? Oczywiście, są. Przy cenie prawie 90zł można się czepiać wszelkich niedoróbek. Na szczęście w tym modelu mają one znaczenie marginalne.

P.S. W terenie warto też pomyśleć o przepuszczalności samych butów – letnie siateczkowane modele, często wpuszczają do środka piach, a na to już Stop Run nie pomoże.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany