[size=large]Petzl Tikka[/size]
Cena od. 117zł (listopad 2003)
Masa wg producenta: 70g (z bateriami)
[img align=right]/xoops/modules/wfsection/images/article/Tikka.jpg[/img]Tikka nie licząc bardzo podobnej zipki jest najmniejszą i najlżejszą czołówką w ofercie Petzla. Producent zaleca ją do użycia w czasie biwaków i jako światło awaryjne lub zapasowe.
Jest wyposażona w 3 białe diody świecące trupio bladym niebieskawym światłem.
W przeciwieństwie do tradycyjnych żarówek daje rozproszone światło w postaci jednolitej plamy otoczonej szeroką poświatą. Delikatnie zniekształca kolory, przez co na przykład zielone igły na świeżo ściętych gałęziach wydają się brązowe. Może to drobiazg, ale w czasie zbierania opału może wkurzyć. Białe powierzchnie wydają się w tym świetle fosforyzować.
Włącznik chodzi dosyć ciężko, ale jest to raczej zaletą, bo nie odpali się w plecaku.
Petz oferuje zestaw dodatkowych szybek do Tikki: czerwona, zielona, bezbarwna lub sama bezbarwna.
Rozproszony snop światła jest bardzo wygodny do biegania po znanym szlaku. Duża czołówka (np. Petzl zoom) ze zwykłą żarówką buja się w rytm biegu, co może przeszkadzać. Tikka przylega do głowy i jest na tyle lekka, że nie zupełnie czuje się jej ciężaru.
Wymiana baterii choć rzadka jest dosyć upierdliwa. Po otworzeniu pokrywy baterie często wypadają (np. w głęboką trawę 🙂 ), znaczki + i – są jedynie wytłoczone, przez co w słabym świetle (wtedy kiedy latarka jest najbardziej potrzebna) trudno je dostrzec. Dodatkowo czasem plastikowe wąsiki łączące pokrywę z latarką słabo się trzymają. Jeżeli użytkownik ma prawdziwego pecha, może nie domknąć latarki i nie dostrzec tego (usłyszy takie samo pyknięcie jak przy prawidłowym zamknięciu). Po chwili przy pierwszym większym wstrząsie całość może się rozsypać w promieniu dwóch metrów.
Sugeruję więc, żeby nie zabierać na rajd Tikki ze zdychającymi bateriami i liczyć na wymianę w trasie. Po prostu wydać te kilka groszy na 3 baterie typu AAA i mieć spokój, bo o godzinie trzeciej nad ranem w trakcie kolejnej nieprzespanej nocy można dostać z powodu Tikki nerwowej zapaści.
Żeby nie psioczyć na tą w sumie udaną konstrukcję, warto wspomnieć, że jest wyposażona w nierdzewne styki, wytrzymuje zanurzenie w wodzie (wpuszcza wodę do środka, ale nie robi to na niej wrażenia) jest bardzo lekka i ma niewiele elementów, przez co trudno ją zepsuć.
Największą zaletą tikki jest bardzo małe zużycie energii – podczas gdy po 2 godzinach testu w zamrażalniku baterie w czołówkach klasycznych wyzionęły ducha, tikka nadal świeciła dosyć mocno – można ją więc polecić jako „backup” – lampkę trzymaną w kieszeni (tym bardziej, że zajmuje w niej niewiele miejsca) na wypadek zgonu podstawowego światła.
Kolejną zaletą czołówki, jest duża żywotność zastosowanych w niej diod LED, sięgająca wg danych producentów 100.000 godzin pracy. Dodatkowo są one całkowicie odporne na wstrząsy – nie grozi im oberwanie żarnika, bo go zwyczajnie nie ma, a wszystkie elementy są zatopione w plastiku.
Podsumowując: tikka to dobre światło do poruszania się po łatwych lub znanych szlakach, ale warto mieć pod ręką coś mocniejszego np. [url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=28]Duo[/url], [url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=29]Zooma[/url].
[i]Majkello & Kshysiek[/i]
Zostaw odpowiedź