[img align=left]/xoops/modules/wfsection/images/article/wrdowywiadu.jpg[/img]
N: Jak to się stało, że zacząłeś organizować Rajdy Przygodowe?
Sportem zajmowałem się od dzieciństwa. Najpierw była piłka nożna potem biegi przełajowe, tenis ziemny czy piłka ręczna. Podczas służby w Wojskach Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej uprawiałem wielobój, w którego skład wchodziły: bieg na 100 m, 3000 m, skok w dal, pływanie 100 m, rzut granatem i strzelanie. Ponadto utworzyłem drużynę piłki nożnej i piłki siatkowej skutecznie rywalizując w mistrzostwach Świnoujścia. W 2000 roku przeczytałem w internecie o Salomonie w Kotlinie Kłodzkiej i pojechałem tam jako kibic popatrzyć, co to są rajdy przygodowe. Impreza tak mi się spodobała, że postanowiłem zorganizować podobny rajd oczywiście o dużo mniejszej trudność i długości.
Co jest przyjemniejsze: organizacja rajdu czy udział w nim?
Organizacja rajdu przygodowego jest dużo większym wyzwaniem od startu w nim. Dla mnie organizacja i start w rajdzie przygodowym jest zawsze nowym wyzwaniem i staram się zrealizować swoje zamierzenia.
Jakie są Twoje marzenia i ambicje jako zawodnika, a jakie jako organizatora?
Jako zawodnik to przede wszystkim zbieram doświadczenie, które staram się wykorzystać przy organizacji kolejnego Bielika. Zawsze marzy mi się ukończenie rajdu. Jako organizator stawiam sobie coraz to wyższe wymagania. Chciałbym organizować nie koniecznie największy i najtrudniejszy rajd w Polsce, ale przede wszystkim rajd, z którego większość zawodników będzie zadowolona.
Czy imprezy organizujesz hobbystycznie, czy chciałbyś zrobić z tego zawody komercyjne, przynoszące zyski?
Wszystkie dotychczasowe imprezy, które organizowałem z całym sztabem osób pomagających mi były imprezami nie komercyjnymi. Na żadnej imprezie nie wypracowaliśmy zysków. Wszystkie pieniądze, które dostaję z Urzędu Miasta, Urzędu Wojewódzkiego, PTTK czy funduszy UE są przeznaczone na organizację imprezy.
Jako jedna z głównych 'szych’ w małym światku organizatorów, co możesz poradzić ludziom, którzy urządzają swoje pierwsze rajdy terenowe?
Dobre pytanie, ponieważ w tym roku podpowiadałem Zbyszkowi Skwierczyńskiemu, który pierwszy raz organizował Rajd Trzech Orłów w Szczecinie. Najważniejsza sprawa to pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Dopiero, gdy się ma budżet można zacząć myśleć o organizacji takiej imprezy. Do tego jest niezbędny sztab podobnych zapaleńców, którzy poświęcą swój czas wolny na organizację rajdu.
Dużo startujesz, również w nowych imprezach. Który start najlepiej wspominasz?
W tym roku wystartowałem we wszystkich rajdach. Ukończyłem dwa: Rajd Trzech Orłów i Rajd Orła. Najprzyjemniej wspominam tegoroczny start w LWC, był to naprawdę bardzo trudny rajdy a nie ukończyliśmy po moim ewidentnym błędzie w nawigacji dosłownie na 15 km przed metą.
Co szykujesz w przyszłym roku na Bielika?
Wszystko zależy od pieniędzy. Jeżeli dostanę to, co mi obiecano to rajd będzie dużo dłuższy około 300 km i będziemy rywalizowali w drużynach cztero osobowych. Chciałbym zrobić etap jazdy konnej, ale niestety pomysł nie znajduje zbyt wielu zwolenników wśród zawodników.
Czemu nie widzimy zagranicznych ekip? Czemu nie widzieliśmy nikogo z Niemiec? Przecież ze Świnoujścia przecież bliżej do Berlina niż do Warszawy.
Sam nie wiem. Regulamin Bielika w tym jak i 2002 roku był na stronie internetowej także w języku niemieckim jednak nie zgłosiła się żadna drużyna. Informacja o rajdzie była zamieszczona w niemieckiej prasie jak i na kilku stronach internetowych. Myślę, że ta forma sprawdzenia samego siebie nie jest popularna w Niemczech tak jak u nas.
Co uważasz za swój największy sukces i największą porażkę przy organizacji zawodów?
Największy sukces to, ci wszyscy wielokrotnie anonimowi ludzie, którzy pomagają mi w organizacji wszystkich imprez. Natomiast, jeżeli chodzi o porażkę to jako takiej nie doznałem. Zrobiłem wiele błędów, które staram się, co roku usuwać. Największy mankament do tej pory to brak dobrej mapy. Jest jednak nadzieja, że w 2004 roku będzie mapa specjalnie wydana na ten rajd.
Organizacja tak dużych zawodów to trud zbiorowy. Jak udało Ci się zebrać grupę ludzi, która chce Ci pomagać?
To jest właśnie mój największy sukces bez tych wszystkich zapaleniców nie byłbym wstanie zorganizować takiego rajdu. Wszyscy, którzy pomagają przy organizacji rajdu to tacy sami zapaleńcy jak ja. Znamy się od wielu lat i pomagamy sobie nawzajem.
Gdzie w Polsce najbardziej chciałbyś urządzić zawody AR? Gdzie uważasz, że są najlepsze do tego tereny?
W Bieszczadach, ale etap kajakowy na rzece a nie na jeziorze czy innym dużym zbiorniku wodnym.
Zostaw odpowiedź