[size=x-large]Rydwan – czyli system transportowania dziecka[/size]

[b]Czy pojawienie się dziecka nie musi oznaczać długiej przerwy w bieganiu na nartach ?[/b]

Nasz Bobas urodził się pod koniec wakacji. W okolicach listopada gdy zrobiło się już naprawdę jesiennie i gdy minął szok poporodowy, zaczęliśmy się zastanawiać jak będzie wyglądał nasz nadchodzący sezon biegówkowy. Jedno wiedzieliśmy – będzie inny od poprzednich.
Będąc w zeszłym sezonie na zawodach Ski-O (narciarski bieg na orientację) w Czechach na jakimś zjeździe mignęła mi postać ciągnącego za sobą sanki uśmiechniętego Czecha z niemniej uśmiechniętym pasażerem. Potem na mecie mieliśmy okazję przyjrzeć się owym sankom i dowiedzieć się czegoś więcej na temat wspólnego biegania z dzieckiem na nartach.
Postanowiliśmy nie być gorsi i też spróbować, w związku z czym w tym sezonie wybraliśmy się na kilkadziesiąt wycieczek ciągnąc naszego Bobasa w wózku za nami. Można powiedzieć że przeprowadziliśmy „test długodystansowy” wózka w końcu pokonaliśmy razem kilkaset kilometrów po trasach narciarskich. Oto nasze spostrzeżenia.

[b]Co to takiego ten Rydwan?[/b]
Naszego Chariota odbieramy pod koniec grudnia od polskiego dystrybutora – firmy Dwa plus Dwa. Kanadyjska firma Chariot Carriers produkuje kilka modeli sportowych wózków dziecięcych, których znakiem rozpoznawczym jest wielofunkcyjność. Kanadyjczycy stworzyli CTS™ (Child Transport System – System do Transportu Dzieci) dzięki któremu korpus wózka możemy za pomocą odpowiednich akcesoriów używać do różnych aktywności. Mając więc odpowiedni zestaw możemy biegać, jeździć rowerem lub na rolkach, uprawiać jogging, trekking i nordic walking. Prawie wszystkie modele występują w wersji jedno i dwuosobowej i nadają się do transportu dzieci od wieku niemowlęcego do 7 lat. Długo zastanawialiśmy się nad odpowiednim dla nas modelem. Wybieraliśmy pomiędzy lżejszym i prostszym Cougarem, a najbardziej zaawansowanym modelem CX wyposażonym między innymi w hamulec bębnowy. Przypadek sprawił, że nasz wybór padł na jednoosobowego CX, gdyż w tym czasie był to jedyny model do którego zestaw narciarski był dostępny od ręki. Mamy więc do dyspozycji wózek z zestawem narciarskim oraz zestaw do biegania, który pozwala także korzystać z Chariota jako „prawie zwykłego wózka”.

[b]Z pudła na śnieg[/b]
Chariot wyjęty z kartonu nadaje się właściwie do natychmiastowego użytku. Wystarczy zamontować narty lub koła do osi i można śmigać. Wszelkich zmian funkcji możemy dokonać samemu bez użycia narzędzi. Chariot jest wykonany bardzo starannie a zastosowane materiały i rozwiązania są naprawdę przemyślane, całość jest intuicyjna w obsłudze i robi naprawdę solidne wrażenie. Wózek w którym siedzi dziecko, czyli najważniejsza cześć całego CTS to aluminiowa klatka obszyta kolorowymi, odblaskowymi czy wręcz świecącymi (Energlo®) materiałami z siedziskiem dla dziecka w środku. Ponieważ nasz Bobas ma dopiero 4 miesiące i nie potrafi jeszcze samodzielnie siedzieć to zawieszamy wewnątrz przewidziany na takie okoliczności hamak. Niemowlak leży wygodnie w pozycji półleżącej, nie obciążającej kręgosłupa, jednocześnie pozwalającej podziwiać świat. Hamak stanowi też dodatkową amortyzację pasażera, którego przypinamy trzypunktowymi pasami bezpieczeństwa.
Wózek składa się za pomocą dwóch cięgien „na płasko”. Niestety po złożeniu Chariot nadal nie jest mały, jednak z powodzeniem zmieścimy go w bagażniku większości samochodów. Rozłożenie Chariota jest równie bezproblemowe jak złożenie, pozostaje nam tylko zamontować narty oraz hol do ciągnięcia i możemy ruszać.
Aby nasz chytry plan uprawiania narciarstwa mimo pojawienia się nowego członka rodziny mógł się powieść, niezbędna będzie akceptacja wybrednego Bobasa. Jego komfort przełoży się na jakość naszego biegania. Na szczęście pozycja w hamaku i miękkość zawieszenia opartego na piórowych resorach zostaje łaskawie doceniona. Niejednokrotnie zdarzy mu się przespanie pory posiłku, co wskazuje że jest mu po prostu dobrze a nam daje więcej czasu na dojechanie do celu.

[b]Jazda[/b]
Na pierwszą wycieczkę wybieramy się w okolice polany Jakuszyckiej, po ogarnięciu sprzętu oraz Bobasa ruszamy w stronę Cichej Równi. Na pewno jesteśmy całą sytuacją dużo bardziej przejęci niż Bobas, który zasypia zanim jeszcze na dobre ruszamy. Cały zestaw waży około 22-25 kg na co składa się wózek z zestawem narciarskim (15 kg) oraz Bobas (6 kg) i bagaże (3 kg). Maksymalny „udźwig” podawany przez producenta to 34 kg co umożliwia przewożenie nawet 7 letnich dzieci. Perspektywa ciągania w przyszłości 50 kg zestawu jest dobrą motywacją do treningu.

Uprząż do ciągnięcia jest tak skonstruowana że nie ogranicza ruchów ciągnącego narciarza, co jest bardzo miłym zaskoczeniem. Gdy już oswoimy się z holowaniem Chariota to na płaskich odcinkach i łagodnych zjazdach przestajemy o nim myśleć. Niestety grawitacji nie oszukamy i na podjazdach pocimy się bardziej niż byśmy chcieli. Chariot zdecydowanie lepiej sprawuje się gdy ciągnący jedzie stylem łyżwowym. Bieganie klasykiem powoduje bujanie się wózka góra dół za każdym odbiciem, co wydaje się nie być komfortowe ani dla pasażera, ani dla ciągnącego. Natomiast jadąc łyżwą Chariot kołysze się tylko łagodnie na boki, co sprzyja szybkiemu zasypianiu Bobasa.
Narty w wózku są rozstawione szeroko, dzięki czemu jest on bardzo stabilny w zakrętach i nawet na stromych zjazdach z łatwością go kontrolujemy. Nie wolno jednak zapominać że nasza droga hamowania jest dłuższa niż bez tych dodatkowych kilogramów. Zdarzało nam się jeździć po trasach zjazdowych gdzie nawet na dosyć stromych odcinkach Chariot pozostawał stabilny. Strome zjazdy najlepiej pokonywać utrzymując wózek równolegle do linii spadku stoku.

[b]Wycieczki w praktyce[/b]
Aby nam Bobas nie zamarzł na wycieczce trzeba pamiętać że unieruchomiony pasażer musi być znacznie cieplej ubrany niż narciarze. Nam najlepiej sprawdzał się puchowy kombinezon i śpiwór wyciągnięty z miejskiego wózka. Sprytnie skonstruowana osłona przodu pomaga w regulacji temperatury wewnątrz Chariota. Oczywiście bardzo istotna jest ochrona przed wiatrem szczególnie na zjazdach. Dzięki możliwości płynnej regulacji zasłony wózka mogliśmy korzystać niego zarówno przy dużych mrozach jak i w słoneczne, ciepłe dni. Oczywiście przy zamkniętej zasłonie do środka nie napada nam także śnieg czy deszcz, natomiast siatkowe plecy zapewniają dopływ świeżego powietrza. Bardzo praktyczne są też osłony przeciwsłoneczne, które pomagają chronić przed słońcem, które akurat naszego Bobasa dosyć skutecznie wybudza.
Na kilkugodzinną wycieczkę z Bobasem trzeba zabrać sporo rzeczy. Bobas wymaga pieluch, jedzenia, zabawek i ciuchów na przebranie a rodzice ciepłych ciuchów na czas postoju i karmienia . Na szczęście Chariot ma dużo miejsca na bagaże, może nawet za dużo bo czasami zabieraliśmy ze sobą rzeczy które okazywały się zbędne.
Warto pamiętać że Chariot z zamontowanymi nartami porusza się tylko po śniegu, chyba że ktoś nie dba o ślizgi nart. Mając do pokonania bezśnieżny odcinek musimy go przenieść, co jest dosyć uciążliwe, szczególnie jeżeli jesteśmy sami a Bobas jeszcze nie śpi. Rozwiązaniem może być zabranie za sobą kół i nart i stosowanie ich zamiennie w zależności od nawierzchni. Zdarzyło nam się też zastosowanie „hybrydy”, która polegała na jednoczesnym montażu przedniego koła i nart, dzięki temu unosząc tył wózka używaliśmy koła, a unosząc przednie koło używaliśmy nart. Aby uniknąć komplikacji należy szukać takich miejsc gdzie możemy bezpośrednio z samochodu czy domu postawić wózek na śniegu.

[/b]Podsumowanie[/b]
Gdybyśmy chcieli używać Chariota tylko na śniegu, to pewnie lepszym wyborem byłby model Cougar, który nie posiada hamulca bębnowego i odpinanych bocznych okien i jest o 2,5 kg lżejszy. Hamulca ani odpinanych okien i tak nie wykorzystamy na nartach. Bardziej uniwersalny CX sprawdzi się lepiej latem, gdzie wentylacja i ochrona przed słońcem jest nie do przecenienia. Hamulec bębnowy docenimy natomiast podczas biegania w górskim terenie czy jazdy na rolkach.
Z każdą wycieczką Chariot coraz bardziej nas do siebie przekonywał. Projektanci wykonali naprawdę kawał porządnej roboty. Wykonanie jest na tyle solidne, że nie za bardzo jest się do czego przyczepić. Testowany przez nas Chariot nie wykazał żadnych oznak zniszczenia materiału, ale może na to jeszcze przyjdzie czas. Chyba jedynym minusem poza niemałym rozmiarem po złożeniu jest wysoka cena. Za zestaw umożliwiający bieganie na nartach trzeba zapłacić ponad 4000 zł. Dla tych co chcieli by spróbować a nie chcą od razu kupować dobrym rozwiązaniem może być skorzystanie z wypożyczalni Chariotów działającej w Czechach.

[b]Na koniec[/b]
Trudno jest powiedzieć czy wycieczki narciarskie podobały się naszemu synowi. Na pewno spędził ten czas wspólnie z zadowolonymi rodzicami, w komfortowych i bezpiecznych warunkach. Pewnie nigdy nie dowiemy się czy mu się podobało, bo kto z nas pamięta jak to było jak mięliśmy 4 miesiące. Dla nas najważniejsze jest to, że mogliśmy w tym sezonie spędzić całą rodziną kilkadziesiąt dni na nartach. Ważne było także to, że nie musieliśmy zastanawiać się które z rodziców danego dnia zostaje z Bobasem a które idzie sobie pośmigać. Mamy też wrażenie, że inni narciarze uśmiechali się do nas częściej niż gdy jeździliśmy bez wózka, w szczególności dotyczyło to słodkich uśmiechów napotkanych na trasach Pań.

Karolina i Maciek Olesińscy

O Autorze

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany