[size=x-large][b]Mapniki piesze – porównanie[/b][/size]
[img]/xoops/modules/wfsection/images/mapniki_piesze/wstep.jpg[/img]
[b]Szanuj Ojca, Matkę i Mapę swoją[/b]
Możemy być mistrzami świata w bieganiu, jeździe na rowerze czy kajakach, ale na rajdach i innych zawodach na orientację nic nie wskóramy, jeśli nie będziemy wiedzieli, „w którą stronę” napierać. Naszej drogi nie wyznacza rządek kibiców, zestaw barierek czy kilometry taśmy do znakowania. Naszym podstawowym wyznacznikiem drogi jest mapa z naniesionymi punktami kontrolnymi. Kawałek papieru, bez którego marzenia o wygranej, a nawet o ukończeniu zawodów odpływają co najmniej do następnego wyścigu. Nie ma więc „gadania”: mapę trzeba chronić.
Poza tym kilometry naszych tras przekładają się na decymetry kwadratowe arkusza mapy, a z A0 czy A1 przed nosem dość niewygodnie się biega. Wypada zatem naszą mapę jakoś złożyć i utrzymać w ryzach dla wygody nawigowania.
I tymi, może lekko pokrętnymi, ale słusznymi wywodami dotarliśmy do idei powstania mapnika: powinien on chronić mapę i ułatwiać nawigację. O mapnikach rowerowych już było, zajmijmy się teraz mapnikami na pozostałe etapy rajdowe. Pod lupę bierzemy cztery rozwiązania: standardową torebkę strunową oraz firmowe mapniki Ortlieba, Tatonki i RaidLighta.
[b]Kilo ziemniaków, szampon do włosów i torebkę strunową[/b]
Niewątpliwie najprostszym rozwiązaniem ochrony mapy jest zapakowanie jej w torebkę strunową. Pewnym plusem torebek strunowych jest to, że występują w wielu rozmiarach, można zatem przygotować sobie kilka wielkości i przed startem dobrać taką, która pozwoli nam optymalnie złożyć mapę, a w przypadku małych map nie składać jej wcale. Dalsze dwie mocne zalety takiego rozwiązania to niska cena (zwykle poniżej 1 PLN) oraz łatwość zakupu, ponieważ w kryzysowej sytuacji taką torebkę kupimy w lepiej zaopatrzonym spożywczaku czy SAMie na rogu. I tu zalety w zasadzie się kończą, no może jest jeszcze jedna: nie będzie nam żal uszkodzić „mapnika” (np. dziurkując perforatorem jeśli ktoś wpadnie na pomysł, że na danym etapie punkty kasujemy w okienkach nadrukowanych na mapie) i wyrzucić go (do kosza) po skończonym etapie. Nawet jeśli z premedytacją nie będziemy dziurawić torebki, to i tak jej wytrzymałość najczęściej skończy się na pierwszych większych krzakach czy po dłuższym etapie. Zwłaszcza podatne na uszkodzenia jest strunowe zamknięcie. Z powodu małej trwałości sporo ryzykujemy w przypadku dłuższego deszczu.
Choć torebka strunowa funkcję ochronna w miarę spełnia, to zupełnie nie ułatwia nawigacji. Brak jakichkolwiek troków do mocowania zajmuje nam ciągle jedną rękę, która w zetknięciu z folią potrafi się zapocić przez co torebka zaczyna wysmykiwać się z dłoni. Jeśli chcemy mieć wolne ręce (np. do kijów) to pozostaje nam „zapchanie” jej gdzieś (kieszeń, za pazuchę – tzw. Na Walugę 😉 ), jednak znowu brak troków zwiększa ryzyko jej zgubienia.
Podsumowując torebkę strunowa można polecić jako rozwiązanie wyłącznie rezerwowe lub na krótkie etapy, zawłaszcza gdy biegniemy je na osobnych mapach, które zostawiamy (razem z torebką) po etapie w przepaku lub koszu na śmieci: np. etap BnO po mieście na początek rajdu, krótkie BnO między dwoma etapami rowerowymi itp. Torebkę strunową można również polecić jako uzupełnienie (wewnętrzną wkładkę) innych, niezupełnie wodoodpornych mapników, zwiększając w ten sposób zabezpieczenie mapy w czasie ulewy lub etapu kajakowego. Sprawdzi się też do przechowywania zapasowej mapy w plecaku.
[u]Największe zalety[/u]: bardzo niska cena, dostępność w sytuacjach awaryjnych
[u]Największe wady[/u]: niska trwałość, niewygoda
[u]Polecany[/u]: krótkie odcinki BnO, awaryjne sytuacje, „uszczelnienie” innych mapników
[b]Entliczek, pentliczek, RaidLighta mapniczek[/b]
[img align=right]/xoops/modules/wfsection/images/mapniki_piesze/raidlight.jpg[/img]Mapnik RaidLighta to najtańsze rozwiązanie (40 PLN) wśród mapników firmowych. Zrobiony z solidnego PVC ma rozmiary 32 na 27 cm przy 102 gramach wagi własnej. Dwustronnie przeźroczysta kieszeń na mapę pomieści arkusz o wymiarach ok. 29 na 24 cm. Zastosowana konstrukcja i materiały z powodzeniem chronią mapę przed uszkodzeniami mechanicznymi i niewielkim deszczem. Zamknięcie mapnika na taśmę z 2 krótkimi rzepami nie zapewnia nieprzemakalności w przypadku wpadnięcia do wody , jednak umieszczenie zamknięcia „od spodu” zwiększa odporność na deszcz przy standardowym noszeniu. Na kajak lub w przypadku ulewy lepiej uszczelnić mapę dodatkową torebką strunową.
Lwi pazur ten mapnik pokazuje w wygodzie użytkowania. Zastosowane zamknięcie pozwala na bardzo szybkie wyjęcie i przełożenie mapy, co oszczędza czas w trakcie zawodów. Mapnik wiesza się standardowo na szyi (na co niektórzy mogą narzekać), a tu jego specjalną zaleta jest system troczków i usztywnione dwa boki które powodują, ze mapnik układa się nam w charakterystyczny stoliczek, którego nachylenie możemy łatwo zmieniać nawet w marszu. Dzięki temu rozwiązaniu możemy czytać mapę bez użycia rąk co bywa niezwykle wygodnie na odcinkach trekingowych z kijami, odcinkach narciarskich oraz na kajaku. Zyskujemy w ten sposób kolejne sekundy, co dla osób częściej zerkających na mapę może się przełożyć na sporą oszczędność czasu. Mapnik jest przeźroczysty z obu stron zatem czasem zamiast przekładać mapę, możemy ją wcześniej tak włożyć by wystarczało odwrócenie stolika. W przypadku dużego wiatru lub prostego przelotu mapnik, by nie dyndał się z przodu można przerzucić przez ramię lub schować pod pas piersiowy (po złożeniu „stolika” ).
Mapnik RaidLighta można polecić przede wszystkim na etapy, gdzie przydatne będzie czytanie mapy bez użycia rąk: marsz/bieg z kijami, narty, kajak; w tym ostatnim przypadku najlepiej po doszczelnieniu. Dzięki niskiej cenie można go szczególnie polecić jako pierwszy mapnik dla początkujących o mniej zasobnym portfelu oraz jako mapnik rezerwowy (na drugi przepak, żeby nie przewozić mapnika w plecaku rowerem).
[u]Największe zalety[/u]: niska cena, łatwość przekładania mapy, możliwość czytania mapy bez użycia rak
[u]Największe wady[/u]: brak pełnej nieprzemakalności
[u]Polecany[/u]: odcinki piesze z kijami, odcinki narciarskie, wymagający nawigacji kajak (najlepiej po dodatkowym zabezpieczeniu mapy przed wodą)
[b]Dać się zrolować na czarno[/b]
[img align=right]/xoops/modules/wfsection/images/mapniki_piesze/tatonka.jpg[/img]Mapper Tatonki to średnie rozwiązanie cenowe (49 PLN). Najcięższy (110 g), ale tez największy (39x 34 cm) mapnik mieści arkusz mapy do ok. 36 na 31 cm i zrobiony jest z Texamidu 5.5. Wyróżnikiem jest zupełnie inna konstrukcja: kieszeń na mapę jest przeźroczysta tylko z jednej strony, mapnik zapinany jest na suwak, a jedyna możliwością zamocowania go, jest przypięcie specjalnej szlufki do ramion plecaka lub pasa piersiowego, mapnik dopina się do niej za pomocą klamry. Tak przypięty mapnik gdy nie jest chwilowo potrzebny producent proponuje zwinąć i zapiąć rzepem, skutkiem czego zamiast wielkiej płachty dynda nam się przy plecaku niewielki rulonik.
Zastosowanie foli w połączeniu z dobrze zaimpregnowanym materiałem dało by dobry efekt nieprzemakalności, gdyby nie zastosowanie zwykłego suwaka, który puszcza wodę do środka. Oczywiście gdy nosimy mapnik w formie zrolowanej, suwak jest w środku i nic mu nie zagraża, gorzej gdy musimy czytać mapę. Na szczęście suwak jest wszyty po stronie materiału wiec czytane na deszczu jest zupełnie bezpieczne, gorzej może być w bezpośrednim kontakcie z wodą np. na kajaku. Nienajlepiej oceniam pomysł rolowania mapy . Jeśli mamy do czynienia z dużym kilkukrotnie złożonym arkuszem, przy zwijaniu będzie się on łamał i z czasem rozdzierał na zgięciach.
Dużą zaletą w użytkowaniu jest spory, największy wśród przeglądanych modeli arkusz mapy mieszczący się do mapnika (choć wkładając arkusz o szerokości większej niż 25 cm trochę się namęczymy, ponieważ tylko taki jest prześwit suwaka). Szkoda że możemy korzystać tylko z jednej strony włożonego arkusza. Na szczęście rozpięcie suwaka i przełożenie mapy przebiega przyjemnie szybko. Choć proponowany sposób mocowania mapnika (jednopunktowe dopięcie) wydawał mi się mocno podejrzany bardzo miło mnie zaskoczył w praktyce. Szczególnie doceniłem możliwość szybkiego odpięcia mapnika od siebie, poobracania go w dowolny sposób, podania do konsultacji w marszu partnerom itp. Zwijanie mapnika w rulon też okazało się przyjemne zwłaszcza podczas biegu na prostych orientacyjnie odcinkach: zwiniętego, wiszącego sobie trochę z boku mapnika po prostu nie czułem i nie przeszkadzał mi on w biegu. Niestety zwijanie go i czytanie mapy wymaga użycia rąk, co przy kijkach jest trochę niewygodne. Ale nawet bez zwijania był najmniej przeszkadzającym mapnikiem z jakim biegałem.
Polecam szczególnie na etapy biegowe i wszędzie tam gdzie mamy wolne ręce. W przypadku niektórych rajdów pomieści całą trasę etapu bez przekładania mapy. Docenią go osoby, które nie cierpią nosić rozwieszonego kawałka foli na piersiach.
[u]Największe zalety[/u]: duży rozmiar arkusza mapy, łatwość przekładania mapy
[u]Największe wady[/u]: brak całkowitej wodoodporności, przeźroczysty tylko z jednej strony
[u]Polecany[/u]: odcinki biegowe, mini rajdy z niewielką mapą, dla osób nie lubiących tradycyjnych mapników
[b]Guten Amfibien[/b]
Najdroższym rozwiązaniem z przeglądanych jest Map Case Ortlieba (74 PLN). Zrobiony z materiału określanego przez producenta jako PF 15. Przy rozmiarach 32 na 28 cm i wadze ok. 80 gram w dwustronnie przeźroczystej kieszeni na mapę pomieści arkusz o rozmiarach ok. 27 na 27 cm. Ortlieb słynie z rozwiązań całkowicie wodoodpornych i tak jest również w przypadku tego mapnika. Kilkukrotnie zwijane i dopinane na długiego rzepa zamknięcie daje możliwość pławienia mapnika w wodzie bez obawy o mapę. Sam materiał, choć dość cienki i wiotki jest bardzo wytrzymały – producent daje na niego 5 lat gwarancji. Z czasem co prawda ma tendencję lekkiego żółknięcia, jednak w żaden sposób nie wpływa to na jakość czytania mapy.
[img]/xoops/modules/wfsection/images/mapniki_piesze/ortlieb.jpg[/img]
Producent proponuje wieszanie mapnika na szyi za pomocą sznurka. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby sznurek odpiąć, a zamiast niego zastosować krótkie gumki pozwalające na przywieszenie mapnika do szelek lub pasa piersiowego plecaka. Szczęśliwie otwory do mocowania znajdują się na dwóch krawędziach mapnika, wiec możemy sobie wybrać czy zamknięcie ma być na dole czy na górze wiszącego mapnika. Dzięki podwójnym otworom mapnik Ortlieba można również zastosować jako całkowicie nieprzemakalną nakładkę na mapnik rowerowy: Ortlieba z mapą kładziemy na stoliku mapnika rowerowego, a gumki poprowadzone między przeciwległymi otworami mocowań podkładamy pod spód stolika, gwarantuje to nam przeżycie mapy w trakcie ulewy na rowerze. Dzięki temu, że mapnik jest lekki i miękki (łatwo go zwinąć) bez problemu można go wrzucić do plecaka na dłuższe etapy rowerowe przy niepewnej pogodzie. Niestety za pełna wodoodporność trzeba zapłacić odpowiednią cenę, a jest nią czas potrzebny na otwarcie, przełożenie mapy i ponownie jego zamknięcie. Na szczęście mapnik jest przeźroczysty z obu stron zatem czasem zamiast przekładać mapę, możemy ją wcześniej tak włożyć by wystarczało go odwrócić. W przypadku dużego wiatru lub prostego przelotu mapnik, by nie dyndał się z przodu można przerzucić przez ramię (jeśli jest na szyi) lub schować pod pas piersiowy / biodrowy (zależnie jak go przymocowaliśmy gumkami).
Mapnik Ortlieba polecam wszędzie tam, gdzie możemy spodziewać się sporo wody: kajak, rafting i inne spływy, odcinki przez bagna, kanioning, costaniering, etapy w ulewnym deszczu. Ortlieb produkuje również wersję XL tego mapnika: 53 na 38 cm, 200 g wagi i rozmiar arkusza do ok. 50 na 35 cm. Ta spora już płachta to przede wszystkim propozycja dla startujących na wodzie, w warunkach, w których przekładanie mapy w trakcie dłuższego etapu jest bardzo utrudnione (np. wiatr i deszcz na morzu).
[u]Największe zalety[/u]: całkowita wodoodporność, uniwersalne mocowanie, niska waga
[u]Największe wady[/u]: wysoka cena, długi czas przekładania mapy
[u]Polecany[/u]: wszędzie tam gdzie spodziewamy się dużo wody czyli wszystkie dyscypliny wodne i wodno-błotne, duże opady deszczu
Zostaw odpowiedź