Ten plecak jest jak mała ciężarówka. Kiedy jest pusta, nosi ją na boki, a paką rzuca raz w górę, raz w dół. Za to jak ją wypełnimy towarem, podróż staje się czystą przyjemnością!
Zacznę przekornie – od podsumowania. AK Mountain Vest 3.0 jest stworzony na dłuuuugie, biegowe podróże, najlepiej na zawodach, gdzie lista wyposażenia obowiązkowego nie kończy się na numerze startowym. „Krupicek” (od nazwiska Antona Krupicki, który pomagał go projektować) nie wygląda, ale jest naprawdę bardzo pakowny. Podczas tegorocznego CCC zmieściłem do niego wszystko co trzeba, a przecież mandatory equipment było identyczne jak na UTMB! A nawet więcej, bo regulaminowy „zapas jedzenia” to mogłyby być np. dwa skromne batoniki, a ja upchnąłem nie tylko batony, ale też sezamki i… 20 żeli energetycznych.
Pojenie
Wynalazek z Boulder oferuje miejsce na bukłak, ale ja z niego nie korzystałem, wystarczyły mi dwa soft flaski (w sumie 1,1 l) umieszczone w przednich kieszeniach. Gdybym jednak zdecydował się na dodatkowy zapas wody na plecach, pewnie trzeba byłoby skreślić cały poprzedni akapit. Nie polecam.
Regulacja
Dwa boczne paski pod żebrami i dwa kolejne na klatce piersiowej wystarczają, żeby dopasować plecak do swoich potrzeb. Kiedy jest pusty, może latać. Dlatego czym prędzej trzeba go doładować i od razu będzie jak druga skóra.
Schowki
Kieszonek jest tu mnóstwo! Z przodu, z boku, z tyłu. Wszystko się zmieści i wszystko będzie miało swoje miejsce. Jedyny minus to brak dedykowanej kieszeni na smartfona. Jest jedna, która mogłaby nią być, ale jest tak mała, że zmieści co najwyżej pager, a nie telefon.
Wykonanie
Supersolidne! Przebiegłem z „Krupickiem” wyładowanym na full 101 km i było przynajmniej 101 powodów, żeby coś pękło, rozeszło się, puściło, ale nic takiego się nie stało.
Gwizdek
Jest (w sprzączce), także jak na 80. kilometrze znudzi Wam się gadanie do siebie samych, możecie sobie pogwizdać. A tak poważnie, to jeden element wyposażenia obowiązkowego na wiele biegów z głowy, no i szansa, że ktoś Was usłyszy, jak spadniecie w przepaść.
Mocowanie na kije
Jest, ale nic więcej o nim nie powiem, bo kijów na trasie CCC nie używałem. Przez pierwszą połowę myślałem, że to bohaterstwo. Przez drugą – że głupota.
Wygląd
Każdemu podoba się co innego, ale w moich oczach ten plecak do biegania jest piękny. Emblemat Pininfarina bardzo by mu pasował!
– lata, kiedy jest pusty (ale po co, do cholery, biegać z pustym plecakiem?!);
– brak odpowiednio dużej, dedykowanej kieszonki na smartfona;
– przy wypełnionym bukłaku w głównej komorze, przestrzeń bagażowa dramatycznie maleje.
– kiedy jest wypełniony, leży jak druga skóra;
– bardzo solidne i dopracowane wykończenie;
– oferuje kieszonkowe Eldorado!
– 10/10 za prezencję na szlaku.
Zostaw odpowiedź