Start 27 Maratonu Piasków zbliża się nieodwołalnie. Dziś niemal dziewięciuset zawodników, a wśród nich sześciu Polaków, zostało przetransportowanych autokarami do obozu, skąd już w Wielkanoc, kiedy my zasiądziemy do suto zastawionych stołów, wyruszą na siedmiodniowe zmagania z piaskiem, upałem…i kilometrami, których zawodnicy pokonają w tym roku ok. 246,5.
W drodze do obozu każdy otrzymał roadbook – biblię na następny tydzień. Tym samym, jak określił to Gaweł, wakacje w urokliwym Maroku zakończyły się. Zaczęło się kombinowanie, układanie taktyki, przeliczanie, finalne pakowanie. Jak co roku Patrick Bauer zadbał o urozmaicenie.
Helikopter latający tuż nad głową to jeden z widoków, który ciężko zapomnieć. Czujesz się jak Rambo, czy bohater Czasu Apokalipsy. Ma on w zwyczaju latać bokiem i w przechyle, albo zawieszać się nad zawodnikami. Wtedy dobrze jest trzymać czapkę żeby nie pofrunęła w świat. Zdjęcie pochodzi z edycji 2011. Po lewej stronie w dole kadru widać charakterystyczną sylwetkę Stefana Batorego z numerem 383. Śpiwór ma jeszcze przyczepiony nad plecakiem, bo w środku siedzi 5kg jedzenia na tydzień. Dwa dni później większość śpiworków już mieści się wewnątrz.
W Wielką Niedzielę, na dobry początek 33,8 km zakrapianych wydmami i niebanalnymi podbiegami. W Lany Poniedziałek 33,8 km z dodatkiem wydm, choć generalnie spokojnie. Kiedy już wszyscy się rozgrzeją, czyli dnia trzeciego – 35 km nadziewane górkami i góreczkami, czyli podbiegi i zbiegi . W nagrodę obiecują „panoramic view”! Czwarty etap, tradycyjnie najdłuższy, z pewnością zapadnie w pamięci wszystkim. Mierzy banał 81,5 km. Po 6,5km biegu fragment wydm, następnie „niemałe” podejście (czyt. wielka góra). Ale najlepsze zaczyna się po trzydziestym siódmym kilometrze – nieprzerwane wydmy do kilometra 60-tego; kilkanaście kilometrów wytchnienia (jeśli po pokonaniu tylu kilometrów można jeszcze mówić o czymś tak abstrakcyjnym jak wytchnienie) i na koniec 3-4 km wydm do samej mety. Po dniu wypoczynku (lub krótszym, jak się w praniu okaże) piąty, tradycyjnie maratoński etap powiedzie przez ludzkie osady (dotąd trasa prowadziła raczej przez odludzie), niewielkie góreczki i skromne wydmy. Pewną nowością okazuje się też ostatni szósty etap, sprinterski ;-). Ma jedynie 15,5 km, jednak ostatnie 9km oddzielających od linii mety prowadzi przez najwyższe, osiągające do 150m wysokości wydmy w Maroku – Erg Chebbi, które były także miejscem zmagań w zeszłorocznej edycji.
Na liście startowej wiele znakomitości, faworyci i zwycięzcy/-czynie poprzednich edycji, jak i weterani, wśródnich m.in.: Marco Olmo, Rachid El Morabity, Mohammad Ahansal, Salameh Al. Aqra, Laurence Klein.
Dla przypomnienia 6 Polaków
trzyosobowa drużyna Team Poland, w skład której
wchodzą Stefan Batory (drugi start),
Gaweł Boguta (trzeci start)
Maciek Żyto.
Oprócz wymienionej trójki, indywidualnie startują również
Zbigniew Malinowski,
Jacek Łabudzki
Konrad Jędraszewski.
{youtube}86bdBgM0Rfw{/youtube}
Zmagania z pewnością będą emocjonujące. Trasa nie należy do prostych, warunki pogodowe nie rozpieszczają ( w zeszłym roku temperatura dochodziła do 60stopni Celsjusza!) – a czasem w nocy –jak choćby dziś- nieznacznie przekracza 0stC .
Zachęcamy do śledzenia na żywo ich rywalizacji na stronie organizatorów. W tym roku także możliwe będzie oglądanie zawodników na mecie etapów dzięki kamerom (ich obraz przekazywany na żywo uaktualniany jest co 5s) Na bieżąco będziemy też przekazywać wiadomości od polskiej ekipy. Wszyscy z pewnością ucieszą się z wiadomości od Was, które możecie już teraz wysłać za pośrednictwem strony organizatora.
KLiknijcie na formularz wysyłania wiadomości. Nawet jeśli nie znacie uczestników – kilka słów zachęty na pewno im pomoże.
Co wieczór przez obóz przechodzi organizator i przekazuje wydrukowane kartki z mailami. To jeden z najmilszych rytuałów każdego wieczora. Niektórzy zostawiają sobie te kartki na pamiątkę na całe lata.
Numery startowe (potrzebne do skorzystania z formularza):
63 Jacek Łabudzki
65 Zbigniew Malinowski
721 Stefan Batory
722 Gaweł Boguta
723 Maciej Żyto
737 Konrad Jędraszewski
Rozstanie z bagażem w przeddzień startu (2011). Zostawiając torbę u organizatórw definitywnie rozwiązujesz swoje problemy logistyczne. Czego nie spakowałeś do plecaka, tego nie będziesz miał przez tydzień. Niektórzy do ostatniej chwili wahają się czy zabrać dodatkową parę skarpet lub szczoteczkę do zębów. Potem mogą najwyżej handlować z innymi uczestnikami zawodów. Wymieniać batony za suszone mięso (to drugie jest bardziej w cenie), czy żebrać o klej, igłę i nitkę, czy agrafki gdy coś się popsuje.
Zapomnieliśmy powiedzieć naszym zawodnikom, by tym razem nie używali najlżejszych, malutkich agrawek do przypinania numerów. Na wietrze łatwo je zerwać, a za niewidoczny numer lub jego utratę, grożą poważne kary czasowe.
Stefan Batory na pierwszym etapie – tuż przed wejściem w pola wydmowe. Jeszcze ma ochotę robić zdjęcia. To zresztą niezła taktyka. Zająć się turystyką na pierwszym etapie, a ściganie zostawić na później
Taktyka
Pierwszy etap jest bardzo trudny pod względem taktycznym. Z jednej strony jest plecak, który waży zwykle pod 10kg. Organizator wymaga minimum 6.5 kg, ale do tego na starcie dochodzi 1.5 litra wody i kilkaset gramów flary ratunkowej. W praktyce większość zawodników ma 10 kg i więcej. Większość to jedzenie.
Z drugiej strony biegacze są po kilku dniach względnego odpoczynku, więc nogi ich aż świeżbią żeby trochę przycisnąć. Jest też adrenalina. Ale cisnąć nie wolno. Na metę trzeba dobiec na świeżości, jak po zwykłym sobotnim treningu. 33,8 km pierwszemu zawodnikowi zajmie pewnie około 2:40, najszybszy z Polaków będzie miał około 40-50 minut straty. Oczywiście wszystko zależy od podłoża. Na wydmach ciężko jest rozwinąć tempo szybsze niż 6min./km bo roi się tam od krótkich stromych podbiegów stawiających człowieka dęba.
Relacja: Kasia Boguta, Krzysztof Dołęgowski, zdjęcia: archiwum MdS
Кэти О’Доннел это не волновало.
Кухня была пустой, "Травник знахаря Целебные травы в вашем саду" ничего в ней не варилось и не жарилось, только красные глазки на электрических плитах напоминали о том, что жизнь в них на всякий "Секреты приложений Google" пожарный теплилась.
Ничего, ответил Билл, который подпрыгнул при этих словах на добрых восемнадцать дюймов, но не считал нужным объяснять, что за "Немецкий язык С нем. за приключениями 1 5 кл Учеб." ужасная мысль посетила его, вдохновив на "Око Каина" такое антраша.
Ну а если эти оджупа пожелают сопротивляться что ж, тут поделать он ничего не "Вечность в смерти" мог.
Яркий свет падает на его лицо, и он весь на виду.
Чиун все еще продолжал рассказывать, как он никогда не осуждает глупого Римо за "Братц Мода для тебя" его глупость, за глупые поступки и уж совершенно глупый образ жизни.
Zostaw odpowiedź