Turcja przywitała nas nocnym rześkim powietrzem po burzy i 30-stopniowym porannym upałem. Bardzo przyjemnie spędza się czas spacerując po marinie czy pływając w orzeźwiającym basenie, ale wysiłek w tych warunkach na pewno mocno da nam się we znaki.
Korzystając z wolnego czasu staramy się powoli aklimatyzować, ale co raz częściej rozgryzamy szczegóły techniczne tego, co czeka nas w kolejnych dniach.
Zgłębiliśmy wykresy przewyższeń przesłane przez organizatora – niektóre etapy prezentują się niczym zeszłoroczny kurs franka do złotówki. Ciągłe oscylacje od czasu do czasu urozmaicane są przez niespodziewane piki, takie jak zeszłoroczne 4,6 zł. Z tym że w naszym przypadku 4,6 = 2400 metrów. Z wykresów wynika, że łącznie czeka nas 17 tysięcy metrów przewyższenia z czego niemal 10 tysięcy przyjdzie nam popedałowac tudzież pospacerowac z rowerem. Zapowiada się pracowity tydzień.
Wtorek upłynął nam pod znakiem rejestracji, sprawdzenia sprzętu, oglądania map (niestety bez naniesionych punktów kontrolnych), byliśmy na odprawie technicznej i obiedzie połączonym z powitaniem zawodników. W środę natomiast o 7 rano otrzymamy lokalizacje punktów kontrolnych, a o godzinie 10.30 ruszymy zmierzyc się z wielkim tureckim rajdowym kebabem…
Fotki: Piotrek Dymus
Zostaw odpowiedź