Zaczęło się od wieści, że Kilian Jornet kończy swój związek z Salomonem. Relację trwającą ponad dekadę. To było tak, że myślisz “Salomon” i mówisz “Kilian”. Nikt nie zgromadził wokół siebie tylu fanów i fanek. Nikt z zawodników Salomona nie wpisał się tak mocno w historię biegów górskich, nie pobił tylu rekordów i nie nagrał tylu emocjonujących filmików.
Chwilę przyszła wieść, że rozstanie to nie będzie zmiana obozu, ale stworzenie czegoś nowego.
Okazało się, że Kilian zdecydował się połączyć siły z Camperem i stworzyć własną markę NNormal.
Camper to stara hiszpańska rodzinna firma obuwnicza z Majorki. Znani są z oryginalnego dizajnu dla codziennych butów. Robią je na miejscu i są obecni w ponad 50 krajach. Nic mi nie wiadomo na temat ich doświadczenia w sprzęcie stricte sportowym. Na pewno spore know-how może dostarczyć sam Kilian Jornet, który bardzo blisko współpracował z inżynierami i projektantami Salomona.
NNormal to połączenie nazw Norway i Mallorca – ma oznaczać współpracę pomiędzy miejscem, gdzie mieszka Kilian Jornet, a siedzibą producenta.
Czy da się sprzedać coś droższego od Salomona S-Laba?
Pierwsze dwa modele ukazały się w październiku. Największą uwagę zwraca Kjerag – uniwersalny sprzęt do biegów górskich – promowany jako doskonałe rozwiązanie na wszelkie warunki. No i został bardzo odważnie wyceniony – na 195 dolarów, 180 euro. Czyli jakieś 850-890 zł. Nie jest to zupełny top topów, ale na wielu rynkach będzie to ciut więcej niż seria S-Lab od Salomona. I to od razu stawia pytanie: Ilu będzie chętnych na taką nowinkę?
W przypadku Hoki czy inov-8 też możemy się spotkać miejscami z takimi cenami, ale to są pojedyncze modele na których te marki się nie próbują opierać. Większość sprzedaży to modele ze środkowej półki. A tych w NNormal na razie nie ma…
No dobra. Jest Tomir za 150 euro. Ale on promowany jest jako taki bardziej ogólnogórski. Czyli ultrasi mają właściwie jeden model. A Tomir jest skazany na porażkę. Bo Ci, którzy szukają po prostu wygodnego buta na górską wycieczkę nie wiedzą nic o Kilianie i nie trafią na odpowiednią stronę.
Ubogo. Ciężko się będzie przebić na półki sklepów z tak wąską ofertą. Na pewno przez pierwsze lata większość sprzedaży pójdzie po prostu przez stronę producenta. A to oznacza spore ograniczenia.
Czy da się zrobić buta “do wszystkiego”
Kilian twierdzi, że w Kjeragu da się biegać wszystko. I że on przeleciał cały sezon. Fajnie. Tylko to twierdzenie stawia na głowie kilkadziesiąt lat rozwijania trailowych butów. Jeden model ma zaspokoić tych z szerokimi stopami i tych z wąskimi. Tych, którzy ścigają się w błocie i tych co depczą kaktusy. 3.5 mm bieżnik zrobiony przez Vibrama raczej nadaje się na suche podłoże. Raczej na Majorkę niż do Norwegii. A do Polski to na suche letnie warunki.
To naprawdę nie jest jakaś rewolucyjna konstrukcja. Wiele sprawdzonych patentów złożonych w elegancką całość. Ale gdyby istniał ten jeden projekt, który połączy wszystkie zastosowania, to zostałby już dawno odkryty.
Pomysł nie jest nowy i jak się dobrze przyjrzymy to większość producentów ma w swojej ofercie podobne buty nastawione na uniwersalność.
Do czego to podobne?
Wydaje mi się, że na rynku biegowym jeszcze taka nuta nie była grana. Ale w outdoorze bardzo przypomina mi to podejście Patagonii. Produkt mało wyspecjalizowany, nastawiony na odpowiedzialność społeczną i zrównoważony rozwój. Patagonia dodatkowo zaangażowala się politycznie i wygląda na to, że rozwija się doskonale. No może nie w Polsce, ale w bogatszych krajach jak najbardziej. I podobnie jak za Nnormalem stoi Kilian, tak za Patagonią – Yvon Chouinard, znany swego czasu wspinacz i autor nowych dróg w Yosemitach.
Kto ostatnio wdarł się na rynek?
Analizując szanse Kiliana na interes życia, warto się zastanowić ile jeszcze mamy miejsca na rynku. I jak często udaje się nowej marce wejść do trailowego mainstreamu. Ja mam wrażenie, że zeszła dekada była bardzo owocna, bo zawdzięczamy jej Hokę i Altrę. Natomiast równocześnie wiele prób zakończyło się fiaskiem. Columbia kupiła Montraila i chciała zwojować świat (m.in. sponsorując UTMB), The North Face poszedł w karbonowe płytki, wierząc że ta technologia sprawdzi się na szlakach. Póki co – szału nie ma. Swoją kolekcję zaprezentował też Craft, ale mało kto poza targami widział te buty. Reebok chciał wejść w teren za pośrednictwem biegów OCR, ale również się sparzył. Nike, Asics i adidas tradycyjnie wypuszczają swoje kolekcje, ale sięgają tylko do amatorów. Również typowo górskie marki jak Scarpa, Dynafit, Mammut próbują coś ugrać w świecie ultra, ale stanowią margines. No dobra. Jest jeszcze La Sportiva, która ciekawie się rozwija.
Mam wrażenie, że przy takiej gęstości rynku, niezmiernie trudno będzie się wybić. Nawet jeśli za nowym brandem idą mocne nazwiska i zwycięstwa w ważnych imprezach. A co jeśli w 2023 roku Kilian zaliczy poważną kontuzję? Póki co wizerunek Nnormal spoczywa na jego barkach niemal w całości (mało kto pamięta jak fajnym zawodnikiem bywał Dakota Jones, który dołączył do teamu Nnormal).
Ile lat trzeba czekać na sukces?
Mam wrażenie, że na korzyść Nnormal przemawia fakt, że wspiera ich Camper. Firma stara i rodzinna. To nie jest jakiś drapieżny fundusz, który musi mieć wynik za 3 lata i jeśli cyferki się nie zgodzą to przyjedzie buldożerem i zakopie projekt razem z twórcami 3 metry pod ziemią. Camper ma już zbudowaną własną kolekcję, renomę i podejrzewam, że może dać projektowi czas na rozwój. Jeśli korzystają z własnych fabryk, to mogą też pozwolić sobie na wypuszczanie i testowanie krótkich serii butów – coś czego nie da się załatwić zlecając produkcję w Chinach (za długo trzeba czekać i ciężko dopiąć kontrakt w dobrej fabryce, gdzie ustawia się długa kolejka kontrahentów).
Czy trafią do Polski?
Obstawiam, że na półkach sklepów jeszcze długo nie. Sporadycznie w sklepach online. Ale przez pierwsze lata większość par, które zobaczymy na nogach entuzjastów ultra to będą buty kupione wprost przez stronę producenta. Kilkadziesiąt, sto par rocznie. Jako ciekawostka, o której fajnie podyskutować z kolegami.
Myślę, że to dopiero początek drogi Nnormal i prognozy powinno się serwować bardzo, bardzo ostrożnie.
- Na pewno nie spodziewam się eksplozji popularności marki w pierwszych dwóch latach.
- Jestem też w stanie założyć się, że wkrótce pomysł “jeden model do wszystkiego” zostanie zarzucony, bo to się marketingowo im nie złoży.
Trzymam kciuki
Nie mówiłem jeszcze, że sam pomysł stworzenia marki odpowiedzialnej społecznie bardzo mi się podoba. Jeśli buty będą rzeczywiście trwałe i będą w stanie pokonać 1000 km pod kimś kto waży więcej niż wyżyłowany czempion o wzroście 170 cm, to mogą z czasem zbudować sobie grono sympatyków.
Tymczasem dajmy temu dziecku rosnąć i obserwujmy!
Zostaw odpowiedź