Mgła, mokro pod nogami i w butach, chłód, noc i ukryte po krzakach lampiony, które trzeba odnaleźć. Harpagan – długaśna impreza na orientację odbędzie się po raz 54. Już 20-22 października. Co zabrać ze sobą na trasę?
Jesienny Harpagan odbywa się w wilgotnej aurze, dni są już krótkie, więc na trasę pieszą 100 km i mieszaną (etap pieszy) 150, startujące o 21, zdecydowanie przydaje się czołówka. Na każdej z tras dobrze wiedzieć jak się odnaleźć, a kompas i mapnik mogą mieć w tym swój spory udział. Harpagan to długa zabawa na orientację. Tym, którzy startowali, tłumaczyć nie trzeba, tym, którzy pierwszy raz staną na starcie podpowiadamy, że umiejętności nawigacyjne się przydają. A jeśli ktoś ich nie ma… lepiej niech weźmie dodatkową kanapkę i cieplejsze ciuchy. Albo bardziej wodoodporne. Jednych i drugich zachęcamy, by z gubienia się i odnajdowania w pięknych, kaszubskich okolicznościach przyrody, czerpali jak najwięcej przyjemności.
Oto lista kilku rzeczy, które niewątpliwie przydadzą się na Harpaganie.
Kompas
Jedni uważają, że nie jest im potrzebny. Inni czują się bez niego jak bez ręki. Zdecydowanie pomaga w sytuacjach, gdy wydaje ci się, że wiesz gdzie jesteś. A po chwili okazuje się, że jednak tylko ci się wydawało. Układ dróg leśnych, charakterystyczne skrzyżowania, łąki, ścieżki, występują zwykle w znacznej obfitości i mają tę paskudną cechę, że bywają do siebie bardzo podobne. Dlatego kompas pozwala się przynajmniej zdecydować czy ścieżka, na której stoimy ma chociaż zgodny z mapą kierunek (oczywiście jak już zorientujemy mapę zgodnie z północą…). Dobrym rozwiązaniem dla piechurów i początkujących biegaczy jest Moscompass 22. Mimo niskiej ceny jest to pełnowartościowe urządzenie nawigacyjne, a nie zabawka. Dla wyjadaczy lepszy będzie superstabilny Moscompass 8. Ta kapsuła została skonstruowana tak, by igła zatrzymała się na kierunku północnym i nie reagowała na wszelkie wstrząsy związane z biegiem, marszem czy jazdą na rowerze.
Niektóre kompasy mają oprawki zakładane na kciuk, dzięki czemu gdy podnosisz mapę do oczu, od razu możesz się zorientować w kierunkach. Opcją dobrą na rower jest specjalna płytka MTBO, kompatybilna z wieloma bardzo dobrymi kapsułami Moscompass. Niestety nie ze wszystkimi.
Mapnik
Kolejny element ekwipunku ultramaratończyka startującego na orientację jest mapnik. Oczywiście polska scena rajdów przygodowych i rowerowej jazdy na orientację widziała już wiele przypadków nawigowania “spod pazuchy”, to może mieć swój urok, aczkolwiek to zabawa dla koneserów. Dobry mapnik na rower całkowicie zmienia przyjemność z zabawy. Mapa jest cały czas dostępna przed oczami, nie trzeba się zatrzymywać, chować, wyjmować. Na trasach pieszych zadanie jest prostsze, a i mapnik może zastąpić zwykła torebka strunowa, w której mapa będzie bezpieczna.
Bardzo dużą popularnością wśród amatorów rowerowej jazdy na orientację cieszy się mapnik MIRY. Sprawdzony też w bojach przez rajdowców. Dostępny w różnych rozmiarach, dwóch opcjach średnicy kierownicy. Montowany do kierownicy z obrotowym panelem wspartym na stelażu, który całkowicie niweluje wibracje panelu, nawet gdy jazda odbywa się w ekstremalnie trudnym terenie.
Światło
Trasa piesza 100 km i mieszana (etap pieszy 50 km) startują o 21 w piątek. A to oznacza nockę. Meta setki w sobotę o 21, co oznacza, że na zmrok można załapać się raz jeszcze. Dobre światło jest nieocenione przy szperaniu za punktami zlokalizowanymi w krzakach. I znowu, w całej historii Harpagana widywano już bardzo dziwne latarki. My zdecydowanie polecamy czołówkę, która znacznie ułatwia poruszanie się w terenie z mapą 🙂 Nie musi być to od razu sprzęt, który rozświetli las jak do poszukiwań groźnego zbiega. Ale dobrze jeśli latarka ma opcję “ściszania”, gdy chcesz popatrzeć dłużej na mapę, która jest blisko i z racji swojej jasności mocno odbija światło, i “podgłaszania”, gdy chcesz lepiej przyjrzeć się krzakom lub drodze (albo jej brakowi) przed sobą. Niektóre latarki mają opcję samodzielnego dostosowywania jasności światła. Na przykład Petzl NAO + analizuję ilość światła otoczenia i dostosowuje i automatycznie swoją moc do potrzeb użytkownika.
Kurtka
Może się przydać o takiej porze roku. Lekka, oddychająca i nieprzemakalna. Może spędzić większość czasu w plecaku. I tego Ci życzymy!
Dobrym pomysłem będzie zabrania na trasę chociaż wiatrówki. Bardzo cienki, lekki produkt ma w swojej ofercie inov-8. Kurtka nazywa się Windshell. Ma pełen suwak, kaptur (co zdecydowanie poprawia komfort, gdy jest naprawdę wietrznie). Waży tylko 106 g. Opcją wodoodporną jest na przykład kurtka Ultrashell inov-8. Waży tyle co pudełko Toffifee. Ma 2,5-warstwową membranę o wodoodporności na poziomie 10 000 mm słupa wody i oddychalności 10 000 m/m2/24 h.
Krem na stopy przeciw kalafiorom
Znasz to pojęcie? Jeśli biegałeś już ultra, zwłaszcza na orientację, w niejedną kałużę wdepnąłeś, brodziłeś wśród mokrych traw albo w deszczu, wiesz aż za nadto o co chodzi. Jeśli jeszcze nie miałeś do czynienia z parszywie rozmoczonymi, obolałymi stopami, przypominającymi to warzywo, możesz sobie pogratulować. Twoje stopy są pewnie z azbestu. A jeśli nie są, a Ty nie chcesz się przekonywać jak to jest zakładać skarpetki na jedno z powszechniejszych warzyw z polskich stołów, kup sobie krem. Taki na odparzenia dla niemowląt, np. Sudocrem, albo specjalny Secon Skin firmy Xenofit z łoju łosia. Jest niedrogi, a ratuje skórę i sprawia, że kalafior nadal będzie kojarzył Ci się raczej kulinarnie. Opcją dla tych, którzy mają jeszcze bardziej wrażliwe stopy są wodoodporne skarpety Seal Skinz.
Spodnie Dobsom
Klasyk! Trudno obiektywnie powiedzieć dlaczego miałyby należeć do harpaganowego niezbędnika. Ale wychodzi na to, że biegacze na orientację, zwłaszcza ci z długich dystansów bardzo je sobie cenią. Są niedrogie, superlekkie, odporne na wiatr, z materiału zaimpregnowanego teflonem, co sprawia, że jest niezwykle odporny na uszkodzenia mechaniczne. Świetnie sprawdzają się podczas biegania po wyjątkowo chwytających materiał krzakach. Bo Dobsomów krzaki się nie imają. Sprawdzają się też rewelacyjnie na rowerze, gdy aura chłodna, wietrzna i mokra.
Bukłak
Można pić wodę, izotonik albo samodzielnie przyrządzoną miksturę z bidonu. Można raczyć się herbatą z termosu, albo czymś, co bardziej pasuje do piersiówki, jeśli ktoś ma taką fantazję i przyjeżdża na Harpa dla towarzyskiej zabawy. Ale jeśli masz nawigować, chcesz poruszać się swobodnie, nie musieć zdejmować plecaka żeby się napić, albo trzymać bidonu w ręce, bukłak będzie nieoceniony. Mieści się w nim zwykle od 1,5 do 3 litrów picia, w zależności od zakupionej pojemności. Pojemnik siedzi sobie w plecaku, ręce są wolne, a ciało napojone.
Buty z trwałym pokryciem
Na Harpa nie potrzeba szalenie agresywnego bieżnika. Za to na przedzieranie się przez krzaki, śmiganie po bezdrożach warto zabrać buty z trwałym pokryciem. Sprawdza się znacznie lepiej niż delikatna siateczka. Najlepiej połączyć buty ze stuptutami biegowymi (np. inov-8 All Terrain). To zapobiegnie wpadaniu do środka drobiazgów, które lubią kąsać stopy jak wściekłe pchły. W dodatku, trwałe pokrycie wydłuża żywotność butów.
Buty o bardzo trwałym pokryciu to np. inov-8 x-claw 275. Stuptuty, oprócz tego, że chronią stopę przed kamykami, patyczkami i innymi irytującymi elementami, pozwalają także chronić sam materiał cholewki, gdy zakrywają sporą jej część.
Folia NRC!
Zawsze i wszędzie kurtką doskonałą będzie… Choć widywaliśmy już enercetę używaną w charakterze skarpet, dodatkowych gaci albo gustownego poncho. Weźcie na wszelki wypadek. Zawsze możecie wymyślić kolejne jej zastosowanie.
Życzymy udanej zabawy, żeby punkty znajdowały się same, noc była możliwie krótka ale wesoła, napieranie epickie, a towarzystwo niezapomniane. Powodzenia!
Zostaw odpowiedź