Killian Jornet – ikona biegania po górach i inspiracja do podejmowania wyzwań. Między innymi dzięki niemu bieganie po górach nabrało innego, niespotykanego dotąd wymiaru, dzięki niemu powstał również zupełnie nowy sprzęt, wychodzący nieco poza klasyki biegowe.
Sukcesy Killiana w zawodach można wymieniać długo, zwycięstwa trudno już zliczyć, a miejsc na podium jest pewnie więcej niż Watykan ma obywateli. Jednak nie tylko te osiągnięcia stają się inspiracją dla wielu osób. W końcu większość z nas zdaje sobie sprawę, że nie wygra nigdy UTMB, nie powalczy w Tromso, czy w innych wybitnych wyścigach. To właśnie pozostałe wyczyny Hiszpana zachęcają do poszukiwania nowych wyzwań. Co to takiego? Choćby ustanawianie rekordów w zdobywaniu szczytów na czas, pokonywanie biegiem bardzo wymagającego technicznie terenu na pograniczu biegania i wspinaczki. Niezliczone filmy z udziałem Katalończyka zachęcają do zapuszczenia się w teren zupełnie nowy dla biegaczy, królestwa kozic.
Tylko jak w butach biegowych pokonywać tak trudny teren, czasem w górach o charakterze iście alpejskim? W końcu wymagania stawiane butom do biegania w terenie, czy jak kto woli „trail runningu” niekonieczne pokrywają się ze skalistym podłożem, wymagającym uruchomienia również rąk. W takim terenie zazwyczaj używa się butów podejściowych czy nawet… wspinaczkowych. Na czym polegają różnice? Buty do biegania po górach mają dać dużo miejsca palcom, być miękkie i wygodne, a także dynamiczne, a buty podejściowe, nie mówiąc o wspinaczkowych, mają cechy wręcz sprzeczne. Duża ilość miejsca dla stopy i luz w palcach daje małą precyzję stawiania stóp. Przewiewność i wykonanie z miłych materiałów owocuje szybkimi przetarciami. Aby sprostać tej aktywności zaczęły powstawać nowe buty łączące te sprzeczne cechy, będące kompromisem pomiędzy precyzją a komfortem i wytrzymałością.
Pierwszym butem idącym w tym kierunku był Salomon S-LAB X Alp Carbon GTX. Tak, wiem, wygląda jak but górski, a przecież takich pod dostatkiem, ale to akurat ten, a nie żaden inny stał się protoplastą nowych modeli. Model ten został stworzony specjalnie dla Kiliana do bicia rekordów w górach i bardzo dynamicznego poruszania się w terenie o charakterze alpejskim, czyli tam gdzie są skały, śnieg i lodowce. Niech was nie zmylą pozory, to nie są buty za kostkę, ale odchudzone buty podejściowe ważące 500 g, z dołączonym stuptutem i na tyle usztywnioną podeszwą, aby można było do nich dołączyć raki, oczywiście te paskowe. Buty do specyficznego zastosowania, nieco ekstremalnego, ale związanego z dość wysokim tempem.
S-LAB X Alp Carbon GTX już zdążył się nieco zestarzeć, ale w tym sezonie marka rodem z Francji zaprezentowała model, który poszedł mocniej w stronę biegania. S-LAB XA Alpine to buty, które są już w kategorii „running”. Choć zbliżone nieco do „karbonów” z wyglądu, to jednak biegowe, ale zupełnie inne od tego co przychodzi nam do głowy, gdy mówimy o butach biegowych. Podeszwa z boku wygląda na całkiem normalną, podobna do zastosowanej w S-labach Sense czy Wings, ale już rzut oka na bieżnik może zaskoczyć. Co tam u licha robi napis climbing zone? Co to do cholery za buty? No właśnie to jest nowy gatunek, który nazwałbym biegowymi podejściówkami.
Climbing zone to pokaźny płat gumy o bardzo dużej przyczepności bez urzeźbienia, przydaje się w trudnym terenie skalistym, na pograniczu wspinaczki po skale, gdy trzeba pokonać pewne trudności na tarcie. Przy stawaniu na niewielkich stopniach też się przydaje. Patent ten jest obecny w znacznej części podejściówek czy technicznych butów górskich, a przy normalnym bieganiu jest całkowicie bezużyteczny i tylko podnosi wagę. Buty te łączą zatem świat wspinania i biegania. Podeszwa z butów podejściowych, lepsze dopasowanie, ale przyprawione lekkością butów biegowych. Zintegrowany stuptut nie jest wodoszczelny jak w butach górskich, tylko wykonany z materiału, jak w speedcrosach z mocniej zalaminowanym dołem. Sauna jest wielce prawdopodobna jak będzie ciepło, ale w wyższych partiach gór tragedii być nie powinno, a zyskamy ochronę przed wodą oraz, co ważne, materiał który w przeciwieństwie do zwyczajnych siateczek stosowanych w butach biegowych – nie powinien się łatwo przetrzeć. Kto używa butów biegowych w Tatrach ten wie, że skaliste podłoże potrafi zdemolować buty w ekspresowym tempie, dlatego też salomony posiadają dodatkowo ogumowany czubek, który pomoże ocalić sprzęt kosztujący 1099 zł – kwotę chyba jeszcze bardziej kosmiczną niż wyczyny Killiana.
Salomon stworzył nowy rodzaj butów i jest pionierem tego rozwiązania. Można się spodziewać, że inni producenci będą szli w podobnym kierunku. Można się spodziewać, że ich śladem pójdzie Arc’teryx, który w przyszłym sezonie zadebiutuje butem nie aż tak bardzo nastawionym na góry tylko raczej na bieganie. Model Norvan VT nie ma wprawdzie stututa, ale pewne cechy świadczą, że producent zrobił buty na coś więcej niż tylko „trail running”.
Podeszwa nie posiada napisu „climbing zone” ale ławo dostrzec podobieństwa. Przednia część po wewnętrznej stronie ma duży kawał gumy bez większego urzeźbienia – wypisz wymaluj strefa wysokiego tarcia, co już narzuca przeznaczenie. Idąc dalej – sznurowanie, które sięga palców. Takie rozwiązanie uświadczymy tylko w butach podejściowych, a i to nie we wszystkich. W klasycznym bieganiu terenowym takie dopasowanie nie jest potrzebne, w ciężkim terenie już jest bardzo mile widziane. Lekko ogumowany czubek jest dopełnieniem dzieła.
Model ten ma być dostępny w przyszłym roku, więc być może inni producenci docenią potencjał takich rozwiązań. Choć trudno liczyć, żeby buty kosztujące ponad 1000 zł, jak w przypadku Salomona, były chętnie kupowane, nawet w bogatszych krajach. Czy rozwiązanie się przyjmie? Trudno powiedzieć, pomijając nawet cenę, są to rozwiązania dość specyficzne, dla osób świadomych ich zalet i wad. Ale – czas pokaże.
szkoda, że S-LAB XA Alpine nie ma GTX , taki but za taką cenę…widziałem go na żywo fajny lekki i co po za tym ? Pantofelek do ścigania