Cztery imprezy, trzy pory roku, jedno województwo – cykl rowerowych zawodów na orientację Bike Orient zakończył się przed kilkoma tygodniami w okolicach Bełchatowa. Uczestnicy debiutującego cyklu zatoczyli po województwie łódzkim solidną wycieczkę – każda kolejna lokacja ujawniała przyrodnicze perełki, znane jedynie garstce lokalesów. Za organizację zawodów odpowiadała doświadczona ekipa pod wodzą Piotrka Banaszkiewicza, który dla nas podsumował cztery imprezy. Piotrek województwo łódzkie zna od podszewki – przez kilka lat mapował te tereny dla COMPASSu. To właśnie w trakcie wycieczek z mapą i GPSem powstał pomysł promocji regionu łódzkiego poprzez imprezy na orientację.
Na cykl Rajdów Bike Orient 2013 składały się cztery imprezy w regionie łódzkim. Uczestnicy mieli zasadniczo do wyboru dwie trasy: pucharowe i rekreacyjne. W poszczególnych edycjach, chcąc umożliwić start większej liczbie rowerzystów, uruchamialiśmy dodatkowe trasy: amatorską, rodzinną, hobby, pieszą, przygodową i kajakową. Zawodniczy startujący na trasie pucharowej rywalizowali dodatkowo w Pucharze Bike Orient, w którym do klasyfikacji liczyły się 3 najlepsze starty w sezonie. Wśród mężczyzn triumfował Adam Wojciechowski, a najlepszą panią okazała się Agata Motyl-Adamczyk. Zwycięstwa zapewnili sobie już w trzeciej edycji. O kolejne miejsca toczyła się zacięta rywalizacja na finałowej imprezie.
Wzniesienia Łódzkie – bezlistny prolog
Pierwszy rajd rozegrany został na Wzniesieniach Łódzkich z bazą w łódzkim Ośrodku Edukacji Ekologicznej w Lesie Łagiewnickim. To tereny doskonale znane łódzkim biegaczom i rowerzystom. Ze względu na spore zagęszczenie wiosek, solidną sieć szlaków rowerowych i bezlistną wiosnę (a właściwie długą zimę) nawigacja nie sprawiła większych problemów startującym. W najmocniej obstawionej męskiej kategorii na trasie pucharowej fantastyczną walkę stoczyli ze sobą Piotr Buciak i Adam Wojciechowski – na mecie rozdzieliła ich, z korzyścią dla Adama, niecała minuta. Liczącą 60 kilometrów trasę pokonali w lekko ponad trzy godziny. Wśród kobiet, z dużą przewagą, wygrywa Agata Motyl – Adamczyk. Na liczącej 25 kilometrów Trasie Pieszej Sabina Giełzak bliska jest ogoleniu zawodów w kategorii OPEN, ale o kilka minut uprzedza ją Wojtek Stolarczyk.
„Na kilka minut przed startem dostajemy 2 mapy formatu A3. Kiedy próbuję ogarnąć kolejność zaliczania punktów umieszczonych w Lesie Łagiewnickim dociera do mnie, że część z nich mogę zaliczyć dopiero po powrocie z większej pętli. Brak czasu na modyfikację planu. Nie chcąc tracić czasu natychmiast po sygnale startu ruszam by zaliczyć punkty rzadko rozrzucone w zachodniej części lasu. Na początek najbliższy bazy szczyt wzniesienia i PK5. Miejsce poznałem gdy kiedyś sam umieściłem tu punkt kontrolny. Duży lampion w bezlistnym o tej porze roku lesie widoczny już z daleka”. – Krzysztof Wiktorowski
Dolina Warty – wilgoć, komary i potężna rzeka
Kolejna edycja, zaliczana do Pucharu Polski w Rowerowych Maratonach na Orientację, odbyła się w czerwcu Dolinie Warty w okolicach Radomska. Miało być mokro po niedawno zakończonych opadach. Większym problemem okazały się jednak namolne komary, które do wiwatu dokazywały startującym. Rywalizacja na najdłuższej trasie znowu szła o sekundy. Tym razem Bartek Bober pokonał zwycięzcę z Wzniesień Łódzkich – Piotrka Buciaka o… 40 sekund. Ile to jest 40 sekund? Wahnięcie na wejściu na punkt kontrolny? Detal. Prawie nic, biorąc pod uwagę pełne 100 kilometrów w nogach! Wśród kobiet zwyciężyła Danuta Blank. Trasa zlokalizowana w Dolinie Warty była najdłuższa z całego cyklu. Ciekawostką była Trasa Przygodowa, która puszczała zawodników na 50 kilometrowy etap na rowerach i 20 kilometrowy bieg. Frekwencja była niespecjalna – zaledwie czworo zawodników.
„Kiedy zastanawiamy się, z której strony namierzyć punkt, doganiamy Tomka i Marcina. Darujemy sobie własny wariant dojazdu. Podążając za znajomymi orientalistami bezbłędnie trafiamy nad torfowisko. Kiedy widać już czerwony lampion porzucamy rowery i najkrótszą drogą biegniemy zaliczyć punkt. To nic, że najkrótsza droga wiedzie przez bagienko. To nic, że pływający po wodzie roślinny dywan ugina się przy każdym kroku, a nogi zapadają się i zanurzają w napływającej wodzie. Po chwili zaliczamy punkt do którego od drugiej strony można było dotrzeć suchą stopą.” Krzysztof Wiktorowski, Dolina Warty
Góry Przedborskie – górska odyseja w centrum Polski
W środku lata z przedborskiego rynku wyruszyli uczestnicy trzeciej edycji. Wielu uczestników zostało pokonanych przez niemiłosierny upał i … niemałe przewyższenia! Tak, to nie pomyłka. Góry Przedborskie to jeden z nielicznych masywów górskich (choć to duże słowo) w centralnej Polsce. Niby pagóry malutkie, ale w połączeniu z upałem i piachem skutecznie niwelowały średnie prędkości. Zwycięzca – Adam Wojciechowski – wpadł na metę 80 kilometrowej trasy po prawie pięciu i pół godzinach. Tym razem batalia nie szła o grubość opony. Drugi na mecie Bartłomiej Grabowski stracił niespełna pół godziny. Wśród kobiet pewnie – bo mając o jeden punkt kontrolny więcej – wygrała Katarzyna Zadworna.
„Następny punkt to najwyższy szczyt w okolicy Fajna Ryba 347 m n.p.m. Droga momentami bardzo stroma. Trochę mnie kosztowało sił, żeby wciągnąć rower na grzbiet . Sam grzbiet płaski a szczyt mało ewidentny. Skąd taka nazwa? Z tego co znalazłem, to góra podobno ma kształt ryby a inne wytłumaczenie to ,że kiedyś pod górą złowiono szlachetną rybę. Tak czy owak Fajna Ryba to fajny szczyt, fajne widoki są i fajny z niej był zjazd.” – Paweł Szpak, Motyla Noga
Wysoczczyzna Bełchatowska – epilog w rytmie disco – polo
Zupełnie inaczej było na ostatniej, wrześniowej edycji w okolicach Bełchatowa. Tu z kolei było zimno i pochmurno. Finałowa edycja zakończyła się w rytmach dyskotekowej muzyki w pięknym ośrodku w Grobli koło Kluk. Adam Wojciechowski przypieczętował zwycięstwo w Pucharze Bike Orient kolejnym pierwszym miejscem, dystansując drugiego, Radka Walentowskiego, na 20 minut. Wśród kobiet drugie zwycięstwo Katarzyny Zadwornej nie wystarczyło by zgarnąć Puchar, który ostatecznie trafił w ręce Agaty Motyl – Adamczyk.
„Chwila dekoncentracji sprawia, że zamiast optymalnego wariantu, czyli jazdy na południe, ruszam w kierunku przeciwnym.Tragedii nie ma, ten wariant nie jest dużo dłuższy. Mijam Rudzisko, z asfaltowej drogi skręcam w las. Jadąc wzdłuż podmokłego lasu powinienem dotrzeć do wieży. Nie wszystko w lesie zgadza się z mapą. No właściwie nic (poza drzewami) nie wygląda tak jak na mapie. Kręcę się bezradnie, wreszcie jadę chwilę szutrową drogą na zachód. Skręcam na południe w poszukiwaniu brzegu jeziora, które gdzieś tu powinno być. Jedna, druga leśna droga. Wreszcie znajduję się w miejscu bardzo znajomym. Przecież ja tu już dzisiaj byłem. Czyżby udało mi się objechać jezioro dookoła?” Krzysztof Wiktorowski
Plany na 2014 – rower i imprezy piesze
Planując cykl imprez Bike Orient zakładaliśmy, że w każdej edycji wystartuje co najmniej 100 osób. Założenia były słuszne, bowiem poszczególne imprezy gromadziły po ok. 150 osób, z wyjątkiem ostatniej edycji, w której frekwencja była nieco niższa, ale pewnie na to złożyła się niesprzyjająca pogoda. Niemniej jednak łącznie udało się zgromadzić ok. 550 osób. Bez wątpienia rowerowe rajdy na orientację mają duży potencjał i pomysł zorganizowania regionalnego cyklu, który przyciągał również uczestników z całego kraju był dobrym pomysłem. Należy jednak zaznaczyć, że piesze maratony na orientację w Polsce radzą sobie na obecną chwilę lepiej niż rowerowe. Trasy piesze mają zazwyczaj większą frekwencje i imprez tego typu jest zdecydowanie więcej. Biorąc pod uwagę tą tendencję, w przyszłym roku zamierzamy wprowadzić po raz pierwszy trasę pieszą zaliczaną do Pucharu w Pieszych Maratonach na Orientację na dystansie 50 km. Tym samym mamy nadzieję zapełnić lukę, gdyż w centralnej Polsce brak imprez tego typu. W głowach kiełkują również zupełnie nowe pomysły, takie jak rajd miejski w Łodzi oraz maraton wokół Jeziora Sulejowskiego. Jeżeli zamierzenia dojdą do skutku, wkrótce o nowych imprezach będzie można poczytać na napieraj.pl 😉
Wyniki cyklu i poszczególnych etapów TUTAJ, mapy do pobrania TUTAJ
Foto: Paweł Banaszkiewicz
Relacje: Krzysztof Wiktorowski, Paweł Szpak
Zostaw odpowiedź