Monstrualny – jeżeli do opisania rozgrywanych w tym roku Mistrzostw Świata w Rajdach Przygodowych należałoby użyć jednego słowa, to tak, monstrualny brzmi akuratnie. Na 90 zespołów czeka trasa licząca 800 km poprowadzona wzdłuż i wszerz Kostaryki – od wybrzeża Atlantyku do wybrzeża Pacyfiku, od granicy z Nikaraguą do granicy z Panamą, a wszystko w starym, już zapomnianym, ekspedycyjnym stylu – najlepsi kończą po sześciu dniach, większość po dziewięciu. O detalach tego przedsięwzięcia opowiada Justyna Frączek, która wraz z Maćkami Dubajem i Mierzwą i Łukaszem Warmuzem, zmierzy się z tym potworem jako SPORTOVIA Trailteam.pl. Zawody ruszają 29 listopada.
Dyrektor imprezy, Pongo Baker, określa warunki z jakimi przyjdzie się nam mierzyć jako „Natural Sauna” – w gęstych, równikowych dżunglach temperatura raczej nie spada poniżej 30 stopni, wilogotność sięga 95% a i z góry raz po raz walą deszcze. Ale to tylko fragment całego obrazu tych zawodów, bo przyjdzie nam też wspinać się powyżej 3500 mnpm, gdzie wymagany jest pełny sprzęt biwakowy i dużo ciepłych ciuchów, bo temperatura ma spaść do okolic zera. Organizatorzy właśnie w klimacie upatrują jedno z najtrudniejszych wyzwań tej imprezy – łatwo tu o błąd na przykład w kontekście stóp – niegroźny pęcherz już po jednym dniu może zajść infekcją. Trzeba uważać!
Kolejne gigantyczne wyzwanie to kajak – w sumie na róznego rodzaju raftach, kajakach, tratwach przemierzymy ponad 240 km – prawie jedną trzecią całego dystansu! Z tym większym sprężem przegarniamy obecnie sporo wody w Wiśle, bo może się to okazać kluczową konkurencją, a powiedzmy sobie szczerze, że z naszymi możliwościami treningowymi, nie chcemy tam po prostu za dużo stracić. Na etapach raftingowych obowiązują nas Dark Zony – dotarcie do nich w odpowiednim czasie będzie z pewnością jednym z kluczowych elementów strategii.
Niespełna 180 kilometrów dystansu przemierzymy na nogach. Organizator zapowiada trudne, czujne, nawigacyjne etapy pełne wolnego przetaczania się przez dzikie dżungle, jak i syte, wysokgórskie kilometry z dużymi przewyższeniami. Jeszcze co do strategii. Mapy oraz opis trasy dostaniemy na dobę przed startem i już wiemy, że to bardzo mało czasu, chociażby na zaplanowanie przepaków – a te, ze względu na brak supportu, wozi za nami organizator – oraz rozplanowanie wariantów nawigacyjnych. Przypomnę – rajd trwa dziewięć dni i większość etapów to wielogodzinne przeprawy. Ekspedycyjny format to – w porównaniu do ostatnich kilku mistrzostw świata – nowość. Organizatorzy bezpośrednio odwołują się do tradycji pierwszych rajdów przygodowych, typu Galouises czy Eco Challenge. Tym bardziej ekscytuje nas to wyzwanie!
Ogólnie rajd ten to wyzwanie, które wymaga biegłości we wszystkich warunkach. Skaliste, wysokogórskie krajobrazy etapów trekkingowych, błotniste rowery, kajak na wartkich rzekach i spokojnych zatokach, bieganie po plaży i w gęstej dżungli, całe spektrum linowych zadań specjalnych. Wszystko oczywiście w kotle specyficznego mikroklimatu środkowej Ameryki. Trzymajcie kciuki!
{youtube}Hcjr-Lk9ocQ{/youtube}
Fotografie pochodzą z oficjalnego profilu Costa Rica Adventure Race na Facebooku.
Zostaw odpowiedź