[size=x-large]Winter Adventure Trophy 2008 Wierchomla – bieg w rakietach na orientację[/size]


Miejsce akcji: bliżej nieokreślone lasy w okolicach Bacówki nad Wierchomlą
Czas akcji: sobota, 5 stycznia 2008

Cała zabawa rozpoczęła się już w piątek wieczorem, kiedy większość zawodników zjechała się do bazy zawodów. Mapy zostały rozdane, a tym co pierwszy raz startowali, zostały wyjaśnione zasady „rakietowej” nawigacji. Doświadczeni orientaliści już po wstępnym przyglądnięciu się mapie i lokalizacji punktów na trasie, zgodnie stwierdzili, że to dobrze ułożony scorelauf, bo wariantów było wiele, i trzeba było się dobrze zastanowić który wybrać (link do mapki http://www.compass.krakow.pl/wat/trasa.jpg). Ja na mapie średnio się znam i mało mam z nią do czynienia, więc o radę poprosiłam Łukasza Warmuza. Ale jak się potem okazało i tak zrobiłam inaczej.

O świcie w sobotę zaczął się ruch w bacówce. Każdy przygotowywał się do startu, trzeba było zjeść śniadanko, przygotować plecak na trasę, ubrać się ciepło. W nerwowej sytuacji znalazła się Kasia Polak, której zaginął plecak na 5 min przed startem. Wszyscy solidarnie zaczęliśmy szukać, wreszcie znalazł się, możemy zaczynać. Jeszcze pamiątkowa fotka na tle Tatr i odpalamy rakiety… Ale kto odpalił ten odpalił. W większości przypadków rakiety służyły za dociążenie plecaków, jedynie Paweł Dybek – zwycięzca zawodów pokonał cała trasę w karplach (czyli rakietach). Niektórzy zakładali je tylko w największym, kopnym śniegu, niektórzy nie skorzystali z nich w ogóle. Trudno powiedzieć co się bardziej opłacało: czy iść w rakietach całą trasę i nie marnować czasu na ich zakładanie i ściąganie czy nie korzystanie z nich wcale.
Pomysłów na kolejność zaliczania punktów było wiele dlatego po starcie rozbiegliśmy się cztery strony świata. Niektórzy pokonywali całą trasę w samotności żeby nikt nie przeszkadzał im nawigacji, inni łączyli swe siły i wspólnie napierali. Każdy, tak jak lubi. Ja akurat bałam się do końca, zaufać swoim umiejętnościom czytania mapy i wspólnie z Dzikim oraz znajomym kolarzem – Tomkiem Szmalem od startu do mety przeszliśmy cała trasę. Początkowo jeszcze biegła z nami Dorota Kwiatkowska, ale na jednym przelocie zostawiliśmy ją w dobrym towarzystwie. U nas głównie nawigował Dziki ale wiele razy konsultowałam z nim wybrana trasę i chyba tu, na tych zawodach, po raz pierwszy zaczęłam czuć mapę
Najlepsi zawodnicy pokonali całą trasę w ekspresowym tempie. Pierwszy na metę wpadł Paweł Dybek, 10 minut po nim Łukasz Warmuz z Irkiem Walugą. W kategorii MV (mężczyźni ur 1961 i wcześniej) wygrał Staszek Kruczek, a w kobietach Magda Łączak. Duże brawa! Pełne wyniki http://www.compass.krakow.pl/wat/wyniki.htm
Zawody okazały się bardzo dobrym pomysłem na trening przed sezonem, a zwłaszcza przed zimowymi rajdami (mini -, speed -, czy masters – Bergsonem). Mapa dobra, punkty ustawione precyzyjnie. Było dość kameralnie ze względu na małą liczbę zawodników (26 osób) ale atmosfera była tak miła, że aż chciało się tam zostać dłużej, porozmawiać o wybranych wariantach, pośmiać się i wypić kolejnego grzańca z towarzystwem. Niestety, trzeba było wracać. Do następnego razu.

Kolejne edycje:
Ustrzyki Górne 26.01.2008
Wisła Przysłop 16.02.2008

O Autorze

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany