[b][size=x-large]Sprawiłem sobie bacik[/b]
Monitor treningowy Garmin Forerunner 305[/size]
Cena: 1299zł
waga: 77g (zegarek)
Testowane urządzenie jest połączeniem, stopera, zaawansowanego pulsometru, GPS-u, i miernika prędkości. To prawdziwy komputer noszony na nadgarstku.
Test spontanicznego odpalenia bez użycia instrukcji obsługi wypadł pomyślnie. Garmin nie sprawi problemu nikomu kto potrafi poradzić sobie z wysłaniem SMS-a z nowego telefonu. Podświetlany wyświetlacz o rozdzielczości 160×100 pikseli przypomina nieco zielony monitor od ZX Spectrum, ale jest i tak dużym postępem względem pulsometrów ograniczających się jedynie do kilku linijek znaków. W zależności od preferencji można regulować jakie parametry chcemy oglądać na ekranie w czasie treningu. Minimalista – ścigacz może np. włączyć sobie wielki stoper zajmujący cały panel, natomiast maniak kontroli treningu cieszyć oko czterema dowolnymi wskazaniami równocześnie.
Najczęściej używane klawisze – start, stop i reset są duże i działają lekko i pewnie. Pozostałe przyciski umieszczono po bokach korpusu i pokryto warstwą gumy. Ich oznaczenia są jasne i precyzyjne, a moment wciśnięcia łatwo wyczuwalny.
Mimo, że zegarek jest dosyć duży, nosi się go wygodnie (szkoda, że w instrukcji nie napisano, że nie trzeba przypinać kanciastej stacji dokującej na czas treningu – jeden z naszych testerów uparł się biegać razem z tym niewygodnym kawałkiem plastyku, myśląc, że nie będzie mógł zgrać danych – biedak nieco się poobcierał). Ten przypadek wynikł z faktu, że wiele produktów konkurencji, prócz zegarka wyposażonych jest w dodatkowe moduły zgrywające, oddzielne kostki z GPS itp. W przypadku Garmina biegamy tylko z przydużym zegarkiem i paskiem na piersiach. Za ergonomię Forerunner 305 ma u nas duży plus.
[b]Funkcje[/b]
W tym dziale pojawia się pewne drżenie ręki nad klawiaturą. By spróbować opisać wszystkie, powstałaby solidna książka (dla większości równie pasjonująca co spis abonentów telefonicznych Grudziądza).
W najprostszym ustawieniu Garmin pokazuje aktualne tętno i czas treningu. Może także dorzucić do tego prędkość w kilometrach na godzinę lub minutach na kilometr, liczbę spalonych kalorii (również z uwzględnieniem biegu z plecakiem), wysokość n.p.m., kąt nachylenia stoku, godzinę, dokładność odczytu GPS, pokonany dystans. liczbę okrążeń, średnią z okrążenia, godzinę, kierunki geograficzne, a nawet tak kuriozalne dane jak wschód i zachód Słońca (przydatny zwłaszcza dla wędkarzy).
Ciekawą opcją jest możliwość włączenia trybu wirtualnego partnera. Wówczas na ekranie pojawia się biegacz pokonujący trasę treningu lub wyścigu z zadanym wcześniej tempem oraz informacja czy aktualnie jesteśmy przed nim czy oglądamy jego wirtualne plecy. Dodatkowo podany jest dystans dzielący rywalizującą parę. To świetna metoda podkręcenia motywacji na zajęciach szybkościowych lub bacik pilnujący tempa w czasie długiego wyścigu (świetnie zastąpi maratońskiego pacemakera – który jak dobrze wiemy nie zawsze biegnie dokładnie z założeniami). Jako wirtualnego partnera można ustawić nawet… samego siebie. A dokładniej zapis przebiegu z przeszłości. To ciekawa opcja dla pragnących rozprawić się ze swoimi rekordami życiowymi na konkretnych trasach.
Dane dotyczące tras i wykonanych treningów można też publikować w internecie. Garmin sponsoruje serwis www.Motionbased.com , gdzie internauci z całego świata zapisują tysiące przebiegów ze swoich wycieczek, wyścigów, treningów biegowych, rowerowych i innych. W Polsce ten system nie jest jeszcze bardzo popularny (choć baza stale się rozrasta i obejmuje również wiele ciekawych imprez biegowych), ale przykładowo sam maraton w Londynie 2007 jest udokumentowany ponad 50 zapisami przebiegu. |
[b]Przydatność[/b]
O.k. Ładny, wygodny, czerwony. Tylko po co mi on? Za 1299zł można przecież kupić co najmniej 3 pary butów! Argumenty za Garminem trafią przede wszystkim do osób traktujących bieganie na poważnie, a równocześnie nie mających stałego kontaktu z trenerem. Przy pomocy dołączonego oprogramowania można ustalić poziom wysiłku dla każdego planowanego treningu, rozpisać cały program wraz z najmniejszymi szczegółami jak przebieżki, interwały, treningi górskie itp. Co ważne, plan przygotowuje się na wygodnej klawiaturze komputera, a nie na maleńkich przyciskach zegarka. Można także skorzystać z gotowych zestawów ćwiczeń, czy całych programów przygotowawczych. Dobrze zaprogramowany pulsometr zmienia się w biegową kartę dań z której można śmiało zamówić sobie dowolny nawet dość wyrafinowany zestaw treningowy z przystawkami.
Dla przykładu. Znaleźliśmy w internecie (www.runnersworld.co.uk/garmin) 16 tygodniowy cykl treningowy dla osób, które szykują się na maraton w czasie około 3h 30’. Wystarczyło wpisać datę startu, a po kilku minutach cała rozpiska dzień po dniu siedziała już w pamięci Garmina. Od tego momentu wystarczy już tylko w menu wybrać „Dzisiejszy trening” by wiedzieć jaki dystans i poziom tętna przygotował wirtualny trener. Po włączeniu klawisza „Start”, bez zbędnej przyciskologii urządzenie automatycznie kontroluje czy trzymamy właściwe tempo i poziom wysiłku. Podaje również dystans pozostały do zakończenia. A gdy wreszcie dotrzemy do „mety” zaplanowanej sesji, Forerunner nasz sukces obwieszcza radosną melodyjką niczym z przedpotopowej gry komputerowej.
Program Training Center na podstawie danych z Forerunnera buduje użyteczne i ciekawe wykresy pozwalające prześledzić przebieg całego wyścigu lub treningu. Na załączonym ekranie widać wyraźnie ostry finisz na zakończenie zasadniczej fazy treningu (czerwona linia ilustrująca tętno). Widoczne jest też chwilowe przekłamanie prędkości biegu (nagły pik na granatowym wykresie prędkości) |
[b]Test w terenie[/b]
Moduł satelitarnego pomiaru pozycji i prędkości GPS oparty jest na nowoczesnym chipsecie SiRFstar III. Jego antena kryje się pod dużym napisem Garmin na obudowie zegarka. Natychmiast po włączeniu zasilania, urządzenie zaczyna „rozglądać się” za satelitami. W terenie miejskim te poszukiwania trwają średnio około 3-5 min. (gdy zegarek jest na nadgarstku, a biegacz w ruchu). W praktyce ten czas najlepiej spożytkować na dokładniejsze rozgrzanie się przed właściwym treningiem. Aby skrócić czas startu można urządzenie położyć w jakimś odsłoniętym miejscu (np. na dachu samochodu). Wówczas „załapuje” już po minucie. Najdłuższy czas startu jaki odnotowaliśmy to niemal 20 minut (blokowisko, zachmurzone niebo). Po zlokalizowaniu urządzenie gubi się dosyć rzadko, ale bywa denerwujące gdy po zgraniu danych, na wykresie stoi jak byk chwilowa prędkość rzędu 400km/h! Mimo wszystko jest to jeden z najlepszych tego typu odbiorników GPS dostępnych na rynku.
Z naszych doświadczeń wynika, że nawigacja Forerunnera 305 sprawdza się przede wszystkim do zapisu pozycji i oznaczania charakterystycznych punktów. Dane o aktualnej prędkości są podawane z pewnym opóźnieniem i czasem z nieznanych bliżej przyczyn lubią się wahać. Z pewnością nie należy ufać informacjom dotyczącym sumy wzniesień pokonanych w czasie biegu, gdyż 10km trucht po płaskim jak stół Mazowszu w podsumowaniu treningu może się okazać biegiem górskim z 400m sumą podbiegów. Podobne przekłamania występują także w górach. Co prawda dane dotyczące aktualnej wysokości podawane są poprawnie (to bardzo ułatwia określenie swej pozycji na mapie), ale w wyniku ciągłej fluktuacji pomiaru wbieg z Kuźnic na Kasprowy Wierch w dzienniczku treningowym okazuje się wyprawą na szczyt 800m wyższy niż w rzeczywistości.
Korzystając z serwisu www.motionbased.com można także eksportować swoje przebiegi do programu Google Earth i wyświetlać je na trójwymiarowych podkładach ze zdjęć satelitarnych (wszystkie te aplikacje są darmowe). Zrzut ekranowy prezentuje bieg z Toporowej Cyrhli na szczyt Kasprowego Wierchu. |
[b]Internet dla biegaczy[/b]
Prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy dane z treningu czy zawodów przeniesie się na ekran komputera. Wówczas można dokładnie odtworzyć każdy moment naszego biegu. Jak na dłoni pojawiają się np. błędy związane ze zbyt szybkim tempem w początkowej fazie wyścigu, przekraczaniem założonego tętna itp. Widać także kryzysy (niekontrolowane spadki tętna) i regenerację na punktach żywieniowych. Eksploratorzy chętnie nanoszą swoje przebiegi na mapy internetowe lub satelitarne zdjęcia udostępniane przez Google. Pod tym względem testowany Garmin jest jednym z najlepszych dostępnych urządzeń. Wiele ciekawych materiałów dotyczących zastosowania Forerunnera można też znaleźć na stronie www.toptrening.pl
[b]Podsumowanie[/b]
Garmin Forerunner 305 jest funkcjonalnym monitorem parametrów treningu, pozbawionym większości wad charakterystycznych dla rynkowych świeżynek. Nadaje się zarówno do treningów biegowych jak i rowerowych rolkowych czy kajakowych. Z baterią działającą maksymalnie 10 godzin sprawdza się w większości codziennych zastosowań (jedynie w czasie testów na górskim maratonie 100km tester okazał się bardziej żywotny od baterii). Pozytywne wrażenie psują jedynie dziwne wskazania pomiaru wysokości, oraz przygotowanie polskiego interfejsu, który nie może się zdecydować czy rozmawia z nami po polsku czy angielsku.
[b]Fakty[/b]
wymiary: 53 x 68 x 18 mm
wodoszczelność: IPX7 (30 min. pod wodą przy zanurzeniu 1m)
bateria: litowo-jonowa (max. 10h pracy)
moduł GPS: SiRF StarIII
standardowe wyposażenie: zegarek, pasek pulsometru, stacja dokująca, kabel USB, ładowarka sieciowa, przejściówka na wtyczkę w standardzie amerykańskim, instrukcja obsługi, płyta z oprogramowaniem Training Center, dodatkowy pasek pozwalający korzystać z Forerunnera osobom z szerokimi nadgarstkami.
opcjonalne wyposażenie: czujnik kadencji i uchwyt na kierownicę (dla rowerzystów), pokrowiec, krokomierz (do treningu w pomieszczeniach)
[b]Zobacz również:
[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=179]Test monitora treningu Timex Bodylink[/url]
[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=204]Test monitora treningu FRWD B600[/url]
[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=223]Test monitora treningu FRWD W100[/url]
[url=www.garmin.pl]Strona Garmina w Polsce[/url]
[/b]
Zostaw odpowiedź