[size=x-large][b]Rozmowa z Arturem Kurkiem [/size][/b]
z zespołu Speleo Salomon,
zwycięzcą rajdu Bergson Winter Challenge 2007 (trasa masters)
Warszawa 15 marca 2007
[b]napieraj.pl: Stresujesz się jeszcze przed zawodami?[/b]
Artur Kurek: Nie. Chociaż zawsze jest taki mały dreszczyk emocji przed samym startem. A potem ruszam z myślą „Co się stanie to się stanie”.
[b]Na dużych zawodach nie boisz się że np. czegoś zapomniałeś z wyposażenia?[/b]
Tak, zawsze się boję. Bo ja zawsze zapominam 😀 Ale finalnie najważniejsze, żeby mieć rower, buty, plecak i trochę ciuchów. A resztę to już się jakoś uda zorganizować.
[b]Który fragment rajdu najbardziej wbił się Wam w pamięć?[/b]
Oczywiście trzecie wejście na Śnieżkę. Była noc. Jakiś taki kiepski czas między drugą a czwartą nad ranem. Tak wiało, że gdy na Równi pod Śnieżką podjechaliśmy do bufetu to mnie prawie wywiało do Kotła Łomniczki. Nie byłem w stanie zahamować na nartach. Kiedy zdjęliśmy narty i przypięliśmy do plecaków to z kolei pracowały one jak żagiel.
Gdy wreszcie dotarliśmy do schroniska na Śnieżce i popatrzyliśmy z Piotrem ([i]Hercogiem przyp. red.[/i])na siebie to chyba ten sam rodzaj strachu odczuliśmy. Wynikało to z tego, że obaj mamy doświadczenie górskie i wiedzieliśmy czym może grozić przelecenie przez łańcuchy na ostatnim odcinku szlaku. Cały czas podczas podejścia obawialiśmy się, że może się to zdarzyć. Że jak się człowiek pośliźnie to może z nim być kiepsko. Poza tym jakby ktoś się zgubił we mgle i tym zacinającym ostrym śniegu i wietrze to po pół godzinie byłby chyba nie do odratowania. Tam na żaden ratunek nie można było liczyć. Jedyne co można było zrobić to związać się tym 15 metrowym postronkiem lub po prostu mocno się trzymać. Bo po 30 sekundach już nie było widać śladów. Nie było widać światła czołówki i partnerów z zespołu. W oczy walił śnieg i nie pozwalał odwracać głowy.
[b]Związaliście się liną?[/b]
Nie.
Ale wiedzieliśmy, że komukolwiek, nam czy komuś z innych zespołów coś by tam się przytrafiło to niestety po nim. Wystarczyłoby skręcenie nogi i byłoby bardzo kiepsko.
[b]Co sądzicie o odcinkach z noszeniem rowerów po śniegu i po schodach?[/b]
Jest to przede wszystkim niebezpieczne. Nam się zdarzało nosić rowery jak schody były śliskie. Po deszczu w SPD-ach, sztywnych butach z rowerem było niebezpiecznie bo ciężko było utrzymać równowagę. Według mnie jak koniecznie trzeba wejść na jakąś górę – wulkan czy inny piękny pagór, to można ekipę sędziowską postawić na dole niech pilnuje rowerów, a na górze ustawić punkt kontrolny. Dla mnie rajd przygodowy czy ekstremalny czy jak go nazwać odbywa się na jakiejś trasie i wszystkie dyscypliny służą do jej pokonywania. Tak samo zadania specjalne. Wszędzie na świecie to jest tek robione, żeby nawet zadanie specjalne było częścią trasy. Żeby pójść dalej to trzeba np. przejść przez rzekę przez most linowy, żeby wejść na górę to trzeba się wspiąć po linie i pójść dalej.
W Nowej Zelandii też tak było, że rowery nieśliśmy czy prowadziliśmy w błocie po kolana przez 60km. Ale to czasem zależy od pogody. np. że woda rozmyje ścieżkę. Tam ponoć wcześniej dawało się przejechać, ale gdy drogi rozmokły, rowery trzeba było prowadzić.
[b]Które zadanie specjalne najbardziej się Wam podobało?[/b]
Fajna była tama. [i](zjazd po linie, a następnie podejście po gigantycznych 2,5m schodach przyp. red.)[/i] Bardzo nam sprawnie poszła. Można było to robić indywidualnie, ale koszmarnie długo by to trwało. Ale jak się zespół sprężał to szybko wszystko szło.
[b]Najbrzydszy fragment trasy?[/b]
Podejście na wulkan z rowerem. Rower mnie przygniatał, buty się ślizgały, chciałem się trzymać kamieni, ale nie mogłem bo musiałem rower nieść
[b]Jak Sprawdzają się w takich warunkach buty SPD?
Startujecie wszyscy w SPD. Nie ma z nimi problemów? Że np. nie jesteś w stanie go założyć na nogę? Albo na odcinku z noszeniem roweru skasują Ci stopy?[/b]
Najlepiej jest mieć dwie pary – jedne większe. Ja zawsze mam większe buty. Latem muszę bardzo ciasno zapinać, bo zimą jeżdżę w tych samych. Do tego zakładam ochraniacze. Nogi oczywiście marzną, ale dobre ochraniacze wystarczają. Ostatni raz skasowałem sobie tak stopy 6 lat temu w Szkocji, gdzie musieliśmy kilkanaście kilometrów pchać rowery w błocie. Bolały mnie achillesy i miałem skurcze. Teraz już to się nie zdarza.
[b]Ile spaliście na BWC i jak można to wytrenować, żeby trzeciej nocy nie paść w krzaki?[/b]
Trenować nie spanie 😀
Tak naprawdę nie da się. Spaliśmy godzinę w schronisku na przepaku. W Karpaczu raz spaliśmy 15 minut. I jeszcze to co się dało urwać podczas zadań specjalnych. 10-15 minut. W czasie podejścia kątowego to udało mi się może ze 20 minut pospać. Agnieszce też.
([i]Zespół Speleo Salomon ukończył rajd w 84 godziny przyp. red.[/i])
[b]Trzymacie jeszcze kontakt ze światem? Czy na zmianę, jedni się mobilizują, a reszta jest w letargu?[/b]
Nie. Myślę, że to wynikało z tego, że się ścigaliśmy i adrenalina pozwalała zachować nam trzeźwość umysłu cały czas. Chociaż był moment na rowerze na pierwszym odcinku 105km, który próbowaliśmy od razu przejechać bez spania. Pod koniec tego roweru traciliśmy kontakt.
[b]Co robicie w takich sytuacjach?[/b]
Trzeba pośpiewać, walnąć po kasku, przestraszyć. Trochę pomaga kofeina. Redbull już nie. Natomiast jest on tak niedobry, że budzi samym smakiem. Coca-cola, Pepsi, cokolwiek jest nagazowane i niedobre, dobrze budzi.
[b]Jak myślisz dlaczego zagraniczne teamy tak słabo wypadły?
Przyjechało kilka renomowanych zespołów, które w świecie dużo zrobiły. Wydawało się, że przyjechali po łatwy awans do Mistrzostw Świata.[/b]
La Clusaz i Lafuma to zespoły na naszym poziomie (może La Clusaz jest trochę słabszy ostatnio). Lafuma była na ostatnich Mistrzostwach Świata wyżej niż my, natomiast my wiedzieliśmy że gdybyśmy na MŚ startowali w najmocniejszym składzie to mogliśmy ich wyprzedzić.
Nie wiem dlaczego poszło im tak słabo. Może rzeczywiście liczyli na łatwy łup i nie spodziewali się, że w zimę można też szybko się poruszać. I że Polska ma prawdziwe góry. Determinacja polskich zespołów sprawiła, że goście z zagranicy tylko na początku dotrzymywali tempa. Potem coś siadło. Takim kluczowym momentem było ponoć przejście Francuzów na czeską stronę. Oni zeszli daleko do Czech i spadli bardzo nisko w klasyfikacji. To ich rozbiło. Tam zresztą nie było trudno się zgubić. My też ze Szrenicy długo szukaliśmy szlaku, bo była mgła i zacinający śnieg, szliśmy bez ścieżki i śladu. I łatwo tam było zginąć.
[b]Kiedy poczuliście, że wyścig jest wygrany?[/b]
Dopiero na scorelaufie ([i]przedostatni etap – 18km ciężkiego trekkingu przeplatanego zadaniami specjalnymi przyp. red.[/i]). Ale tak naprawdę do końca to nigdy nie wiadomo. Tak jak „nawigatorom” ([i]Salomon Navigator przyp. red.[/i]) rowery siadały, tak i my mogliśmy mieć pecha. Jeśli urwiesz łańcuch to już masz 10 minut w plecy. Godzina przewagi na takim rajdzie nie daje komfortu. Komfortowa przewaga zaczyna się od półtorej do dwóch godzin. To wystarczy na tyle, żeby np. naprawić rower. Jedziesz jeszcze na przedzie i nikt Cię nie wyprzedza. Ale jeśli mając godzinę przewagi złapiemy na przykład 10 minut straty to ten drugi zespół zaczyna mocniej cisnąć, bo mu się zbiera więcej adrenaliny we krwi i wtedy potrafi dogonić. Dlatego trzeba uciekać i liczyć na to, że się nic nie przytrafi.
[b]Ale od niedawna chyba są w Polsce takie wyścigi blisko siebie? Bo zazwyczaj wygrywaliście z dużą przewagą?[/b]
Bo ja wiem, czy zawsze? Nie zawsze wygrywaliśmy. To, że są małe odstępy to potwierdza nasze spostrzeżenie. Ludzie trenują i żeby być w czubie nawet w Polsce to trzeba ostro katować. Z marszu wyścigu się już nie wygrywa.
[b]Co byś poradził ekipom, które chcą zmierzyć się z trasą Masters na Bergson Winter Challege?[/b]
Wystartować! Ciepło się ubrać, albo chociaż na tyle dobrze, żeby mieć zapewniony komfort termiczny.
Trzeba też potrenować. Początkujący zespół dobrze żeby z pół roku pojeździł dużo na rowerze w każdych warunkach i poćwiczył narty. Bo jak ktoś nie potrafi jeździć to tylko spowalnia zespół. A narty potrafią dużo pomóc.
[b]Na BWC lepiej sprawdza się styl łyżwowy czy klasyczny?[/b]
Lepiej było gdy szliśmy klasycznym. Mieliśmy co prawda również narty do łyżwy. Ale na tamtejsze warunki nie sprawdziły by się.
[b]Na przełomie maja i czerwca czekają Was Mistrzostwa Świata, Jak się do nich przygotowujecie?[/b]
Teraz będziemy trenować głównie na wodzie. Kajak to jest priorytet, bo resztę dyscyplin jakoś już ogarniamy. Kajak jest najważniejszy, żeby na tych etapach nie tracić. Zależy nam przede wszystkim, żeby poprawić technikę.
[b]Chodzi o etapy white-water?[/b]
Nie, chodzi o to żeby sprawnie gonić Usshera (śmiech…) [i](Richard Ussher – dwukrotny mistrz świata z sezonu 2006)[/i] po morzu.
[b]A gdzie trenujecie?[/b]
Gdzie się da. Ja sobie ostatnio zakupiłem kajak Barracudę – jedynkę długą na 5 i pół metra.
Ja mam jeden, Piotrek ma drugi i jakoś się pomieścimy 😀 Ja mam staw długości 1km. Czasem przyjeżdżam na Kanał Żerański.
[b]Dwa Twoje typy na Mistrzostwa Świata:[/b]
Najki ([i]Team Nike[/i]) będą mocne, Nowozelandczyki ([i]Adventure sport nz przyp. red.[/i])też. I myślę, że dobrze się przygotują, bo to będzie ich priorytetowy start. Zresztą tak jak wszystkich zespołów. Nie ma już The Raid. W związku z tym te Mistrzostwa Świata będą bardzo mocne i przyjedzie mnóstwo silnych zespołów. Mam nadzieję, że wreszcie tam komuś wejdziemy za skórę i będą pamiętać Speleo.
[b]Jaki skład jedzie na Mistrzostwa?[/b]
Jedzie pewnie… Aga albo Kasia, jeszcze nie wiadomo. Ja, Remik i dwa Piotrki… a kto pojedzie trudno przewidzieć bo wszystko zależy od różnych terminów innych startów. Remik ma chyba wtedy Mistrzostwa Europy, lub zaraz po. Ważne jest żeby pojechali tam mocni kajakarze byli, bo będzie dużo po wodzie.
[b]Mieliście kiedyś taki problem, że było Was więcej do startu niż… i musieliście w jakiś sposób to losować, czy decydować kto pojedzie, kto nie?[/b]
Kiedyś tak, teraz nie ma z tym problemu. To zawsze samo się rozwiązuje.
[b]A kwestia kto będzie kapitanem?[/b]
U nas nie ma kapitana. Jest na rajdzie bo oficjalnie musi być.
[b]Jak teraz trenujesz?[/b]
W moim wieku to trzeba już rozsądnie podchodzić do sprawy. Ja znacznie mniej trenuję niż 3-4 lata temu. Ale wyniki są coraz lepsze. W maju będę miał 37 lat.
Doświadczenie bardzo dużo pomaga, pokonać takie odcinki, o których kiedyś tylko marzyłem. Ale już wiem, że nie mam takiej szybkości. Natomiast nie na wszystkich rajdach ta szybkość jest potrzebna. Ale jak trzeba przyłożyć to jeszcze się pościgam :-).
Treningu w tygodniu nie liczę w godzinach. Określam sobie dni. Tak 4-5 dni treningowych w tygodniu to jest super.
Czasem wychodzę tylko na 45 minut, bywa, że na godzinę, godzinę i 15 min. Zwłaszcza zimą mniej czasu spędzam na treningach bo wtedy ciężej jest biegać. Np. po śniegu. Natomiast w weekendy staram się więcej trenować – tak 3-4 godziny, zwłaszcza na rowerze – w sobotę i niedzielę.
[b]Bo ciekawą rzecz o Tobie Playboy napisał ([i]Styczeń 2007 przyp. red.[/i]) . Że codziennie biegasz po 15km[/b]
Kiedyś praktycznie tak było, że biegałem 10-15km. Starałem się codziennie. Teraz nie mam czasu na taki codzienny trening. Ale mniej więcej tak jest, że jeśli wychodzę na trening biegowy to przebiegam 10-15km (z reguły 13km bo taką mam pętlę).
[b]A dbasz o dietę?[/b]
Nie
[b]A suplementujesz się?[/b]
Jem witaminki, piję Isostara i coś na stawy łykam, żeby były mocne. Od czasu do czasu popijam isostar na treningu.
[b]A czujesz się czasem zajeżdżony treningiem? Nie mówię, że po rajdzie. [/b]
Tak. W sumie jak nie ma rajdu to się rozregulowuję :-). Bo nie mam zaplanowanych żadnych makrocykli ani nic takiego. Wszystko idzie na żywioł. Doświadczenie mi pomaga trenować. Z tego czasem wynika przetrenowanie, ale wtedy wystarczy, że sobie zrobię 2 dni przerwy i jest o.k. Wtedy idę sobie do sauny lub na basen.
[b]Nie boisz się, że rajdów kiedyś zabraknie? Jest coraz mniej dużych, dobrze przygotowanych zawodów.[/b]
Boje się, że będzie coraz mniej długich rajdów, bo są one bardzo kosztowne dla organizatorów. Dlatego trzeba zawsze wspierać te rajdy które się odbywają w Polsce, jak Bergson Winter Challenge czy The North Face Adventure Trophy, bo coraz mniej tego typu imprez jest na świecie. Nie wiem z czego to wynika, bo ludzie chcą startować, chcą też za to zapłacić… ale tego się nie da zorganizować z samego wpisowego. Czynników jest trochę więcej.
[b]W tym roku zabraknie trzech dużych przedsięwzięć – Southern Traverse, Primal Quest. The Raid przerodzi się w solowy rajd etapowy. Już tak cieniutko….[/b]
Ja też nie wiem czy Explore Sweden się odbędzie. To jest duży i fajny rajd, dobrze gdyby jeszcze się odbywał. Na Nową Zelandię też bym chętnie jeszcze pojechał się pościgać.
[b]Jak jest cel Waszego zespołu na najbliższy rok i jak układacie sobie cele zespołu, który w swoim kraju wygrywa praktycznie wszystko.[/b]
Chcielibyśmy startowac jak najwięcej w Polsce i poza granicami, zwłaszcza w egzotycznych miejscach…
[b]Jak walczycie o sponsorów?[/b]
Przede wszystkim trzeba mieć czym się wykazać, bo z niczym to trudno pójść i chwalić się, że jesteśmy mocarze. Tacy spektakularni bogaci sponsorzy, którzy są w stanie dać pieniądze, muszą zobaczyć że zespół się stara, że prezentuje wysoki poziom i jest godny zaufania. Że jak zadeklaruje, że wystartuje gdzieś to zrobi to i pokaże się z jak najlepszej strony. Ważne, żeby było dużo o zespole w mediach. My staramy się po każdym rajdzie wykazać, że tu, a tu napisano o nas, że my się postaraliśmy o jakieś wywiady w radio, w telewizji, w gazetach i każdą publikację staramy się zapisywać i przekazywać do sponsorów. Sponsoring polega na tym żeby przede wszystkim było głośno w mediach. Żeby było widać, że zespół coś fajnego robi dzięki wsparciu sponsorów.
[b]Dzięki, za rozmowę i życzymy powodzenia![/b]
Dziękuję.
Zostaw odpowiedź