[size=x-large][b]Salomonowy szczyt techniki[/size][/b]
Test butów Salomon S Lab 2 XT Wings
Cena: 569zł
Waga: 320g (maj 2010)
[i]Dylematem każdego rajdowa jest co na siebie włożyć [/i]
Przed każdym startem wyciągam z szafy wszystko co prawdopodobnie się nie przyda i upycham do torby. Ubrania jakoś cię mieszczą, ale na buty miejsca brak. Eechhh przydały by się jedne, co do których będę miał pewność że wybrałem odpowiednie 😀
Konsultacja z googlami i krótka lecz treściwa wizyta w sklepie ze znaczkiem Salomon-a dały wymierne efekty. Postawiłem na buty w miarę uniwersalne, takie które nie będą miały zbyt agresywnego bieżnika, dobrą amortyzację i zapewnią komfort na długich trasach, bez względu na pogodę – XT wing s-lab
Zapewne nasuwa wam się pytanie czy wymienione kryteria zostały spełnione… postaram się przedstawić wady i zalety tych butów.
[b]Pierwszy kontakt (wzrokowy :P)[/b]
Buty w najszybszym kolorze – czerwonym, od razu przypadłymi do gustu. Od strony technicznej zaciekawił mnie materiał i sposób wykonania.
W porównaniu do Zwykłych XT pokrycie jest mniej porowate, co okaże się kluczowe podczas eksploatacji (o tym za chwilę) większość zaszywek zastąpiono wklejkami.
Ha! Sznurówki kevlarowe, pokryte trochę inną osnową, może nie przetrą się po 100km w błocie. Bardzo ważna zmiana – zrezygnowano z asymetrycznego naciągu. Wcześniejsze rozwiązanie trochę mi przeszkadzało, nigdy nie mogłem tak zaciągnąć sznurówek, aby czuć pełna stabilizację w palcach.
WAŻNE – da się wymienić sznurek bez kombinowania, nawet na miejscu w sklepie w ramach szybkiej reklamacji 😉
Dobra dosyć macania i gapienia się, pora umieścić buty w miejscu przeznaczenia.
[b]Rewolucja Francuska ![/b]
Sic… (+ banan na twarzy) TE BUTY MAJĄ AMORTYZACJĘ !!! Nie wolno mi porównywać ich do starszych braci, bo się nie da, mamy nową jakość pod znakiem Salonon-a. W połączeniu ze znanym już z wcześniejszych modeli systemem stabilizującym powinny fajnie pracować w terenie. Szybki test na wyślizganych sklepowych płytka – podeszwa miękka, trzyma dobrze, ooo buty maja pazur, ewidentna wada XT w postaci zaokrąglonego wykończenia brzegów podeszwy została zamieniona na 90 stopniowy rant, teraz powinna bez problemu pozwolić na „kantowanie”
Cena trochę mnie onieśmieliła… na szczęście karta kredytowa zazwyczaj wszystko przyjmuje …
Ten pierwszy raz – wiadomi jak nie będzie przynajmniej „dobrze” to się nie polubimy. Nigdy zauroczenie powierzchownością nie trwa długo, liczy się coś więcej.
Przez pierwsze dni testu nie ma deszczu, tym bardziej błota, a WIELKA szkoda. Kierunek Lasek Wolski. Dziś test amortyzacji, stabilizacji (na szuterku) i ogólnie komfortu eksploatacji.
[b]Pętelka 19km – przetruchtam ;)[/b]
YES! Moje kolana, z którymi ostatnio nie mogę się dogadać, brakiem kłucia i opuchlizny zaakceptowały amortyzację. W lasku teren jest dość urozmaicony, na podbiegach nie miałem uślizgów, na zbiegach również. Kantowanie sprawdziłem trawersując po ściółce -fajnie– podeszwa ma zadawalające możliwości.
System dopasowania anatomicznego buta do stopy bardzo mnie zadowolił, pierwsze użycie butów skończyło się bez obtarć i pęcherzy. Na razie ocena na plus, brak ulubionego błota nie pozwala na pełen werdykt.
Kierat – krótki epizod (a szkoda tak fajnie szło) zakończony przedwcześnie tygodniem leżenia w łóżku… Niefart. Lab-y oczywiście były na nogach tylko krótko. Wyniki testu nadal zadawalające, niestety nic więcej niż po Lasku nie zauważyłem.
[b]Ostateczna rozgrywka – Bieg Rzeźnika![/b]
Będzie się działo, pada, pada, pada… borownki w Bieszczadach, połączone ze Spa i krio terapią, biczami wodnymi i głęboki piling glinką 😀
Lubię jak pada i jest mokro, dla tego nigdy nie kupuje butów z GORE. Nie potrzebuje miski w której stoi woda, ale sitka z którego szybko wszystko spływa – Dokładnie takie są Laby. Na trasie samoczynnie dokonał się kompletny test. Potok ze śliskimi kamieniami pokonany beż zająknięcia, podeszwa w z wypustkami typu „mini” Speed Cross radziła sobie rewelacyjnie. Tak samo dobrze pływały w głębokim błocie. Niestety mały minusik na gliniastym podłożu, pojawiły się uślizgi. Podeszwa choć miękka nie jest dość agresywna, co dało się odczuć na podejściach. Zaskoczeniem były szybkie zbiegi. Spodziewałem się takiej samej reakcji jak podczas zdobywania góry, a tu szybkie łapanie gruntu po minimalnym uślizgu. Wiele recenzji tych fajnych bucików, na jakie trafiłem w necie sugerują, że profil bieżnika wgryza się najlepiej przy docisku 70-80kg – cos w tym jest 😛 Nigdy nie zastanawiałem się nad stosunkiem wagi zawodnika, a skutecznością, jednak cos w tym jest, po przemyśleniu zauważam w tym logikę. Podchodząc bardziej naukowo można jeszcze określić gęstość borowinek przeciskanych miedzy zakamarkami bieżnika… tylko po co czepiać się szczegółów 😉
Po lewej WINGI, po prawej LABY
Zapominając wziąć nie zrównanych RaidLight–owych stuptutów, przetestowałem również „przenikalność” błota do wnętrza buta. Tu ciekawe spostrzeżenie – systemy zapewniające komfort, zapobiegają dostawaniu się mazi i drobnych kamyczków do środka – na prawdę duży plusik !
O kantowaniu pisałem i potwierdzam – działa, wgryza się w glebę i inne trudne do określenia mazie spotykane Bieszczadzkich szlakach.
Wadą zwykłych XT jest pokrycie, łapiące błoto. Duża przenikalność powoduje przecieranie materiału. Powstają dziury na zgięciach, puszczają szycia. Po Lab-ach problem po prostu spływa 😉 Super kevelarowe sznurówki nie maja śladu degeneracji.
Po lewej WINGI, po prawej LABY
Rzeźnik oprócz obcowania z naturą pozwolił na sprawdzenie obuwia również na asfalcie. Na dłuższą metę nie polecam. Podeszwa sprawdzająca się w terenie zazwyczaj jest miękka, porowaty asfalt zjada ją – daje malutki minusik. Nasuwa się pytanie, czy te buty służą do biegania po asfalcie… pozytywne jest to że na pewno dadzą rade, amortyzacja pozwoli przetrwać kolanom, podczas monotonnego klepania.
Dość bajko pisarstwa, reasumując:
Zalety:
– amortyzacja
– stabilizacja
– komfort i rewelacyjne dopasowanie
– skuteczna podeszwa
– niska waga (320g)
Wady:
– uślizgi na gliniastym podejściu z którym radzą sobie tylko Speed Cross-y
– wysoka cena (za komfort czasami warto dać kilka srebrników więcej)
Nadal zabieram wiele zbędnych wdzianek… buty tylko jedne 😉
Zostaw odpowiedź