[b][size=x-large]Accent Tormenta[/size][/b]
[size=large]komplet ubrań rowerowych[/size]
Stwierdzam, że warto jednak, co jakiś czas przejrzeć swoją garderobę. I nie po to żeby nadążać za modą, ale w celu zapewnienia sobie większej wygody. Tak, tak! Świat idzie naprzód i ciągle wymyśla jakieś nowinki technologiczne. Dotyczy to nie tylko sprzętów mechanicznych, ale również ubrań. Tym razem na warsztat, a raczej na ciało wpadł do testów komplet ubrań Accent Tormenta. I nazwą i kolorystyką
dostosowany jest do aluminiowej ramy Accenta z niskobudżetowej półki.
[b]Koszulka[/b][i]Cena: 119 zł (sierpień 2008)[/i]
Koszulka posiada bardzo długi zamek i można ją praktycznie rozpiąć do wysokości pępka. Jest to całkiem wygodne rozwiązanie na upalne dni i ciężkie podjazdy.
Z tyłu dostępne są trzy klasycznie kieszenie, plus jedna dodatkowa zapinana na zamek. Jest ona umieszczona na środkowej kieszeni i oddzielona od niej grubszym materiałem. Nie jest to niestety rozwiązanie optymalne. Z zewnątrz kieszonka nie jest chroniona przed warunkami atmosferycznymi, powoduje natomiast dyskomfort na plecach, ponieważ w tym miejscu praktycznie nie oddycha. Można było się tutaj pokusić o uczynienie jej nieprzemakalnej, lub pozostawić oddychającą. Takie połowiczne rozwiązanie nie sprawdza się.
Jeżeli chodzi o samą funkcjonalność, to dobrze jest mieć jedną pewną kieszeń na suwak np. na pieniądze, czy telefon.
Materiał, z którego wykonany jest strój (jedwab poliestrowy KOL-SPORT® SUPER MICRO) jest bardzo przyjemny w kontakcie ze skórą. Szybko schnie, chroni przed niewielkim wiatrem. Podczas deszczu pozwala na zachowanie niezbędnego komfortu termicznego.
Po kilkunastu już praniach nie widać śladów zużycia ani zmęczenia materiału i wygląda na to że koszulka ma szansę jeszcze długo posłużyć.
[b]Spodenki[/b] [i]Cena: 169 zł (sierpień 2008)[/i]
Spodenki są dobrze skrojone, wygodne i elastyczne. Posiadają szelki wykonane z siatkowego materiału. Nogawki nie podwijają się dzięki gumce zastosowanej na ich zakończeniach. Największa tajemnica tkwi jednak w pampersie. Jest stosunkowo cienki, ale niezwykle dobrze spełnia swoją rolę. Znakomicie chłonie wilgoć i nie powoduje obtarć. Również w deszczu, kiedy jesteśmy cali przemoknięci, pielucha nadal pozwala zachować komfort jazdy.
. Zdarzały mi się w nich kilkudniowe wypady bez możliwości prania. Nawet wtedy nie powodowały podrażnień, co uważam za duży sukces i postęp w stosunku do mojego wysłużonego [url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=129]napierajkowego[/url] stroju. Widać, że zarówno ten element jak i materiały, z których szyte są stroje sportowe ciągle ewoluują i że powinniśmy robić dość częste przeglądy garderoby.
Ogromny minus należy się za wszyte w środku metki – są umieszczone na lewym boku, dość wysoko. Są duże i mocno drażniące. Ciężko jest je wyciąć. Zresztą drażni głównie grubsze miejsce na szwie.
Przy kupowaniu spodenek rowerowych należy dwa razy zastanowić się czy potrzebujemy modeli z szelkami czy bez. Maniacy kolarstwa pewnie bez namysłu powiedzą, że bez szelek są „dla bab”. My jednak nie jesteśmy ortodoksami w tym względzie. Na treningi wolimy szelki (na pewno nie będziemy mieli odsłoniętych nerek). Na długie imprezy preferujemy brak szelek (łatwiej zdjąć w wypadku nagłej „ciężkiej” potrzeby.
[b]Skarpetki[/b] [i]Cena: 17,90 zł (sierpień 2008)[/i]<
W dzisiejszych czasach nawet skarpetki można dodać do kompletu. Tak jest i w tym przypadku. Kolorystyka i stylistyka tworzą zgraną całość z koszulką i spodenkami. Do dyspozycji mamy dwie wersje – czarno-czerwoną oraz biało szarą. Z naszego doświadczenia wynika, że lepiej sprawdzają się ciemne skarpety. Po ciężkich zawodach białe nie zawsze chce być z powrotem białe. Nawet po kilku praniach (może czas zacząć testować proszki ?)
Skarpetki są niskie, mają wzmocnioną piętę i palce. Sprawdzają się przyzwoicie, chociaż nie są cudem techniki. Na rower zupełnie wystarczające.
Zostaw odpowiedź