[size=x-large]Światełko w tunelu[/size]
Recenzja diodowej lampy rowerowej Cateye HL-EL510.
Cena: 169,00 zł (marzec 2006)
Godzina 21:15. Zmierzch zapadł już 4 godziny temu. Pogoda tak paskudna, że psa nie wyrzuciłbym z domu. Prognoza nie zapowiadała poprawy. Cały tydzień wymigiwałem się od jazdy na rowerze. W końcu zebrałem się w sobie – założyłem 4 warstwy ciuchów, obwiesiłem rower lampkami i ruszyłem na trening. Wszystko szło zwyczajnym zimowym trybem – oblodzone ścieżki nie pozwalały się rozpędzać, czasem rzucały mnie o twardą glebę. Ot – zima.
Jednak przy kolejnej wywrotce nagle zrobiło się wokół ciemno. Chwilę dumałem, aż w końcu odkryłem przyczynę. Lampka na kierownicy otworzyła się, wypluła baterie, a sam reflektor wysłała w krzaki razem z fragmentami kabli. Oświetlając teren czerwonym tylnim światełkiem pozbierałem wszystkie szczątki i ruszyłem w długą mozolną drogę do domu.
[b]Na liście zakupów pojawiła się nowa przednia lampa.[/b]
Po krótkim rekonesansie (chwała dla wydawców katalogów części) wybrałem model HL-EL510 firmy Cateye. Spodobała mi się jej zwarta konstrukcja (drobniejsza niż bardzo podobny model HL-EL500).
Obudowę wykonano z twardego plastyku. Solidny gumowany wyłącznik umieszczono na tylnej ściance. Aby otworzyć lampę i wymienić baterie należy odkręcić przednią (srebrną) część wraz z reflektorem. Po ostatniej przygodzie byłem szczególnie wyczulony na ten element. Krótkie oględziny pozwoliły stwierdzić, że tym razem ryzyko rozpadu lampy pod wpływem uderzenia jest znikome – prowadnice i uszczelki są solidne.
Oprócz lampki, w komplecie znalazłem uchwyt do mocowania na kierownicę wraz z gumkami umożliwiającymi adaptację do różnych średnic. Ucieszył mnie bardzo fakt, że sanki w które wsuwa się lampkę (zabezpieczone zatrzaskiem) pasują również do mocarnego Triple-Shota – akumulatorowej lampy Cateye, która służy mi do zadań specjalnych. Żeby zamienić lampki nie muszę długo majstrować. Niepotrzebne są również jakiekolwiek narzędzia.
Konstrukcja sanek pozwala na niewielkie odchylanie lampy w poziomie, a zacisk uchwytu można w każdej chwili zwolnić aby zmienić kąt świecenia w pionie. Jeśli zacisk nie zostanie skręcony zbyt mocno, można regulować lampkę nawet w czasie jazdy, po prostu mocno ją przekręcając – góra-dół.
[b]Światło[/b]
Białe jasne światło o regularnym kształcie – za to lubimy lampy diodowe. Reflektor testowanego Cateye jest zbudowany tak, że w samym centrum plamy świetlnej znajduje się wyraźny najjaśniejszy punkt (uzyskany przez zastosowanie małej soczewki skupiającej) otoczony szeroką strefą oświetloną równomiernym słabszym światłem rzucającym delikatne prążki. Kontrast prążków jest niewielki – nie przeszkadzają one w obserwowaniu pokonywanego terenu.
Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie rozmiar samej diody. Ona ma ledwie 2mm średnicy, ale jej jasność to wg producenta 800 candeli! (Nie tak dawno szczytem szyku były 5mm diody o jasności 12candeli, które trzeba było składać całymi pęczkami, by uzyskać przyzwoite światło). Ciekaw jestem czym będziemy sobie świecić za 5 lat…
Jasność testowanej lampy pozwala szybko i bezpiecznie poruszać się po ciemku na dziurawych asfaltach, po polnych drogach i ścieżkach. W większości rajdowych sytuacji nie ma potrzeby użycia niczego mocniejszego. Dopiero na zjazdach w trudnym terenie, gdy trzeba cały czas pilnować znakowanego szlaku, czy kluczącej niewyraźnej ścieżki, trzeba trochę zwolnić. Warto wówczas mieć drugie źródło światła – najlepiej czołówkę, która oświetli szczegóły poza polem widzenia lampy Cateye.
[b]Żywotność baterii[/b]
Jednym z podstawowych argumentów przy wyborze tej lampy była obecność trybu ekonomicznego. Wciskając włącznik po raz drugi, uzyskujemy słabsze ale również użyteczne światło. Na długich rajdach zawsze się bałem, czy baterie dotrwają do końca etapu, czasem więc wolałem prostsze fragmenty pokonywać „po omacku” zdając się na oświetlenie kolegów z drużyny. Teraz mam ten problem z głowy. Nawet czas świecenia na pełnej mocy zostawia komfort psychiczny – 30 godzin. To są trzy pełne noce!
Ciekawi mnie, dlaczego producenci lamp rowerowych tak późno wpadli na pomysł z trybem ekonomicznym – w czołówkach Petzl wprowadzono go już kilka lat temu.
[b]Odporność na zniszczenie[/b]
Redakcja napieraj.pl niestety nie dysponuje całym kartonem lampek, nie mogliśmy więc (a wielka szkoda) zrobić testu niszczącego (chętnie zobaczyłbym jak zachowuje się mój Cateye zanurzony w wannie lub wkręcany w szprychy). W czasie ostatnich miesięcy zaliczył jednak trochę upadków, czego świadectwem jest szrama na przedniej części obudowy. Nie wpłynęło to w żaden sposób na funkcjonalność lampy. Cateye sprawdzał się również w czasie obfitych opadów deszczu i śniegu. Gdy się zupełnie zapaprał wystarczyło tylko przetrzeć od czasu do czasu przednią szybkę i znów działał bez zarzutu.
Myślę, że posłuży jeszcze przez kilka lat.
[b]Podsumowanie[/b]
Cateye HL-EL510 (czy nie można było jej nazwać w bardziej ludzki sposób? Chyba nigdy nie zapamiętam tego zlepku znaków… 😉 ) sprawuje się bardzo dobrze jako uniwersalna lampa do jazdy po zmroku. Niewielkie zużycie prądu w trybie ekonomicznym czyni z niej doskonałe światło miejskie, a przy pełnej mocy pozwala zapuścić się daleko poza tereny oświetlone światłem latarni.
Dystrybucja: [url=www.velo.com.pl][b]Velo Sp. z o.o.[/b][/url]
Zostaw odpowiedź