[size=x-large][b]Pół kilo światła [/b]
Czołówka Petzl Ultra Belt[/size]
Cena: 1349 zł
Waga: 495 g (Lampa 230 g, akumulator 265 g)
Strumień światła: 350 Lumenów
Tryby świecenia (zasięg i czas świecenia*)
-maximum: 120 m, 3h15
-optimum: 80 m, 9h30
-ekonomiczny:40 m, 34h
[size=x-small]* – test przy 20 st. C[/size]
Nie ma co ukrywać, na rajdach liczy się waga ekwipunku. Gdy musisz szpej tachać ze sobą przez cały rajd, w miarę przemierzania kriometrów każdy gram zaczyna mieć znaczenie (tak zwane gramokilometry 😉 ). Gdy zaproponowano mi zatem dźwiganie prawie pół kilowej lampy, w pierwszej chwili nie byłem zachwycony. Jednak nie raz już używałem produktów Petzla i praktyka podpowiadała mi, że za taką konkretną wagą coś musi się kryć coś wartego zabierania nadbagażu. Ale po kolei.
[b]Otwieramy patriotyczne pudełko[/b]
W swojsko wyglądającym, biało-czerwonym pudełku (zorganizowanym bardzo wygodnie również do przechowywania) znalazłem lampę, akumulator i ładowarkę. No proszę, można zrobić ładowarkę do lamp, która wyglądem i masą przypomina bardziej ładowarki do telefonów komórkowych niż cegłę. W obudowie ładowarki dioda, sygnalizująca trzy stopnie naładowania akumulatora (pusty, do połowy, pełny). W komplecie wymienna wtyczka w standardzie amerykańskim (przyda się na rajdach za oceanem). Czas naładować akumulator. Nie ma co ukrywać, tym razem ktoś się postarał przy projektowaniu tego elementu. Solidna plastikowa obudowa w designerskim kształcie.
Całość lekko w kształcie łuku, dzięki czemu po wrzuceniu do kieszeni (mówimy o lampie typu “belt” czyli z akumulatorem umieszczonym w plecaku lub kieszeni zawodnika) miło dopasowuje sie do krągłości ciała. Na szczycie umieszczono przycisk i 4 diody umożliwiające sprawdzenie stanu akumulatora. Teoretycznie każda z diod wskazuje 25% pojemność – nie wiem czy aż tak dokładnie, ale akumulator rzeczywiście pokazuje również inne stany niż naładowany i “zdechły” (co nawet w komórkach bywa rzadkim luksusem). Czas ładowania 4000 mAh wynosi 5 godzin.
No i dochodzimy do wisienki na torcie – lampa. Źródłem światła jest 6 LED-ów (producent nie pochwalił się jakich) umiejscowionych w owalnej obudowie z tworzywa. Z prawej strony duży i wygodny przełącznik (do obsługi nawet w rękawicach zimowych) z pięcioma ustawieniami: 3 tryby świecenia, wyłączanie i blokada (skuteczna) na czas transportu. Reflektor posiada możliwość regulacji kąta świecenia w pionie o 90 stopni (od całkiem przed siebie do całkiem “pod nogi”). Mocowanie na głowie odbywa się za pomocą znanego z innych czołówek Petzla systemu trzech gumek. Kabel do akumulatora poprowadzony został z lewej strony na tył głowy i dalej skierowany w dół. Jego łączna długość ok. 125cm powinna zadowolić nawet kogoś, kto ma dwa metry wzrostu. Na końcu kabla specjalnie wyprofilowana wtyczka nie pozostawia wątpliwości jak ją podłączyć do akumulatora. Akumulator wyposażono w specjalny (wygodny i działa) zatrzask uniemożliwiający przypadkowe odłączenie się przewodu w trakcie zawodów.
[b]W teren, w TEREN !!![/b]
Lampa na łeb, akumulator na kabelku do plecaka i na trasę! Nie będę ukrawał, że lampa szybko mi się spodobała. Jej umocowanie i „ciężar” na głowie po długim marszu nie sprawiał większego dyskomfortu niż standardowa czołówka. Najniższy poziom światła, na jaki pozwalał przełącznik był idealny do czytania mapy (odbicie od papieru nie oślepiało) i poruszania się w łatwiejszym terenie. Ale przecież to samo dawała mi Tikka XP. Lwi pazur ukazał się gdy trzeba było zejść z dróg i ścieżek. W chwilach poruszania się w „na rympał” w (???) nocy najsilniejsze światło dawało ogromny wgląd w teren i pozwalał na sprawny wybór drogi. Światło pokazujące przestrzeń na wiele metrów do przodu (120 m wg producenta) pozwalało wybierać najlepsze warianty ominięcia przewalonych drzew, wykrotów, skupień krzaków poszycia czy gęstwin runa oraz dogodne miejsca do trawersowania strumieni i wąwozów. Nie muszę dodawać, że dzięki odnalezieniu dobrej drogi można znacznie zwiększyć tempo poruszania się zespołu i zaoszczędzić wiele sił, które mogłyby zostać stracone na niepotrzebne przedzieranie się przez krzaki i kluczenie, gdy obok biegnie wygodna “zwierzęca ścieżka”. Nie powiem, że było mi jasno jak w dzień, ale takiego komfortu w terenie jeszcze nigdy nie miałem. Środkowe ustawienie przełącznika światła jakoś mi sie nie przydaje. Gdy jest łatwo wystarcza mi tryb ekonomiczny, a gdy trzeba znaleźć przejście lub wyczesać punkt kontrolny to szkoda mi czasu i przełączam się wtedy na MAX. Ale od przybytku głowa nie boli, może komuś sie przyda. Przy takim używaniu akumulator wystarcza mi na letnią noc (oczywiście to zależy od ilości trudnego terenu). Nieco zaskakujące jest wyczerpanie akumulatora. Niby pod koniec lampa przełącza sie on (???) w tryb rezerwowy, ale w trakcie napierania jakoś łatwo to przeoczyć, a zgon ostateczny następuje nagle i całkowicie (żadnego końcowego bżdżenia(??)). Z jednej strony pokazuje to świetne wykorzystanie energii, ale też z tego względu pod żadnym pozorem nie należy używać tej lampy, jako jedynego źródła światła na rowerze. Można się niemiło zaskoczyć. Podobnie przed wpinaniem się w liny warto sprawdzić stan akumulatora (dzięki zamieszczonemu wskaźnikowi). Głupio można potem wyglądać wisząc w powietrzu i próbując się dostać do schowanej plecaku drugiej czołówki lub krzyczeć do partnerów o pomoc.
Zaczep kabla przy akumulatorze sprawdza sie znakomicie wiec “bateryjki” na wędce można spokojnie wrzucić luzem do plecaka. Napieranie z czołówką typu belt wymaga pewnego przyzwyczajenia przy zdejmowaniu plecaka, ale nie jest to duży dyskomfort (trzeba napierać a nie grzebać w plecaku , a bluzę ze środka zawsze może Ci w marszu wyciągnąć partner). Lampa dedykowana jest do biegania, ale oczywiście sprawdza się, jako szperacz na rowerze czy na kajaku.
Zatem czy warto dźwigać pół kilo światła na zawody zamiast ok. 100 g lampeczkę? To oczywiście zależy od zawodów. Ale jeśli szykujecie się na rajd typu Adventure Trophy lub inne zawody gdzie punkty nie stoją pod latarnią przy asfalcie lub czeka was nocne BnO itp., to nie ma wątpliwości, że przynajmniej jedna taka lampa na zespół da wam spora przewagę w terenie. Podobnie w czasie szybkiego rajdu pieszego typu Kierat, gdzie sporo zależy od prędkości poruszania się w ciemności – ULTRA może stanowić spory atut.
Do zobaczenia na trasie – tylko nie świećcie mi po oczach !
И тут его осенило, что это "Женевьева Жажда крови" сам Мастер Синанджу.
Это был костюм дра-кона, зеленый с голубым.
Но "Система здоровья Ниши Методика Упражнения Медитация" британец не желал, чтобы его ограждали.
Только не говори, шепотом, словно у "Вишневый сад 10-11 кл" постели больного, выговорил дядя Джаспер, что надумал "ЕГЭ. Математика. Комплексная подготовка" жениться!
Мистер Моллой, смотревший на ветчину, словно впервые воочию "Тридцать три молитвы о деньгах…" узрел Тадж-Махал, не сразу заметил Джефа.
Не все ж я буду промахиваться, "Lego 64 интересные страницы" когда-нибудь да попаду.
Zostaw odpowiedź