AKTUALIZACJA 24/01/2013
Dzień drugi przyniósł dużo mniej przetasowań. Ułożyła się czołówka. Na przedzie są Red Fox z Rosji i Salewa Trail Team z Polski. Za ich plecami w odległości nieco ponad 2 godzin walczy inov-8 team (Polska) przeciwko międzynarodowej ekipie łotewsko-estońsko-czeskiej.
Część zespołów już zaczęła robić skróty trasy. Wygląda na to, że są już tylko 4 ekipy z kompetem punktów i zadań specjalnych. Ranek to dla większości zespołów było kończenie wielkiego etapu rowerowego i wyjście na trekking. Ten trekking miał mało przelotów asflatowych i dużo chodzenia po przysypanych szlakach. W roli przecierających wystąpili Rosjanie z Red Fox. Za nimi przyczaiła się polska Salewa. Niby na mapie jest bardzo dużo wariantów i żadne rozwiązanie nie narzucało się szczególnie, ale w praktyce ten co założył ślad definiował równocześnie szlak dla pozostałych ekip, które nie chciały już kombinować.
Śnieg jest twardy. Czuć wyraźnie skorupę pod świeżym puchem i łatwo sobie poobijać kostki lub palce. Apropos palców – Rafał z teamu inov-8 dorobił się eleganckich krwistych pęcherzy. Zaklejał je dziś starannie po odcinku pieszym. Z kolei wczoraj Łukasz Warmuz z Salewa Trail team przywalił głową w gzyms w czasie odcinka nawigacji GPS i bał się, że może mieć wstrząs mózgu.
Popołudnie, wieczór lub część nocy uczestnicy spędzą na rowerach. Mają do pokonania odcinek około 60km, ale jest na nim trochę pchania, sporo wariantów i na pewno wleczenie się przysypanymi szutrówkami. Po rowerze – jeszcze nocą, wskakują na biegówki. Etap zaczyna się od dwóch sytych podejść które pewnie lepiej zrobić z buta. Ale potem jest już wiele odcinków w sam raz na śmiganie na nartach. Warunki są dobre. Pierwszy zespół jest spodziewany na mecie po ok. 72 godzinach, więc dopiero w sobotę rano, ale już wiadomo mniej więcej kto jest mocny, a kto nie.
24/012013 13:00
W nocy ze środy na czwartek trwał liczący nominalnie 131 km etap rowerowy. Mimo stromych podjazdów i trudnych warunków tempo pokonywania trasy przez czołowe zespoły zaskoczyło organizatorów. Do tego stopnia, że dwa pierwsze zespoły: rosyjski RedFox i polska Salewa znalazły się na przepaku zanim pojawiły się tam ich rzeczy. Rosjanie postanowili od razu napierać dalej, a rodzima Salewa spokojnie poczekała, aż dotrą ich rzeczy, w tym czasie odpoczywając sobie co nieco. Okazało się, że była to dobra decyzja, gdyż organizatorzy zawodów postanowili odliczyć im 40 minut. Poza tym to na przodującym zespole spoczywa przykry obowiązek torowania trasy w śniegu, wygląda więc na to że Salewa przyjęła dobrą strategię.
Generalnie nastroje są dobre, szczególnie w Salewie, która bez problemu trzyma się tuż za liderami. Wyglądają „zupełnie jakby byli na spacerku” (z relacji telefonicznej Krzyśka). Podobnie dobry nastrój panuje w Team’ie 360°, który zdaje się odpuścił już walkę o zwycięstwo i dobrze się bawiąc ma zamiar po prostu ukończyć zawody – ponoć na twarzach „Kiełbasy” i Tomka Mikulskiego gościł „dziwnie szeroki uśmiech”.
Z kolei inov-8 team Polska boryka się z pewnymi problemami. W nocy Sabina część trasy jechała na holu rowerowym (co wbrew pozorom wcale nie jest takie proste). Rafał – pierwszy raz startujący w tak długich zawodach – miał problem z obtarciami stóp. W nocy zespół postanowił zrobić postój w jednym z gospodarstw, aby za pomocą apteczki nareperować trochę Rafała.
Poniżej zamieszczamy czasy z przepaku B:
Następnie zespoły wyruszyły na kolejny etap trekkingowy.
Aktualne warunki: w lasach leży ok. 20-30 cm śniegu, temperatura powietrza -3°C, pochmurno.
Zachęcamy do przejrzenia galerii zdjęć z ostatniej doby. Autorem fotografii jest Piotr Dymus.
Zostaw odpowiedź