Nietypowe 2-8 osobowe drużyny, mrok nocy i chłód dnia, poligon wojskowy i zadania specjalne – tak w wielkim skrócie będzie wyglądała tegoroczna edycja Rajdu Zwiadowców. Zainteresowani?
Cała zabawa będzie miała miejsce na poligonie wojskowym w Biedrusku koło Poznania. – Na odprawie uczestnicy przejdą szkolenie z czytania i oznaczania map w systemie UTM oraz kodowania haseł NATO. Będą się też szkolić z lokalizacji i weryfikacji tożsamości tzw. SARWORD – mówi organizator Bartosz Juniewicz. Ekipy dostaną mapy i ruszą na trasę, na której będą na nich czekać zadania survivalowe. Przed nimi dwa etapy – dzienny i nocny, zwłaszcza ten drugi doda przygodzie pikanterii. – Uczestnicy przeniosą się w krainę gry o charakterze działań zwiadowczych lub specjalnych. Będą trzeba się wykazać umiejętnościami przetrwania (ogień czy woda), ale będzie też trzeba „poużywać mózgu”, bo znajdą się i zadania, które uruchamiają intelekt całej grupy. Grupa sama obmyśla strategię, decydują czy iść czy biec. Nie ma tu żadnego odgórnego nakazu, nie trzeba byś poważnie trenującym biegaczem – dodaje Bartek.
Rajd odbędzie się w tym roku po raz dziewiąty. Każda edycja jest inna i ma w sobie coś specjalnego. Inne, zadania, nowy teren. W grze najważniejsze jest odnalezienie punktów kontrolnych. Na końcu etapów na uczestników będą czekały zadania sprawnościowe, które przełamią monotonię marszu czy biegu. Jakie to będą zadania? Organizatorzy milczą jak grób! Mówią, że to tajemnica i nie chcą zdradzać szczegółów żeby nie psuć efektu zaskoczenia i przyjemności z niespodzianek.
Podkreślają też, że nie chodzi o wynik, a o pracę zespołową. Skąd pomysł na tak liczne grupy? To nawiązanie do tradycji, grup zwiadowców i specjalnych, które też liczyły tyle osób. Organizator podkreśla również, że zależało mu na wspólnej, grupowej zabawie. Sprawdzenia się w sporych teamach. A dla kogo to zabawa? – W zasadzie dla każdego kto chcę się sprawdzić w warunkach orientacji w terenie, ma chęć przeżycia czegoś nowego i ciekawego, a także sprawdzić swoją i wspólną, grupową determinację.
Zobacz film z 2015 roku:
Jak było w ubiegłym roku? Na starcie wszystkie grupy zostały przeszukane i pozbawione wszelkich urządzeń wspomagających nawigację. Do depozytów trafiły wszystkie telefony uczestników. Otrzymali pakiet „kit zadaniowy” oraz jeden telefon kontaktowy od organizatorów. Nie było taryfy ulgowej. Gra była wyrównana. Grupy początkowo miały duże problemy w nawigowaniu, noc oraz teren nie rozpieszczały. Rozlewiska Warty nie ułatwiały zadania, a dość ciepła noc sprawiała, że uczestnicy mieli okazję solidnie się spocić. Zawodnicy do końca nie wiedzieli ile jest punktów, ani czego się spodziewać w trakcie gry. Dzielnie szukali koordynatów na następne punkty, kodowane w systemie, którego uczyli się na długiej odprawie. Najważniejsza rzecz jasna była sama grupa. Jej determinacja, współpraca, pomoc między uczestnikami – za to zyskiwało się najwyższe noty.
Pierwszy etap – nocny, zajął najlepszej ekipie KARKASA TEAM 10 godzin i 11 minut. Oprócz nich jeszcze tylko dwu ekipom udało się zmieścić w wyznaczonym czasie i zaliczyć wszystkie punkty.
Cztery zwiadowcze grupy zrezygnowały nad ranem. Pozostałe walczyły do końca. Pierwszy etap weryfikował najdrobniejsze błędy w działaniu z mapą. Był egzaminem na uważność podczas odprawy i uczenia się systemu kodowania. W finalnym etapie – dziennym na uczestników czekały katorżnicze stacje z zadaniami z treningu funkcjonalnego. Wszyscy walczyli do ostatnich sił.
– Organizujemy tę grę dla zabawy, niekomercyjnie. Przekazujemy swoją wiedzę i doświadczenie. Ludzie do nas wracają i to nas motywuje, że jest sens to organizować i podtrzymywać taką tradycję. Pragniemy aby to była wzmacniająca przygoda dla tych ludzi i ich więzi, sposób na przezwyciężanie trudności codziennych. Mamy nawet parę, która powiedziała, że dzięki rajdowi wzmocniła swoją relację i… wzięła ślub! – cieszy się Bartosz.
Na zachętę dodaje, że rajd to nie tylko nocne ciuranie w błocie i deszczu. – Przewidujemy ciepłą zupę dla uczestninków w przerwie między etapami. Warto się nazstawić na dobrą zabawę, bo wygranym jest tu każdy, kto zdobędzie wszystkie PK i zapracuje na wysokie morale grupy.
Zgłoszenia poprzez mail: [email protected].
Stowarzyszenie Grupa Aktywnych Awangarda wywodzi się z Nadwarciańskiego Klubu Bezdroży (4x4wlkp.pl) – klubu założonego w dużej mierze z motoryzowanych miłośników bezdroży, wypraw i wszystkiego co się z tym wiąże. Z czasem grono to rozrosło się i pojawili się nowi zapaleńcy w innych „dyscyplinach”. Wśród nas są survival-owcy, wielbiciele jazdy konnej, narciarstwa oraz wielu innych aktywnych sportów, z nami są zwolennicy paintball-a, ASG, wspinaczki oraz grotołazi.
Na naszej liście aktywności są rónież zapaleńcy z „polowania na kadr” – czyli tych, którzy gotowi są zerwać się z łóżka o 4.00 nad ranem tylko po to, by zrobić w plenerze to jedno jedyne zdjęcie wschodzącego słońca, czy lecącego Bielika, za to na miarę „National Geographic”.
Zostaw odpowiedź