Ewa Majer (Solgar Polska) i Bartosz Gorczyca (Salco-Garmin Team) to najmocniejsi Polacy na liście Lavaredo Ultra Trail, który zaczyna się o godz. 23 w piątek. Nasza mocarna para jest już we Włoszech, od tygodnia testując trasę. Zapowiada się ciekawie.
Jeszcze nigdy Polak nie stawał na podium największych europejskich biegów ultra takich jak: Transgrancanaria, Lavaredo Ultra Trail, UTMB. Czy stanie się to w tym roku?
Cóż… tak obstawiają organizatorzy! W rankingu na stronie biegu wśród faworytek na 3. miejscu jest Ewa Majer! Ranking ułożony jest na podstawie punktów ITRA. Wśród zgłoszonych najwięcej zgromadziła ich Francuzka Caroline Chaverot (806). Za nią jest Nowozelandka Ruth Croft (774). Ewa ma ich 734.
Liczby jednak nie biegają. Trzeba więc polegać na nogach. Te, które posiada Ewa są zaś wyjątkowo mocne. Ostatnie 30 dni przygotowań przed wylotem to około 450 km w górach. W sumie od początku sezonu zawodniczka grupy Solgar Polska pokonała ponad 1000 km. Wszystkie starty były tylko treningami lub sprawdzianami przed wyprawą po punkty do światowego cyklu Ultra-Trail World-Tour.
W Dolomitach czeka na nią wymagająca trasa: 120 km i 5800 metrów w górę.
– Te 120 kilometrów to optymalny dystans dla mnie. Przewyższenia też mnie nie przerażają. Biegałam w trudniejszych imprezach. Wielką niewiadomą są rywalki. Nigdy nie walczyłam ze światową elitą, ale i one nie walczyły jeszcze ze mną – żartuje zawodniczka.
Ewa dobrze znosi katorgę
Uczestnicy Lavaredo Ultra Trail na pokonanie 120-kilometrowej trasy w górach mają 30 godzin. Aby wejść na podium mężczyźni muszą powalczyć o czas w granicach 12 godzin. Kobiety ukończyć zawody w około 14 godz. Wymaga to nie tylko żelaznych mięśni, ale i przygotowania żywieniowego.
– Na trasie dużo piję, mało jem. Będę miała ze sobą sole mineralne, magnez, witaminę C i BCAA – tłumaczy zawodniczka Solgar Polska.
Podczas takiego wysiłku jej organizm poddawany jest ogromnemu stresowi. Biegaczki tracą w ciągu jednego dnia po kilka kilogramów, jednak Majer się tym nie martwi. Dobrze znosi ogromny wysiłek. Zazwyczaj już następnego dnia wybiera się na krótki trening, a po kilku dniach jest w stanie znów rywalizować na ultra dystansach. Zawody w Dolomitach są dla niej najważniejszym sprawdzianem przed najsłynniejszym biegiem ultra na świecie – Ultra Tail du Mont Blanc w sierpniu.
Gorczyca także wśród elity
– Przed biegiem czuję się dobrze. Mam ochotę na ściganie i mam ochotę się zmęczyć. Z pokorą podchodzę jednak do rywalizacji i cieszę się, że w tym biegu jestem raczej „szarą myszką”, a uwaga skupia się na innych, piekielnie mocnych zawodnikach, których tutaj nie będzie brakowało.Postaram się więc nie patrzeć na innych i wykonać dobrą robotę – wyjaśnia nam Bartosz.
Decydujące ostatnie 40 km
Polska para zrobiła już rekonesans trasy.
– Znamy prawie 30 km początku biegu, 30 km końcówki i 25 km ze środka trasy. Myślę, że to dość spory kawałek. Sama trasa w sobie nie jest bardzo trudna. Strome podejścia, ostre techniczne zbiegi i odcinki przypominające trudne tatrzańskie szlaki również nie są tu rzadkością. Myślę, że ostatnie 40 km tego biegu będzie grało kluczową rolę. Właśnie tam kumulują się najtrudniejsze technicznie momenty. Do tego dochodzi narastające zmęczenie. Można tutaj najwięcej stracić… ale i zyskać – analizuje Bartosz.
Według jego wyliczeń, aby myśleć o podium trzeba gnać ze średnią prędkością 10 km/h. Teoretycznie niezbyt szybko, ale przy 120 km i 5800 m przewyższenia jest to imponujący wynik.
Z najdłuższym dystansem zmierzy się 1500 zawodników z całego świata. 46 proc. to reprezentanci gospodarzy, 10 proc. biegacze z Francji. Trzecią „reprezentacją” są Polacy, 9 proc.
Zostaw odpowiedź