Wielkimi krokami zbliża się Zimowy Maraton Bieszczadzki. Co zabrać ze sobą, jak zadbać o to by nie zamarzło picie w rurce od bukłaka i żeby żele nie zamieniły się w lody? Mamy trochę porad dla początkujących zimowych maratończyków górskich!

Skoro zawody odbywają się zimą, można się spodziewać, że będzie zimno. Co prawda współczesne zimy często mają się nijak do wyobrażenia o tej porze roku i przypominają bardziej jesień, to jednak pogoda jest zmienna, szczególnie w górach. Na dole może być plucha, a na górze mróz i wiatr, dlatego zdecydowanie należy się ubrać „na długo”, czyli założyć długie spodnie/leginsy, a na górę coś z długim rękawem. Najlepiej ubrać się na cebulkę, żeby w razie konieczności można było zdjąć lub dołożyć warstwy.

Ciepłe wnętrze

Pierwsza warstwa to bielizna termiczna, a jej grubość oczywiście trzeba dopasować do panujących warunków, ale raczej nie powinna być zbyt cienka (i możliwie przylegająca do ciała, co poprawia termikę i minimalizuje ryzyko otarć sutków). Raczej nie ma co się spodziewać upałów w styczniu, dobrze jeśli ma suwak. Wtedy na podejściu, gdy może się zrobić gorąco, można ją rozpiąć. Na bieliznę oczywiście bluza również dobrze jeśli jest rozpinana, można wtedy poprawić wentylację. Dobrze jeśli ma kieszonki. Czemu kieszonki? O tym później.

Wiatrówka lub cięższy oręż

W zasadzie jeśli warunki by były całkowicie stabilne to by wystarczyło. Niestety zazwyczaj takie nie są. Dlatego warto mieć ze sobą jeszcze kurtkę. Jaką konkretnie to zależy od warunków i prognozy pogody. Jeśli jest bardzo zimno, lub występują opady śniegu czy deszczu, wtedy warto mieć ze sobą kurtkę membranową, która lepiej ochroni przed deszczem i wiatrem, więc będzie też cieplej. Niestety w kurtkach z membraną łatwiej się zapocić, więc jeśli nie jest bardzo mroźno i wietrznie oraz nie występują opady, wystarczy lekka wiatrówka. Ochroni przed wiatrem, o ile nie jest to wichura i dodatkowo znacznie lepiej sobie poradzi z odprowadzaniem potu, co zaowocuje bardziej suchym wnętrzem. Wilgoć zimą nie jest mile widziana bowiem bardzo potęguje odczucie zimna. W wyjątkowych sytuacjach, gdy występuje bardzo silny mróz, jak to miało miejsce niedawno (poniżej -20 stopni Celsjusza) warto mieć ze sobą ocieplaną kurtkę. Nie chodzi tu o narciarską kapotę, ale o lekkie kurtki (około 300 g) ze sztuczną ociepliną np. primaloft czy climashield, które mogą się przydać nie tylko w sytuacji awaryjnej. Zmęczenie plus odwodnienie i wychłodzenie gotowe, wtedy taka kurtka może pomóc, a zmieści się spokojnie do biegowego plecaka. Można użyć też kurtki z naturalnego puchu, który jeszcze lepiej się kompresuje, ale materiały syntetyczne lepiej znoszą kontakt z wilgocią.

Cienka wiatrówka jest dobrym rozwiązaniem gdy wieje i jest przenikliwie zimno. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Cienka wiatrówka jest dobrym rozwiązaniem gdy wieje i jest przenikliwie zimno. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Pasek na numer i inne drobiazgi

marmot-connect-trail-glovesJeśli będziemy używać którejkolwiek kurtki (czy to wiatrówki, membranowej, czy ocieplonej) przez większą cześć biegu, warto zainwestować w pasek do mocowania numeru, dzięki niemu nie trzeba będzie dziurawić drogiej kurtki, ani chować numeru pod nią, czego nie lubią sędziowie.
Oprócz kurtki trzeba pamiętać o czapce i rękawiczkach, nawet jeśli jest stosunkowo ciepło, należy je ze sobą zabrać. Bardzo dobrze spisują się rękawiczki z zewnętrzną „ łapawicą” z wiatro- lub wodoodpornego materiału. Naciąga się ją gdy robi się zimno. Rękawiczki zyskują wtedy na uniwersalności.

Warto wrzucić także buffa, a nawet i dwa. Te sprytne szmatki mogą posłużyć za czapkę, komin, a nawet można w nie zawinąć dłonie jeśli zmarzną. Ich zastosowania są niepoliczalne.

Pasek na numer startowy. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Pasek na numer startowy. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Skarpety i buty – wodoodporne czy nie?

Jeśli chodzi o odzież, to zostały w sumie już tylko skarpety, ale te są ściśle powiązane z buty do biegania w górach, więc trzeba je potraktować razem. Skarpety mogą być zwykłe lub wodoodporne, tak samo jak i buty. Jeśli jednak któryś z tych elementów jest już wodoodporny to drugi być nie powinien. Buty czy skarpety z membraną, a takie mają chronić przed wodą, słabo odprowadzają pot i dodatkowo jest w nich naprawdę ciepło. Jak woda się już do środka dostanie to buta nie opuści. Wodoodporność, jak widać, niesie pewne ryzyko. Jeśli nie ma błota i roztopów lepszym rozwiązaniem będą klasyczne buty i skarpety. W śniegu będą wilgotne, ale nie zrobi się bagno. Skarpety wodoodporne są również sztywniejsze i grubsze od zwykłych, zatem nie muszą współgrać z butami biegowymi. Może okazać się, że będzie w nich po prostu za ciasno. Skarpety z membraną nie są również tak wygodne jak zwykłe i stopa może nieco w nich jeździć. Nie są tak dopasowane więc jest nieco luzu.

Agresory na śnieg i lód

Jeśli wybierzemy buty z goreteksem to konieczne będą ochraniacze. Inaczej wilgoć dotrze do środka od góry i zrobi się plucha. Buty na zimowe biegi powinny mieć maksymalnie agresywną podeszwę, z głębokim bieżnikiem. arctic-talon-275-snow-500To czy konieczne są kolce zależy od warunków danego dnia. Jeśli na trasie jest kawałek lodu, a reszta to śnieg, lub śnieg i ziemia czy błoto to kolce nie są konieczne. Agresywny bieżnik powinien sobie dać radę. Natomiast jeśli naprawdę przylodziło, to kolce mogą uratować skórę. Bieszczady nie są górami szczególnie kamienistymi więc, nawet jeśli będą odcinki bez śniegu, bieg w kolcach nie będzie udręką. Oczywiście można zabrać ze sobą nakładki, które zapewniają dobrą trakcję i można je założyć w każdej sytuacji. Ale… Po pierwsze jest to dodatkowy bagaż, po drugie nie trzymają się idealnie butów, więc przy dynamicznym pokonywaniu zbiegu trzeba uważać by ich nie zgubić. Nie dają też takiej kontroli kroku jak buty z kolcami, jeśli jednak nie mamy butów z dobrym bieżnikiem, to nakładki warto poważnie wziąć pod uwagę.

Krem czy kalafiory?

Niezależnie od tego jakich butów będziemy używać, czy z gore, czy z kolcami, czy skarpety będą wodoodporne czy nie, warto stopy nasmarować np. sudocremem czy innym podobnym specyfikiem. Możemy mieć pewność, że stopy w czasie biegu będą wilgotne, więc nasmarowanie może zapobiegać namakaniu skóry oraz otarciom, a kalafiory czy otarcia to jedne z gorszych rzeczy jakie mogą biegacza spotkać.

Tankowanie

Na maratonie bieszczadzkim są do dyspozycji 4 bufety, czyli całkiem dużo. Umiejscowione są one na:


10. kilometrze – w okolicy Solinki (tam, gdzie Rzeźniczek odbija ze stokówki w stronę Balnicy)

17. kilometrze – Roztokach Górnych

26. kilometrze – skrzyżowaniu stokówki z drogą na Cisną

33. kilometrze – Karczmie Brzeziniak

38. kilometrze – skrzyżowaniu stokówki z drogą na Cisną


Największy dystans pomiędzy bufetami to 10 km oraz 9 km. Dla wolniejszych zawodników to jednak niemal dwie godziny zatem warto zabrać ze sobą picie, jednak nie więcej niż litr. W zimowych warunkach na taki dystans więcej nie potrzeba, a na bufetach zapasy można będzie uzupełniać, więc po co się przeciążać.

Podwójnie rozgrzewające picie - specjalność imprezy. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Podwójnie rozgrzewające picie – specjalność imprezy. Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Walka z mrożonkami

Trzeba jednak pamiętać, że Zimowy Maraton Bieszczadzki rozgrywany jest… zimą. A jak wiadomo – płyny w ujemnych temperaturach zamarzają. Jeśli używamy bukłaka dobrze będzie jeśli będzie on izolowany, tak samo jak rurka. Niestety nawet to nie gwarantuje, że płyn nie zamarznie. Często jako pierwszy „zawodzi” ustnik. Jeśli to możliwe warto nalewać ciepły płyn (ale nie gorący żeby nie uszkodzić tworzywa. Niektóre wytrzymują nawet 70 stopni Celsjusza, ale raczej nie są przystosowane do gorącego). Ustnik, jeśli jest taka możliwość, warto wsadzać pod bluzkę czy kurtkę, żeby nie zamarzł. Można się też pokusić o używanie ogrzewaczy chemicznych, które całkiem dobrze nadają się do ogrzewania bukłaka czy rurki. Trzeba jednak poćwiczyć sprawną obsługę i miejsce gdzie należy ogrzewacz wsadzić. Najwolniejsze osoby mogą rozważyć niewielki termos. Jeśli mróz będzie silny to przez dwie godziny napój w bukłaku może i tak zamarznąć, wtedy ratunkiem jest tylko termos.

Lody w żelu

Bardzo podobnie sytuacja wygląda z jedzeniem. Jeśli zabieramy je ze sobą na trasę, ono też zamarznie, jeśli jest mróz. Baton twardy jak skała czy lody z żelu nie dodadzą nam energii. Smakołyków nie warto zatem wsadzać do plecaka. Ponieważ dystans nie jest jeszcze tak potężny, a bufety dość często – nie potrzebujemy kosza piknikowego, więc zdecydowanie lepiej jedzenie schować w odzieży (właśnie do tego potrzebne są kieszonki w bluzie), gdzie ciepło naszego ciała zapewni mu formę zdatną do spożycia.

Drobiazgi ratujące skórę

Na zawody warto zabrać też kawałek plastra, może się on przydać na otarcia i pęcherze (choć wtedy zapewne i tak szybko odpadnie, jeśli nie jest to specjalny plaster) czy przy drobnej ranie. Niewielki scyzoryk również jest mile widziany, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Kilka agrafek też warto zabrać, jeśli odpadnie numer, czy rozwali się jakiś suwak, wtedy będzie jak znalazł. Ogrzewacz chemiczny jest niewielki, a oprócz ogrzania płynu może się przydać do ogrzania np. zgrabiałych rąk. Im dłużej spodziewamy się biec tym większa zasadność jego zabrania.

Z utrzymaniem ciepła można sobie poradzić na wiele różnych sposobów... Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Z utrzymaniem ciepła można sobie poradzić na wiele różnych sposobów… Zimowy Maraton Bieszczadzki. Fot. Jolanta Błasiak-Wielgus

Folia NRC to coś, o czym trąbi się notorycznie, ale warto przypomnieć, że to jeden z najważniejszych elementów wyposażenia. Trzeba ją koniecznie zabrać, mimo że organizator tego nie wymaga. Wygląda niepozornie, ale ta folia może uratować życie (albo chociaż skórę), oczywiście lepiej żeby nie doszło do sytuacji, że zajdzie konieczność jej użycia, ale traktujmy ją jako wyposażenie obowiązkowe.

Na dobre zakończenie

W przypadku biegów zimowych bardzo ważny jest depozyt. Warto tam mieć świeże i suche ubranie, począwszy od bielizny na kurtce i czapce kończąc. Po dotarciu na metę trzeba jak najszybciej założyć suche rzeczy. Latem nic się nie stanie jak po starcie sobie posiedzimy nawet w mokrej bluzie, zimą może to mieć opłakane skutki.

Nie zapomnijcie o telefonie komórkowym i dowodzie osobistym!

Impreza już 29 stycznia.

Powodzenia!

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany