W ostatni weekend pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała biegaczy… Można powiedzieć, że dopisywała aż zanadto. Ponad trzydziestostopniowe upały i bezlitośnie przypiekające słońce z bezchmurnego nieba.

Przez te dwa słoneczne dni odbyło się parę ciekawych imprez, ale pod względem rangi bez dwóch zdań prym wiodą Mistrzostwa Świata w Maratonie Górskim, które w sobotę odbyły się w szwajcarskiej miejscowości Zermatt. Liczyliśmy na dobry występ Kamila Leśniaka, który przed startem pisał jeszcze, że trasa wydaje się dosyć łatwa.

Zermatt Marathon startuje w St. Niklaus (1116 m n.p.m.), najniżej położonej górskiej dolinie w Szwajcarii, a kończy się w Rifferberg na wysokości 2585 m n.p.m., co jest najwyżej położoną metą w Europie. W ramach tej imprezy odbył się również półmaraton, maratońska sztafeta oraz ultra maraton na tej samej trasie, ale z dodatkowym wbiegnięciem na szczyt Gornergrat (3089 m n.p.m.). Mówiąc inaczej, od startu do mety pod górę.

Niestety Kamilowi nie udało się pobiec tak szybko, jak pewnie by tego chciał. Zawodnik teamu inov-8 po biegu na swoim fanpage’u napisał: „Odwołuję! Trasa ciężka! Nie było chwili wytchnienia w postaci dłuższych zbiegów. Nogi dostały w kość 42 km biegiem pod górkę. Fakt, że 24km dosyć łagodne i przez to szybkie. Jeżeli patrzymy pod względem biegów górskich. Półmaraton minąłem ok 1:30 min. Potem zaczęły się góry. Już od 10 km wiedziałem, że słabo będzie. Po prostu na tą chwilę reprezentuję taki poziom. Nie mogę powiedzieć ze coś się stało. Było 50 osób lepszych!”

Maraton z czasem 3:01:51 wygrał Włoch Tommaso Vaccina o dwie minuty wyprzedzając Amerykanina Andy’ego Wackera, a trzecie miejsce zajął inny Włoch – Francesco Puppi. Kamil zajmując 51. lokatę nie był również najlepszym z Polaków – 30. miejsce z czasem 3:28:23 zajął Piotr Koń, a 36. był Bartosz Gorczyca (3:32:53).

W kraju również nie było nudno i odbyły się dwie ciekawe imprezy – VI Supermaraton Gór Stołowych oraz bieg o wymownej nazwie 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc.

Góry Stołowe

W sobotę ze schroniska PTTK Pasterka biegacze wyruszyli na 50-kilometrową trasę z ponad 4000 metrów przewyższeń. Powiedzieć, że pogoda była piekielna, to jak nic nie powiedzieć. Bieg wygrał Artur Jabłoński z czasem 4:44:53, poprawiając tym samym o blisko 7 minut swój zeszłoroczny rezultat, kiedy to zajął drugie miejsce (warto przypomnieć, że wtedy pomylił jednak trasę). Drugi na mecie zjawił się Miłosz Szcześniewski (czwarty rok temu) z czasem 4:58:05, a trzecie miejsce zajął Robert Dudzik (5:30:23).

Wśród kobiet najlepsza okazała się Viola Piatrouskaya, która rok temu zajęła trzecie miejsce, a czas 5:41:22 dał jej również świetne 5. miejsce w generalce. Druga w klasyfikacji pań była Natalia Tomasiak (6:03:39), a trzecia Agnieszka Malinowska (6:18:24).

Z biegu wycofało się kilkadziesiąt osób, co niech świadczy o warunkach jakie panowały w ten weekend na trasie. Tym bardziej jednak gratulujemy finiszerom!

3 x Śnieżka

W Karpaczu za to biegacze brali się za bary ze Śnieżką. Z górą można było zmierzyć się raz, dwa lub trzy razy, co daje odpowiednio dystans 17, 33 i 52 kilometrów, a każda pętla to mniej więcej 1000 metrów przewyższenia co łatwo sobie przemnożyć. Warunki, jak można się domyślić, podobne jak w Górach Stołowych, co przełożyło się na to, że wielu zawodników niestety nie ukończyło zawodów.

Dystans ultra zdecydowanie wygrał Maciej Dawidziuk z czasem 5:48:17, przed Jakubem Nakielskim (6:28:16) i Wiesławem Chyłkiem (6:38:08). Najlepsza z kobiet – Aysena Solak uzyskała czas 7:05:01. Dalej w klasyfikacji kobiet były Agata Matejczuk (7:38:27) oraz Ewa Hofman (8:20:50).

Ciekawostki

Z weekendowych ciekawostek – Kilian Jornet w spektakularnym stylu wygrał rozgrywany co roku 4 lipca na Alasce Mount Marathon Race, bieg na dystansie 5 km. Na szczycie góry prowadząca grupa liczyła 3 biegaczy – oprócz Kiliana byli jeszcze Rickey Gates i Jim Shine, jednak na trudnej technicznie drugiej połowie trasy Hiszpan dołożył swoim rywalom ponad minutę i jednocześnie ustanowił nowy rekord – 41:18. Przed metą mógł jeszcze sobie pozwolić na spokojne przybijanie piątek z kibicami.

Film pochodzi sprzed 2 lat, ale fajnie pokazuje warunki na trasie.

A tymczasem Scott Jurek powoli zbliża się do końca swojego niebywałego wyczynu, jakim jest próba ustanowienia FKT na liczącym ponad 3500 km Szlaku Appalachów. Czwartego lipca Jurek wbiegł na Górę Waszyngton (1 917 m n.p.m.) – najwyższy szczyt gór białych. Wszystko idzie zgodnie z planem i rekord trasy wydaje się być w zasięgu ręki.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany