Wyobraźcie sobie człowieka, który stanął do wyścigu ze śmiercią. Ona go goni, a on postanawia pobiec ścieżkami, na których śmierć często wygrywa. Ten facet dla jednych jest przykładem silnych nóg i płuc, dla innych uosobieniem odwagi. Bluźniercą, który biegnie na Mount Everest przez niebezpieczne szczyty.
Nikt nie powiedział nam, kim jesteśmy.Nikt nie powiedział nam, że to powinniśmy.Nikt nie powiedział nam, że będzie łatwo.Ktoś powiedział, że jesteśmy naszymi marzeniami i jeśli nie będziemy marzyć, przestaniemy żyć.Nasze kroki podążają za instynktem i zabierają nas w nieznane.Nie widzimy przeszkód za nami, ale czekamy na kolejne.Tu nie chodzi o bycie najszybszym, najmocniejszym lub największym. Chodzi o bycie sobąJesteśmy nie tylko zawodnikami, alpinistami i narciarzami… Czy nawet sportowcami… Jesteśmy ludźmi.Nie wiemy, czy je znajdziemy, ale podążamy w poszukiwaniu szczęścia.Czym jest to, czego szukamy? Bycie żywym?Kilian Jornet, „Summits of my life”

Szok na UTMB
Jornet bardziej niż biegaczem jest wspinaczem albo człowiekiem gór. W nich się wychował, w nich się zakochał, w nich żyje, i w nich wygrywa. Świat usłyszał o nim na trasie Ultra Trail du Mont Blanc w 2007 roku. Był już utytułowanym biegaczem, ale 21-latek, który wygrywa UTMB, to był szok. W sumie na najwyższym stopniu podium tego najbardziej prestiżowego biegu w Europie stawał trzykrotnie. Wygrywał legendarne Western States Endurance Run i Hardrock Hundred. Święcił triumfy na Transvulcanii i Skyrunner World Series. W 2010 pokonał 800 km w 8 dni. Przez Pireneje. Tyle, że to wszystko było tylko częścią jego świata.



Rozpalić ogień walki
Po latach startów ta lista biegów do wygrania stawała się jednak coraz krótsza. Nie chciałem powtarzać tego samego. Zastanawiałem się jaki kierunek obrać, szukałem świeżości, motywacji. Wtedy zdecydowałem się na nowy projekt. Dzięki niemu znów chciałem wrócić w góry i trenować. Byłem wystarczająco szczęśliwy, by spojrzeć na góry z innej perspektywy: wspinaczki zapamiętanej z dzieciństwa, narciarstwa i biegania. Znalazłem sposób, by to wszystko połączyć w najczystszej, możliwej formie. O tym teraz marzę – mówił Jornet w 2012 roku, w słynnym dokumencie „Summits of My Life: A Fine Line”



Kilian Jornet. Fot Salomon
Biec albo umrzeć. Na szybkości
Zbocza wszystkich tych szczytów usłane są ciałami śmiałków pragnących dostąpić łaski zdobywcy. Na części z nich łatwiej spotkać śmierć niż żywego człowieka.
Zdajesz sobie sprawę, że różnica między szczęściem a bólem jest niewielka; kilka milimetrów, kilka centymetrów, sekunda wcześniej, sekunda później. To cienka linia między życiem a śmiercią – tłumaczy Jornet.
Wyścig do strefy śmierci
Ten facet nie tylko biegnie po rekord. On zmierza ku jeszcze większym zagrożeniom, bo dla człowieka ekstremalne warunki zaczynają się powyżej 5-5,5 tys. m. Elbrus, Acongangua, McKinley, Mt Everest mieszczą się w tej skali. Powyżej 7,9 tys. m zaczyna się tzw. strefa śmierci. Niedotlenienie mózgu wiąże się z jego obrzękiem – w czaszce robi się ciasno. Układ nerwowy przestaje normalnie funkcjonować. Trudno normalnie iść. Ludzie potykają się, przewracają, wpadają w szczeliny… Czy nie dotyczy to Kiliana?



Kilian Jornet. Projekt Summits of my life. Fot. Materiały projektu
Geniusz balansowania między życiem a śmiercią
Wariat o wielkim sercu
Projekt rekordów
Miesiąc przygotowań przed Matterhorn
12 godzin na 1 żelu
Hiszpan jest dobrze przebadany. Opiekują się nim lekarze, fizjolodzy, psychologowie. Dzięki latom treningów jego organizm nauczył się w sposób niespotykany korzystać z zasobów energetycznych zgromadzonych w tkance tłuszczowej. Dlatego może sobie pozwolić na dziwactwa w rodzaju „poszukam wody na trasie i dziabnę jakiegoś chwasta po drodze”, podczas, gdy jego rywale taszczą pełne plecaki batonów, żeli i izotoników. Gdy bił rekord na McKinley wypił litr wody i 1 (słownie: jeden) żel energetyczny. Całe ATP niezbędne do gigantycznego wysiłku wyssał z własnej tkanki tłuszczowej (o tym jak to robić, piszemy w artykule: Jedz więcej tłuszczów i biegaj dłużej).
Nie potrzebuję wiele picia i jedzenia podczas treningów. Wiem, że to może nie jest najlepszy wybór, ale u mnie się sprawdza. Mogę biec 7-8 godzin bez picia. Na dużych wysokościach nawadnianie i uzupełnianie energii jest ważne. Dwa dni przed biciem rekordu zrobiłem trasę zachodnim żebrem i wypiłem mniej niż pół litra, więc pomyślałem, że litr na najważniejszy bieg będzie wystarczający. Wziąłem ze sobą jeszcze żel, który miał 300 kalorii i baton. Ostatecznie batona nie potrzebowałem – tłumaczył Jornet w wywiadzie dla National Geographic.
Na trasie walczył nie tylko z pragnieniem, ale i pogodą. Gdy zaczynał bieg świeciło słońce. Na górze wiał mocny wiatr i siekł śnieg. Widoczność była tak ograniczona, że w drodze powrotnej Hiszpan momentami nic nie widział. – Bardziej niż oczom ufałem butom, na których zjeżdżałem – przyznał.
Z resztą sam atak był sporym ryzykiem. Przez 3 tygodnie przygotowań na zboczu tylko 3 dni świeciło słońce. Ekipa (4 osoby) pracowały codziennie, żeby nie tracić czasu. Jornet podjął decyzję, że nie będą czekali na dobrą pogodę. Gdy wszystko zaplanują – on zaatakuje. I tak zrobił. Później analizował jednak, że mocny wiatr spowolnił go o godzinę w porównaniu do treningowych szybkości…



Kilian Jornet jest minimalistą. W góry zabiera absolutne minimum sprzętu. Fot. Materiały prasowe
Atak na niemożliwe
Czułem wpływ wysokości. Miałem problemy z utrzymaniem równowagi. W drodze powrotnej było ze mną kiepsko. Mięśnie nie nadążały za sygnałami wysyłanymi przez głowę. W Plaza de Mulas (4300 m n.p.m.) musiałem zrobić sobie 20-minutową przerwę. Zjadłem i nawodniłem się. Dzięki temu byłem w stanie biec dalej – relacjonował potem, nie zapominając o ludziach, którzy wspierali go na trasie: Emelie Forsberg, Sebie Montazie i Vivian Bruchez.
Hiszpan stracił już miano najszybszego na najwyższym szczycie całej Ameryki. Miesiąc później pokonał go Karl Egloff (11 godz. 52 min.). Obywatel Szwajcarii i Ekwadoru uparcie kroczy śladami Jorneta. Wcześniej odebrał mu także miano najszybszego Kilimandżaro. Wybiegł i zbiegł na nią w czasie 6 godzin i 42 minut, poprawiając poprzedni rezultat o 32 minuty.



Kilian Jornet porusza się szybko i sprawnie nawet w bardzo trudnym terenie. Skały, szczeliny lodowcowe, grań wąska jak żyletka – nie są dla niego przeszkodą by biec. Fot. Materiały projektu Summits of my life
Everest – czysty obłęd



Kilian w hiszpańskim czasopiśmie o trailu prezentuje swój oręż do walki z górami. Fot. Trailrun.es
Porażka to śmierć. A człowiek nie może umrzeć, nie dając z siebie wszystkiego, nie płacząc z bólu i na skutek odniesionych ran, człowiek nie może zrezygnować. Trzeba walczyć aż do śmierci. Ponieważ najważniejsza jest chwała. I należy do niej dążyć, nawet jeśli zostaniesz gdzieś po drodze. Najważniejsze, żebyś dawał z siebie wszystko. Nie wolno nie walczyć, nie wolno nie cierpieć, nie wolno nie umierać… Nadszedł czas, by cierpieć, nadszedł czas, by walczyć, nadszedł czas, by wygrywać. Pocałuj albo zabij.Kilian Jornet, „Biec albo umrzeć”
Kilian Jornet
Urodzony: 27 październik 1987 r. (Sabadell, Hiszpania)
Waga: 58-59 kg
Wzrost: 171 cm
Tętno maksymalne: 205 ud/min.
Tętno spoczynkowe: 34 ud/min.
VO2 max: 85-90 ml/min/kg
Tkanka tłuszczowa: 8%
Pojemność płuc: 5,3 l
Snu dziennie: 8 godz.
Zostaw odpowiedź