W wieku 7 lat na składaku przemierzał lasy Pojezierza Drawskiego z mapą będącą tajemnicą wojskową, a tak dokładną, że były na niej zaznaczone mrowiska. Chyba coś z tego zostało, bo jego żona mówi, że ma motorek w dupie i kompas w głowie. Z zawodu niezdefiniowany, z pasji nauczyciel kontestujący.
Przedmiotem naszego eksperymentu jest maraton na orientację. Bierzemy długi dystans, co najmniej 50 km, dodajemy mapę z punktami kontrolnymi rozrzuconymi po niej jakby zupełnie bez sensu, dorzucamy zróżnicowany...
"Pięćdziesiątki" już jakiś czas temu przestały być dla mnie przygodą. Żałuję tego, bo pamiętam pierwsze starty: przygotowania, stres, niedomagania organizmu, kryzysy, godziny spędzone na trasie, ból mięśni i mękę odczuwaną podczas chodzenia po schodach przez następne trzy dni. To wszystko zakrawało na sadomasochizm. Ale wspomnienia są żywe do dziś.